eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Rekrutacja w jezykach obcych
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 73

  • 41. Data: 2005-08-19 19:31:56
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: <a...@n...pl>

    poczytałam te wymiany zdań i mnie zamurowało...
    zamiast podnieść człowieka na duchu, to nie... najlepiej mu jeszcze
    dokopać!!!

    Ja osobiście często spotykam się z rekrutacją w obcych językach, ale zawsze
    mnie pytają czy mogą podjąć rozmowę w obcym języku i to jest fair. Może
    trafiam na pracodawców na wyższym poziomie...
    Taka rozmowa z zaskoczenia nie jest przyjemna nawet dla kogoś kto biegle zna
    język. Zgadzam się z Tobą.
    Ja znam biegle dwa języki i zdarzyło mi się nawet na jednej romowie
    rozmawiać w obu językach, jeden po drugim. Tyle że mnie uprzedzono i byłam
    na to przygotowana psychicznie.
    A co do odmowy. Brak kalasy w odmowie świadczy o braku klasy pracodawcy. Nie
    żałuj, a raczej ciesz się że do niego nie trafiłeś.

    A kultura osobista obowiązuje wszędzie nawet na rozmowach rekrutacyjnych.
    Jeśli na rozmowie nie traktują Cię jak partnera to i w pracy późniejszej też
    Cię tak nie będą traktować.
    Więc zapomnij o tej rozmowie i nie zniechęcaj się...

    Asia

    Użytkownik "Efendi" <f...@r...di> napisał w wiadomości
    news:dduoul$8j0$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Jak to sie ma do polskiego prawa, konkretnie do Ustawy o jezyku polskim?
    > Rekrutacja - czyli ogloszenia o poszukiwaniu kandydatow do pracy w wersji
    > wylacznie obcojezycznej, po drugie - rozmowy kwalifikacyjne w jezyku
    obcym.
    >
    >



  • 42. Data: 2005-08-20 12:55:09
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Lukasz Sczygiel <s...@p...tw>

    vertret napisał(a):
    > Użytkownik <a...@n...pl> napisał w wiadomości
    > news:de58hn$ldl$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    >
    >>Ja znam biegle dwa języki i zdarzyło mi się nawet na jednej romowie
    >>rozmawiać w obu językach, jeden po drugim. Tyle że mnie uprzedzono i byłam
    >>na to przygotowana psychicznie.
    >
    >
    > Sorry za szczerośc, ale wydaje ci sie tylko, że znasz te języki biegle.
    >
    > W jakiej pracy obcojęzyczni kontrahenci uprzedzają wcześniej, że zadzwonią?
    > I w jaki sposób uprzedzają? I w jakim języku mogą uprzedzić?
    >
    W momencie kiedy zaczyna sie prace, o ktorej wiemy jaki jest jej
    charakter, jestesmy niejako uprzedzeni i przygotowani do tego ze
    bedziemy rozmawiac w obcym jezyku.

    > Mam znajomych, które odbieraja telefon, rozmawiają, odkładają słuchawkę i
    > nie pamietaja w jakim europejskim języku rozmawiali.
    > Powiem im, że się nie szanują.
    Przesadzasz:)

    A teraz tak troche podsumowujaco napisze na temat tej dyskusji.

    Tak sobie czytam te dyskusje i wychodzi mi ze staramy sie byc bardziej
    papiescy od papieza.
    Troche swiata zjezdzilem i spotkalem troche ludzi. Spotkalem takich
    ktorzy potrafili rozmawiac w 4-5 jezykach ale akurat to byla ich jedna z
    niewielu umiejetnosci ktore posiedli w stopniu bardzo dobrym. Pozatym
    byli poprostu dobrzy lub tacy sobie. Nie twierdze ze to jest regula.
    Znam ludzi ktorzy mowia w jezyku ojczystym i tak sobie po angielsku. Za
    to w swojej dziedzinie sa prawie mistrzami.
    Znam ignorantow ktorzy "tlumaczyli" moj angielski na "ichni" angielski z
    wyzszoscia a kiedy zapytalem jaki znaja jezyk obcy to stwierdzali ze nie
    znaja zadnego.
    Taki jest swiat.
    99% tego swiata to ludzie dobrzy, mierni i beznadziejni.
    1% to ludzie znajacy jezyki, szybko reagujacy z celnoscia orla,
    wysmienicie znajacy sie na swojej robocie i robocie innych.
    A tutaj okazuje sie ze do byle jakiej pracy trzeba byc takim wlasnie orlem.

    A teraz troche od siebie.
    Gdybym mial taka fikusna ochote zabrac kapital i wyjechac np. do
    mongolii czy kazachstanu i tam zalozyc biznes, to bym po pierwsze
    nauczyl sie przynajmniej podstaw miejscowego jezyka. Glownie z
    prozaicznego powodu zeby mnie nikt nie oszukiwal "pysk w pysk" ale
    rowniez zeby ludzie, z ktorymi bede pracowal, mnie szanowali.
    A "ludzie zachodu" (wiem generalizuje) przyjezdzaja tutaj do oddzialow
    firm i nie potrafia wydukac kilku grzecznosciowych form, a od nas
    wymagaja zebysmy mowili tak dobrze w ich jezyku zeby nie musieli sie
    wysilac zeby nas zrozumiec. Smutne.

    Nie zrozum mnie zle, bo generalnie z wieloma pogladami, twoimi jaki i
    innych osob, sie zgadzam ale nie rozumiem tego dazenia do "przeganiania
    papieza".

    --
    Lukasz Sczygiel


  • 43. Data: 2005-08-20 13:10:32
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl>

    W zasadzie właśnie postanowiłem się nie wtrącać, gdy Lukasz Sczygiel
    napisał(a) coś takiego:

    > Znam ignorantow ktorzy "tlumaczyli" moj angielski na "ichni" angielski z
    > wyzszoscia a kiedy zapytalem jaki znaja jezyk obcy to stwierdzali ze nie
    > znaja zadnego.

    Sens tego zdania, tzn. części do "a kiedy zapytałem" jest dla mnie
    niejasny. Mógłbyś jakoś inaczej je napisać? Intryguje mnie zwłaszcza
    sens w jakim użyłeś słowo "ignorantów".


    > A tutaj okazuje sie ze do byle jakiej pracy trzeba byc takim wlasnie orlem.

    Dwie przyczyny:
    - wysokie bezrobocie,
    - filtr usenetowy (czyli próba , MSZ - mimo tryumfalnego pochodu
    neostrady nadal - mocno niereprezentatywna)


    > A "ludzie zachodu" (wiem generalizuje) przyjezdzaja tutaj do oddzialow
    > firm i nie potrafia wydukac kilku grzecznosciowych form,

    Nawet jeśli na początku nie potrafią, to się szybko uczą - tzn. to tylko
    na podstawie własnych obserwacji. Mogą być niereprezentatywne.

    a od nas
    > wymagaja zebysmy mowili tak dobrze w ich jezyku zeby nie musieli sie
    > wysilac zeby nas zrozumiec. Smutne.

    Naturalne raczej. Mając wybór (przy innych warunkach takich samych)
    między krajowcem, z którym będę mógł się dogadać bez problemu, a takim
    przy którym non-stop będę musiał kombinować co poeta miał na myśli
    wybieram pierwszego. Co w tym dziwnego.

    > ale nie rozumiem tego dazenia do "przeganiania
    > papieza".

    Teraz to się wyścig szczurów nazywa, albo jakoś inaczej.


    Zbyszek


  • 44. Data: 2005-08-20 14:11:09
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: nbs <n...@g...pl>

    Efendi wrote:
    >
    >>Szukanie pracy to ciezka praca.
    >
    >
    > A jak dobrze płacą... Mi firma nawet zaoferowała zwrot kosztów podróży...
    > Ale wolałem podanie sensownych powodów odmowy i nie skorzystałem. Nie zniżę
    > się do takiego poziomu.

    Roszczenia i pretensje.

    O ile nie jestes gwiazda filmowa, politykiem, prawnikiem czy inna
    primadonna postaraj sie zmienic swoje nastawienie. Kazda praca meczy,
    brudzi rece i wymaga podporzadkowania sie. Nawet jesli mozesz sobie
    pozwolic na fochy pamietaj, ze one kosztuja.

    \R.


  • 45. Data: 2005-08-20 15:38:05
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Andrzej Krasuski <e...@t...com>

    Użytkownik Zbyszek Tuźnik napisał:

    >> ale nie rozumiem tego dazenia do "przeganiania papieza".
    >
    >
    > Teraz to się wyścig szczurów nazywa, albo jakoś inaczej.


    Sorry, ale to się nazywa "globalizacja".

    AKC


  • 46. Data: 2005-08-20 19:54:04
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Lukasz Sczygiel <s...@p...tw>

    Zbyszek Tuźnik napisał(a):
    > W zasadzie właśnie postanowiłem się nie wtrącać, gdy Lukasz Sczygiel
    > napisał(a) coś takiego:
    >
    >> Znam ignorantow ktorzy "tlumaczyli" moj angielski na "ichni" angielski
    >> z wyzszoscia a kiedy zapytalem jaki znaja jezyk obcy to stwierdzali ze
    >> nie znaja zadnego.
    >
    >
    > Sens tego zdania, tzn. części do "a kiedy zapytałem" jest dla mnie
    > niejasny. Mógłbyś jakoś inaczej je napisać? Intryguje mnie zwłaszcza
    > sens w jakim użyłeś słowo "ignorantów".
    >
    W tym fragmencie chcialem wyjasnic jakich ludzi spotykalem. Sens mial
    byc taki ze w np. holandii czy irlandii ludzie pracuja na
    odpowiedzialnych stanowiskach i wcale nie sa inteligentniejsi czy
    zaradniejsi od naszych, polskich kandydatow na etat. Oczywiscie nie
    wszystkich. Dyskusja toczy sie na temat jezykow obcych podczas
    rekrutacji jak i w pracy. I okazuje sie ze jesli ktos jest fachowcem a
    jezyk zna slabo to nie zostanie zatrudniony, a jesli ktos jest za
    przeproszeniem, dupa wolowa a zna jezyk dosyc dobrze zeby przesliznac
    sie przez sito to zostaje zatrudniony. A czesto MSZ to nie jezyk tylko
    umiejetnosci nazywane brzydko soft skills sa bardziej wazne niz sam
    jezyk. W dodatku jezyk mozna podszlifowac relatywnie latwo do poziomu
    akceptowalnego a tych umiejetnosci najczesciej nie tak latwo.
    >
    >> A "ludzie zachodu" (wiem generalizuje) przyjezdzaja tutaj do oddzialow
    >> firm i nie potrafia wydukac kilku grzecznosciowych form,
    >
    >
    > Nawet jeśli na początku nie potrafią, to się szybko uczą - tzn. to tylko
    > na podstawie własnych obserwacji. Mogą być niereprezentatywne.
    >
    Oj z tym to wg. mnie jest gorzej niz lepiej. Znam kilku obcokrajowcow
    przebywajacych w polsce rok, dwa, trzy i znajacych doslownie kilka
    regulek grzecznosciowych.
    U nas takie zachowanie "przechodzi" a np. w anglii czy stanach to jest
    obciach nie znac przynajmniej podstaw jezyka po roku pobytu.
    Ale moze tez mam niereprezentatywne dane.
    Tyle ze w wypadku takim ze oni sie ucza mowic po polsku to chyba raczej
    wybierali by chetniej fachowcow niz lingwistow?
    Chyba ze jest tak jak z pieniadzem, zly wypiera lepszy...
    > a od nas
    >
    >> wymagaja zebysmy mowili tak dobrze w ich jezyku zeby nie musieli sie
    >> wysilac zeby nas zrozumiec. Smutne.
    >
    >
    > Naturalne raczej. Mając wybór (przy innych warunkach takich samych)
    > między krajowcem, z którym będę mógł się dogadać bez problemu, a takim
    > przy którym non-stop będę musiał kombinować co poeta miał na myśli
    > wybieram pierwszego. Co w tym dziwnego.
    >
    Niby racja tyle ze to jest odwrocenie sprawy do gory nogami.
    Jak juz napisalem wczesniej tu nie chodzi o to zeby sie dogadac z
    kimkolwiek tylko aby sie dogadac z ludzmi ktorzy moga byc pozyteczni dla
    prowadzonego w polsce biznesu.
    Czesto (MSZ w wiekszosci wypadkow ) ludzie skuteczni i obrotni w
    sprawach branzowych (w ujeciu ogolnym a nie tylko IT, marketing i takie
    tam z zalozenia anglo-jezyczne branze) nie mowia biegle w jezykach obcych.
    I odwracajac sprawe w ten sposob, tacy obcojezyczni biznesmeni/ki,
    automatycznie sami sobie amputuja kawal fachowej sily roboczej.

    >> ale nie rozumiem tego dazenia do "przeganiania papieza".
    >
    >
    > Teraz to się wyścig szczurów nazywa, albo jakoś inaczej.
    >
    I to jest smutne...

    --
    Lukasz Sczygiel


  • 47. Data: 2005-08-21 08:18:31
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Przemysław Maciuszko <s...@h...pl>

    a...@n...pl wrote:

    > Taka rozmowa z zaskoczenia nie jest przyjemna nawet dla kogoś kto biegle zna
    > język. Zgadzam się z Tobą.

    Bzdura. Jeśli ktoś zna biegle dany język, to nie robi mu różnicy czy rozmawia
    po polsku, czy np. po angielsku. I nikt nie musi go o tym uprzedzać, ani o to
    pytać.

    --
    Przemysław Maciuszko


  • 48. Data: 2005-08-21 08:29:04
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: "MC" <m...@g...pl>

    Użytkownik "Lukasz Sczygiel" <s...@p...tw> napisał w wiadomości
    news:de798b$h4i$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    > Znam ludzi ktorzy mowia w jezyku ojczystym i tak sobie po angielsku. Za to
    > w swojej dziedzinie sa prawie mistrzami.
    > Znam ignorantow ktorzy "tlumaczyli" moj angielski na "ichni" angielski z
    > wyzszoscia a kiedy zapytalem jaki znaja jezyk obcy to stwierdzali ze nie
    > znaja zadnego.
    > Taki jest swiat.
    > 99% tego swiata to ludzie dobrzy, mierni i beznadziejni.
    > 1% to ludzie znajacy jezyki, szybko reagujacy z celnoscia orla,
    > wysmienicie znajacy sie na swojej robocie i robocie innych.
    > A tutaj okazuje sie ze do byle jakiej pracy trzeba byc takim wlasnie
    > orlem.
    >
    Problem jest właśnie w tej pracy byle jakiej. Polskie filie zajmują sie
    głównie sprzedaża, a do tego wielkiej wiedzy nie potrzeba. Preferencje sa
    inne, kiedy praca wymaga całej głowy, a nie tylko języka.


  • 49. Data: 2005-08-21 08:34:55
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl>

    Andrzej Krasuski napisał(a):

    > Sorry, ale to się nazywa "globalizacja".

    Raczej downsizing, ale nieistotne to.

    Zbyszek


  • 50. Data: 2005-08-21 08:56:52
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: "vertret" <vertret@@@op.pl>

    Użytkownik "Przemysław Maciuszko" <s...@h...pl> napisał w wiadomości
    news:de9dcn$ag8$1@inews.gazeta.pl...
    > a...@n...pl wrote:
    >
    > > Taka rozmowa z zaskoczenia nie jest przyjemna nawet dla kogoś kto biegle
    zna
    > > język. Zgadzam się z Tobą.
    >
    > Bzdura. Jeśli ktoś zna biegle dany język, to nie robi mu różnicy czy
    rozmawia
    > po polsku, czy np. po angielsku. I nikt nie musi go o tym uprzedzać, ani o
    to
    > pytać.


    Może zagląda tu na grupe jakiś psycholog i wytłumaczyłby nam, czemu dużo
    ludzi całe lata i tyle energi poświęca na próbe naginania rzeczywistości do
    własnego lenistwa.

    Ileż między innymi trzeba samozaparcia, żeby sobie wmówić, że zna się biegle
    obcy język, ale się człowiek nie potrafi wysłowić, bo go z zaskoczenia
    wzieli.

    Jeszcze inni odkrywają co tydzień ogłoszenia "pracodafców" i co tydzień
    zanoszą się od śmiechu, że tyle kasy na to ogłoszenie poszło a takie
    "bzdurne" wymagania tam napisane. Przecież takie ogłoszenie jest jawnie
    oderwane od rzeczywistości, bo wymaga umiejętności, których czytający nie
    ma.


    vertret


strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1