eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjepraca w fastfoodach › Re: praca w fastfoodach
  • Data: 2007-04-18 09:24:25
    Temat: Re: praca w fastfoodach
    Od: Immona <c...@n...gmailu> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    winetu wrote:

    > Użytkownik "januszek" <j...@p...irc.pl> napisał w wiadomości
    > news:slrnf29dq9.ggi.januszek@lexx.eu.org...
    >
    >
    >>Zależy jak zdefiniujesz "poziom" bo to może być tak jak w przypadku np
    >>
    >
    > Bardziej myslalem o tym, ze polskie dzieci przenoszac sie na Zachod nie maja
    > absolutnie zadnych problemow a wrecz przeciwnie przewyzszaja swoich
    > rowiesnikow. Oczywiscie generalizuje i nie biore pod uwage jezyka. Opinie
    > taka wyrazaja polscy emigranci i to nagminnie. Troche drazni mnie potepianie
    > w czambul wszystkiego w naszym kraju a szczegolnie tego co jest ponoc na
    > niezlym poziomie. Mysle, ze lepiej wypowiedza sie na ten temat emigranci,
    > ktorych na grupie nie brakuje.
    >
    >

    Ja sie moge wypowiedziec na temat szkolnictwa podstawowego i sredniego,
    bo chodzilam do podstawowki na Zachodzie (i w Polsce rowniez), a metody
    nauczania w zachodnim ogolniaku moglam poobserowac podczas wymian.
    Otoz w polskich szkolach (wylaczajac jakies bardziej autorskie programy
    nauczania), zwlaszcza w podstawowce, nie ma prezentacji oraz prawdziwej
    pracy w grupach. W zachodnim stylu nauczania tego jest mnostwo. Przez
    prezentacje rozumiem wyklad albo przedstawienie swojej argumentacji
    odnosnie jakiejs sprawy wykonywane przez ucznia wobec klasy, dla klasy i
    oceniane m.in. przez klase, czasem z dyskusja z klasa. W polskiej szkole
    jedyne wyjscie na srodek to bycie odpytywanym przez nauczyciela, uczen
    nie ma okazji wejsc w role dominujaca i skonfrontowac sie z grupa
    sluchaczy. Jesli chodzi o prace w grupach, to w mojej niemieckiej
    podstawowce wykonywalismy w ten sposob bardzo duzo zadan, ocena byla
    wspolna dla calej grupy, a grupy czesto dobierano losowo, wiec mozna
    bylo musiec pracowac z ludzmi, ktorych sie malo zna lub nie lubi, jak w
    zyciu. Zadanie do wykonania czesto bylo takiego rodzaju, ze wymagalo
    zrobienia kilku zadan skladowych o roznym charakterze i ich poskladania
    do kupy, wiec dzieciaki samodzielnie dokonywaly podzialu rol wedlug
    tego, co kto robi najlepiej.

    Obciazenie wiedza encyklopedyczna do wkucia bylo rzeczywiscie znacznie
    mniejsze. Ale dzieciaki juz w podstawowce byly pewne siebie, nie bojace
    sie przedstawic swojego zdania, wyluzowane. W Polsce zastalam przerazona
    klase siedzaca cichutko w rzedach, wszyscy twarzami do nauczyciela,
    interakcje klasa-nauczyciel wzglednie nauczyciel-uczen jako jedyna
    "oficjalnie uznana" i brak mozliwosci popisywania sie w sposob, ktory
    bylby dobra i pouczajaca rozrywka dla wszystkich obecnych oraz niechetne
    podejscie do partnerskiego dyskutowania, na przyklad tego, jaki jest
    sens i cel pisania "Lekcja... Temat..." w zeszycie - bylam gotowa to
    zrobic tylko wtedy, jak mnie ktos przekona :). Niemal calkowity brak
    zaplanowanego i akceptowanego, a nawet swiadomie podowowanego przez
    nauczyciela smiechu podczas lekcji. Konfrontacja z polska szkola po
    nauczeniu sie troche innej postawy niz przez nia wymagana byla jednym z
    moich najciezszych doswiadczen w zyciu, kosztujacym mnie lata
    nieprzyjemnych objawow psychosomatycznych o podlozu nerwicowym. Mowa o
    podstawowce, do szkol srednich chodzilam do klas autorskich usilujacych
    wprowadzac niektore zachodnie wzorce, ale nawet w tych roznica byla
    olbrzymia. Bylam wedlug polskich kryteriow buntownikiem sprawiajacym
    problemy i pewnie tylko dzieki uczestniczeniu z sukcesami w olimpiadach
    tolerowano moje niektore zachowania, jak otwarte kwestionowanie
    wszystkiego, co wydawalo mi sie bez sensu.

    Zaleta polskiego stylu edukacji jest wyrobienie wiekszej dyscypliny i
    wycwiczenie czlowieka do opanowywania wiekszych ilosci materialu - jesli
    ktos ma za soba taki trening i jednoczesnie dzieki rodzinie czy
    samodzielnemu rozwojowi opanuje spoleczne i praktyczne umiejetnosci, na
    ktore jest nacisk na Zachodzie, to bedzie lepszy od "zachodniaka".
    Problem w tym, ze o ile wiedze encyklopedyczna da sie spokojnie zakuc w
    czasie wolnym, to trudno sobie w samodzielny sposob uzupelniac
    umiejetnosci spoleczne, asertywnosc, inicjatywe, umiejetnosc
    przemawiania do grupy itp.

    Ech, mam jeszcze sporo do powiedzenia o uniwersytetach i o postawie
    polskich emigrantow przekonanych, ze sa lepsi, ale nie bede przesadzac z
    dlugoscia postu. Jak ktos jest ciekawy reszty, to niech zapyta.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1