eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje...handlowców... handlowców... handlowców... i tak w kółko!Re: ...handlowców... handlowców... handlowców... i tak w kółko!
  • Data: 2005-03-20 16:34:16
    Temat: Re: ...handlowców... handlowców... handlowców... i tak w kółko!
    Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Czyli uwazasz, ze handlowiec jest w porzadku proponujac system
    > alarmowy po cenie materialow klientowi,

    Jeżeli tego klienta interesuje wyłącznie zakup po najniższej cenie i
    nie chce mu się myśleć, co to za sobą pociąga: jak najbardziej.
    Nie kupi tu, to kupi w innym miejscu - tam dostanie to samo za tą samą
    cenę. A wystarczy - nie znając się na tym - zapytać: "a czemu to obok
    jest droższe?" Z twoich tekstów wynika, że jesteś mocno - nazwijmy to
    - naiwny i masz o to pretensję do reszty świata. W jakim firmowym
    salonie samochodowym jak wejdziesz w celu zakupu, na przywitanie
    otrzymasz listę wad danych modeli? Są przepisy mówiące o tym, w jakim
    wieku sam już odpowiadasz za swoje czyny. Ustawodawca zakłada, że
    potrafisz sam już myśleć. Więc pomyśl czasem o tym, że kupując tanio
    nie możesz mieć takich funkcjonalności, jak kupując droższą wersję.
    Twoja decyzja, czy wybierasz "taniej", czy "lepiej".

    > Ale z innego powodu niz brak etyki, z powodu demoralizacji
    > zatrudnionych przez system.

    O! System rynkowy zły, regulowany zły... Masz lepszy pomysł? Napisz.

    > W rzemiosle nie zdarzalo sie tak nagminnie.

    Nie? Łaskę robiono. Konkurencji nie było - co więc miało przeszkadzać?


    >> czekali na zlecenie fuchy. Każdy nowy lokator musiał być ich
    >> klientem. Tak wygląda etyka zawodowa tam, gdzie nie ma
    >> gospodarki rynkowej.

    > A nieprawda!

    Nie? Napisałem o tym, co mnie samego spotykało a ty piszesz, że
    nieprawda? Jakim prawem twierdzisz, że kłamię?

    > Firmy zalatwiajace sobie zlecenia kanalami
    > politycznymi postepuja identycznie bo to nie decydent korzysta z
    > ich produkcji (uslugi) tylko szeregowy personel, ktory latwo jest
    > dzisiaj trzymac za twarz. Przyklady MF, ZUS itd ...

    No tak, oczywiście. Dawniej było lepiej, bo polityka nie miała nic
    wspólnego z firmami... :-))))))).
    To są przykłady? A tysiące firm, które działając w gospodarce rynkowej
    utrzymują się tylko dlatego, bo klienci wolą ich wyroby, to "pies"?
    A setki firm plajtujących, bo z "jakiegoś" powodu nie sprzedają swojej
    oferty tak, żeby dalej działać?
    Czy ty czytasz tylko sensacje z "Faktu"?

    > Problem w tym, ze nie wszystko da sie opisac w paragrafach i stad
    > sa niepisane zasady etyki zawodowej ...

    Np. Etyka zawodowa handlowca nie polega na tym, żeby każdemu klientowi
    co szuka najtańszego towaru odmawiać sprzedaży tego. Etyka zawodowa
    polega na tym, żeby dowiedzieć się co on chce i na co go stać, a potem
    zaproponować mu rozwiązanie jego problemów. Każdy klient chciałby
    dostać "top" za najtańsze pieniądze, ale nie jest to możliwe. Jeżeli
    klient nie ma pieniędzy, dostaje to, co może (musi mu wystarczyć). A
    bądź pewny, ze jeżeli handlowiec będzie mógł sprzedać towar lepszy i
    droższy (bo klienta stać), to sprzeda. On też zarobi na tym więcej.
    I nie sprzeda za drogiego (ze zbędnymi "bajerami"), bo będzie chciał
    sprzedawać temu klientowi jeszcze nie jeden raz.

    >> Klient banku, co nie spłaca kredytów już w 5 bankach i
    >> przedkładający "lipne" zaświadczenia o zarobkach

    > Bank dajac kredyt stara sie pewne niekorzystne dla klienta warunki
    > napisac malutkimi literkami w malo widocznym miejscu umowy zeby
    > klien to przeoczyl a potem mu sie nasle windykatorow.

    Jeżeli jeden z nas będzie pisał o locie na księżyc a drugi o kąpieli w
    maślance, to tak sobie możemy długo gadać. Masz talent do odpowiadania
    nie na temat - nie odniosłeś się wcale do tego, co było napisane,
    tylko stworzyłeś zupełnie inną historyjkę.
    Natomiast co do banku - są przepisy mówiące o tym, co należy napisać w
    umowie. Każdy rozsądny klient czyta dokładnie to, co podpisuje. Nie
    czytają ci, co im wystarcza, że "dostaną", bo czują, że nie powinni
    (podpisać, zabrać i zejść z oczu). A daty i kwoty płatności rat są z
    pewnością bardzo czytelne, a pomimo to w kilkudziesięciu procentach
    nie przestrzegane. Jesteś kolejnym przykładem klienta, co uważa, że
    jeżeli ktoś mu dał kredyt, to dlatego, bo ci się "należy", ale jeżeli
    będziesz miał problemy finansowe, to masz prawo do "darowania" długu?
    A jeżeli ty mi pożyczysz pieniądze, a ja ci powiem, że nie oddam, bo
    mam dzieci na utrzymaniu, to będziesz pewnie zadowolony?
    Nie rozumiem kompletnie, co ma "przeoczenie" treści podpisywanej umowy
    do pretensji o konieczność zwrotu pożyczonej gotówki!!! Windykator
    idzie dopiero wtedy, jak z klientem w żaden inny sposób nie można
    dojść do porozumienia w sprawie zwrotu długu.

    >>> jesli we wlasciwy sposob zabezpiecza dane producenta bubli to
    >>> przeciez nie odpowiada za to co pracodawca produkuje.
    >>
    >> Nawet jeśli wie, że zakład produkuje buble i właśnie z tego
    >> źródła pochodzi jego wynagrodzenie? Wiesz, co napisałeś?
    >> Że pracownik produkujący buble jest uczciwy również, ponieważ
    >> odpowiedzialnym (złym) jest pracodawca - to on podejmuje
    >> decyzje. I handlowiec sprzedający te buble jest uczciwy również,
    >> ponieważ odpowiedzialnym (złym) jest pracodawca - to on
    >> podejmuje decyzje. Więc skąd ta nagonka na handlowców, że
    >> wciskają buble? Przecież nie mogą odmówić, a żeby zarobić na
    >> pensję swoją, specjalisty IT, pracownika produkcyjnego,
    >> księgowego - musi sprzedać buble. Każdy uczciwy, tylko czemu
    >> wcześniej wypowiadałeś się inaczej?

    > Pominales bardzo wazny fragment mowiacy o dzialaniach majacych
    > wplyw na jakosc produkowanych wyrobow. Informatyk zabezpieczajacy
    > dane nie ma wplywu a czesto nie jest w stanie ocenic jakosc
    > wyrobu ale juz technolog robiacy oszczednosci kosztem jakosci ma
    > na to wplyw i jesli nie uprzedza wlasciciela o negatywnych
    > skutkach takich zmian to jest zlym czlowiekiem.

    Nie, nie pominąłem. Zadałem bardzo proste i jasne pytanie, na jakie
    najwyraźniej nie chcesz odpowiedzieć. Technolog nie zrobi oszczędności
    kosztem jakości bez wiedzy lub żądania właściciela. Nie on o tym
    decyduje. Informatyk prędzej, czy później też dowie się, że ma wypłaty
    ze sprzedaży bubli produkowanych w jego firmie, chyba że jest
    ograniczonym idiotą.
    Zostawiłem cały poprzedni fragment, do jakiego się nie odniosłeś i
    chcę wysłuchać jaka jest twoja moralnośc w tej sprawie!

    >>> Takie sa _moje_ preferencje. Kazdemu wolno miec wlasne.
    >> Wolno. Na tyle, na ile nie naruszają praw lub dobrego imienia
    >> innych. Z tego powodu był wcześniejszy wątek, bo ktoś zaczął to
    >> naruszać twierdząc, że sprzedaż czegokolwiek, co nie jest
    >> produktem podstawowym i niezbędnym do życia jest oszustwem i
    >> sztuczką aktorską.

    > W sklepie tez potrafia wrzucic pare zgnilkow do owocow i ogonkow
    > od kielbasy pomiedzy pokrojone plasterki a takze sprzedawac
    > przeterminowany towar. Czy to jest uczciwe?

    Nie - nie jest. Czy to świadczy o tym, że generalnie handlowcy to są
    oszuści?

    > Nie wszystko jak pisalem moze byc opisane paragrafami i kazda
    > dzialalnosc nie powinna narazac nieswiadomego klienta na zakup
    > czegos co tak naprawde nie jest mu do niczego potrzebne.
    > Jezeli handlowiec zbiera zamowienia na produkt czy usluge i nie
    > sciemnia, ze jest to jedyna super atrakcja

    Super atrakcja dla tego, co nie ma pieniędzy to jest możliwość zakupu
    alarmu za najtańsze pieniądze. Będzie wyło i błyskało. Dla innego, co
    ma kasę, będzie to tandeta, bo brakuje "cichego powiadamiania". Dla
    tego super atrakcją będzie funkcja, której nie maja inne produkty.
    Ale klient który kupuje najtańsze licząc na to, że dostanie w tej
    cenie wszystko, co wymyślono do tej pory jest po prostu naiwniakiem.
    I najczęściej takim, co ma wieczne pretensje: jaki to ten świat zły -
    każdy oszukuje.

    Jeżeli uda mi się coś wyprodukować za 10zł i sprzedawać po 1000zł -
    dla ciebie będę oszustem. Ja z kolei będę się uważał za genialnego
    biznesmena. Jeżeli będę miał zbyt, to znaczy, że mój produkt został
    uznany za wart tej ceny - nie mam powodu do uciszania sumienia.
    To samo dotyczy tandety: sprzedaje się (bo jest tania), bo ma zbyt.
    Gdyby tak nie było, nikt by tego nie kupował. Zawsze możesz założyć
    fundację edukującą ludzi i mówiącą, dlaczego lepiej kupować drożej
    albo towary uznanych marek. I to będzie świetna inicjatywa.

    I jeszcze raz powtarzam - nie jest moim zamiarem obrona oszustów
    sprzedających coś innego, niż oferują, albo też towary wadliwe.
    Są ludzie nieuczciwi - zarówno sprzedawcy, jak i klienci. Po prostu
    złodzieje. Ale cały czas pytam i nie mogę otrzymać odpowiedzi: czy z
    tego powodu człowiek wykonujący zawód sprzedawcy, czyli inaczej
    handlowiec to jest to samo, co oszust?
    Dominika pisała, że tak, bo w naszym kraju ludzie mają tylko tyle
    pieniędzy, żeby kupować najtańsze towary niezbedne do życia. Ty
    piszesz, że tak, bo ktoś ci sprzedał za cenę materiałów alarm nie
    mający funkcji cichego powiadamiania.
    Dla mnie to jest paranoja.

    J.K.
    --
    Dla handlowców posiadających DG oraz studentów
    kilka ofert zleceń na stronie www.zapraszam.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1