eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeszantaz? › Re: szantaz? - długie!
  • Data: 2005-08-12 19:40:14
    Temat: Re: szantaz? - długie!
    Od: "Koziorozec" <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > > a pracować będziesz i tak tyle samo, a jeszcze Ci dołoży obowiązków.
    > a to juz jest nie wykonalne. przy pół etatu robi się 4 h dziennie (w tym
    > jest też mniej przerw!!) i tyle czasu trzeba pracować. po czterech
    godzinach
    > się wychodzi i już, a "nadgodziny" - jeżeli sytuacja powtarza się w 4
    dniach
    > na pięć że jest się w pracy przez 8 godzin, to łatwo wykazać że nie
    słuszne
    > było obcinanie etatu. na ciągłe nadgodziny nie musisz się zgadzać

    Może Ty pracujesz w budżetówce albo na poczcie, gdzie panienki
    wychodzą, bo mają koniec pracy i już. Albo po prostu w Warszawie, czy innym
    mieście, gdzie o pracę łatwiej. Albo jesteś studentem, który nie poznał
    jeszcze
    smaku bezrobocia i braku 20 groszy do tego, aby kupić chleb. Kupowania
    czerstwego chleba, bo jest o kilkanaście groszy tańszy i wybierania
    większego bochenka, bo to zawsze jedna kromka więcej...

    Ja (i wielu mnie podobnych) mieszkam w mieście z 50 tysiącami mieszkańców,
    gdzie stopa bezrobocia (cały powiat) wynosi - kwiecień 2005 r. - *34,9 %*
    (procentowy udział bezrobotnych w liczbie ludności czynnej zawodowo),
    a na dzień 31.05.2005 r. w powiecie - 20,8%, w gminie - 25,4%,
    w mieście - 16,7%. W styczniu 2005 r. mieliśmy w powiecie - 37,5 %, reszta
    miesięcy (poza letnimi), to 36%.
    Miasto posiada tylko jeden duży zakład pracy, który słynie z "godzin
    nadliczbowych",
    oczywiście w ramach normalnych obowiązków i nieopłaconych - oraz kilka
    mniejszych zakładów, które co jakiś czas ogłaszają grupowe zwolnienia
    pracowników.
    Prawdopodobnie te wyniki podane przez miejscowy PUP są jeszcze
    niekompletne, bo wiele osób bez prawa do zasiłku i bez pracy od co najmniej
    roku - przestało już podpisywać gotowość do pracy (zwłaszcza te, które
    musiałyby
    dojeżdżać z pobliskich wsi i miejscowości).

    Czy w takiej sytuacji można mówić o jakiś negocjacjach z pracodawcą???
    Wyobraź sobie sprzedawcę z wykształceniem średnim albo nawet wyższym
    (u nas poszukuje się sprzedawców do sklepów przemysłowych z wykształceniem
    wyższym), który próbuje rozmawiać o tym, co pracodawca przecież już sobie
    ułożył, a na jego miejsce jest kilkudziesięciu chętnych.

    Wiesz, jak wygląda taka praca zmieniona z 1 na 0,5 etatu? Masz do wykonania
    konkretne zadania i jeśli ich nie wykonasz, to pracodawcę nic nie obchodzi,
    że nie
    da się tego zrobić w 4 godziny - słyszysz wtedy: "trzeba było dłużej zostać
    w pracy"
    albo, że jesteś niewydajny, albo że inni (z)robią to szybciej.
    Ja poszłam na planowany/zaległy urlop i po powrocie z 10 dni urlopu czekała
    na mnie
    w pracy nagana za niewykonanie zadań, których nie mogłam wykonać, bo
    przecież
    byłam na urlopie!

    > > bo pracodawca powie, że w takim razie jesteś mało wydajny
    > i właśnie to jest dobry moment do negocjacji: czas pracy, ilość pracy,
    > wynagrodzenie, etat. tylko trzeba to robić mądrze

    Może jak będę rozchwytywanym specjalistą(-tką), do którego zgłaszają się
    pracodawcy, którego (którą) biorą na cel headhunterzy, to wtedy będę miała
    jakieś
    argumenty. Ale wszyscy takimi specjalistami nie mogą być, bo... by ich nie
    było.

    --
    Koziorozec

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1