eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 113

  • 101. Data: 2007-07-14 10:58:33
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Any User <t...@t...pl>

    > Trzeba to wywazyc. Tam, gdzie potencjalne skutki niewiedzy klienta moga
    > byc bardzo grozne, jak setki tysiecy dolarow straty (przeciekajace domy)
    > lub smierc (zatrute zabawki), panstwo powinno pelnic swoja role "stroza
    > nocnego", bo to wpada do tej samej kategorii roli panstwa, co policja i
    > armia.

    W moim mieście (nie wiem, jak gdzie indziej) jest takie powiedzenie,
    które tutaj zaskakująco dosłownie pasuje, oraz którego jestem gorącym
    zwolennikiem:

    "Śmierć frajerom."


    --
    Zobacz, jak się pracuje w Google:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 102. Data: 2007-07-14 12:29:18
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Any User wrote:

    >> Trzeba to wywazyc. Tam, gdzie potencjalne skutki niewiedzy klienta
    >> moga byc bardzo grozne, jak setki tysiecy dolarow straty
    >> (przeciekajace domy) lub smierc (zatrute zabawki), panstwo powinno
    >> pelnic swoja role "stroza nocnego", bo to wpada do tej samej kategorii
    >> roli panstwa, co policja i armia.
    >
    >
    > W moim mieście (nie wiem, jak gdzie indziej) jest takie powiedzenie,
    > które tutaj zaskakująco dosłownie pasuje, oraz którego jestem gorącym
    > zwolennikiem:
    >
    > "Śmierć frajerom."

    Tia, tylko jak definiujesz frajera?
    Istnieja oczywiscie przypadki oczywistej glupoty i wtedy niech czlowiek
    ponosi konsekwencje. Sa jednak przypadki, ktore sa na granicy oszustwa -
    w przypadku przywolanych domow lub zabawek kupujacy dostaje cos zupelnie
    innego niz to, czego sie spodziewal na podstawie dotychczasowych
    doswiadczen, z dotkliwa strata dla niego. Sa rzeczy zbyt male, zeby
    podpisywac wielostronicowe umowy - jak kupno pojedynczej zabawki, lub
    sytuacje, w ktorych posiadanie odpowiedniej wiedzy jest dla jednostki
    niemal niemozliwe. Dlatego dla mnie to jest sytuacja zblizona do tej,
    gdy panstwo ma obowiazek chronic obywatela przed przestepcami i scigac
    ich, gdy ktos padnie ofiara przestepstwa. Jesli ktos z wlasnej woli
    wpakuje sie w glupi kontrakt wiedzac, co robi, to jego wina, ale jesli
    zostanie oklamany, wina spoczywa na tym, kto oklamal.

    Ofiara przestepstwa nie jest frajerem. Nawet, jesli wyzywajaco ubrana
    kobieta obwieszona droga bizuteria przespaceruje sie samotnie w nocy po
    cieszacej sie zla opinia dzielnicy i padnie ofiara przestepstwa, to
    winny jest wylacznie przestepca. Ja jestem zwolennikiem tego, co
    niektorzy nazywaja dzikim kapitalizmem, pod jednym warunkiem:
    bezwzglednego przestrzegania umow, zarowno spisanych, jak i nie
    spisanych. Tylko wtedy ow "dziki" wolny rynek przynosi korzysci, za
    ktore go popieram.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 103. Data: 2007-07-14 21:28:13
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel wrote:
    >
    > >>Lukasz Sczygiel wrote:
    > >>
    > >
    > >
    > >>Wiesz, mialam dosyc skrajne poglady nt. tego, jak panstwo ma sie nie
    > >>pchac, ale obserwacja na zywo zycia w panstwie nie pchajacym sie troche
    > >>je zlagodzila.
    > >>W NZ jest na przyklad problem z przeciekajacymi domami - ludzie mogli
    > >>budowac, z czego dusza zapragnie i firmy budowlane odkryly tani
    > >>material, ktory sie zupelnie nie nadaje do tutejszego bardzo wilgotnego
    > >>klimatu, ale nawet budowlancy tego nie wiedzieli, bo nie stosowano tego
    > >>jeszcze w tak wilgotnym klimacie. Domy takie po kilku latach nie nadaja
    > >>sie do zamieszkania, a wielu ludzi w to wpadlo, koszty naprawy potrafia
    > >>przewyzszyc koszty kupna domu, a ci, ktorzy sie procesowali, dowiedzieli
    > >>sie, ze to ich dom i ich problem, plus koszta sadowe - chyba, ze ktos
    > >>zawarl w umowie odpowiednia klauzule, ale poniewaz w czasie, gdy te domy
    > >> znalazly sie na rynku, nikt nie wiedzial o zagrozeniu, malo kto na to
    > >>wpadl.
    > >
    > > Fajnie. Ale o co tu sie czepiac? Gwarancja. Nie ma? To smierdzi. Do tego nie
    > > trzeba masy przepisow jak u nas.
    > > Ja wiem ze nie kazdy jest budowlancem i nie kazdy jest materialoznawca. Ale
    > > kupowanie "bo tanie" jest nierozsadne na poziomie indywidualnym i panstwa do
    > > tego mieszac nie trzeba.
    >
    > Niekoniecznie. Sa np. tanie domki "z IKEI", czyli z dykty (tak bym to
    > niefachowo nazwala) przychodzace w czesciach do latwego zamontowania na
    > kawalku ziemi. W cieplym klimacie nie trzeba ogrzewania i roznych innych
    > rzeczy. Takie domki sa tanie, bo sa produkowane masowo i choc maja inne
    > wady, to nie bylo z nimi zadnej takiej afery. Wyjasnienie "bo
    > znalezlismy tani material i tania technologie" moze byc wiarygodne, gdy
    > znane sa inne podobne rozwiazania.
    Czyli potwierdza sie stara prawda. Nie ryzykuj nowosciami jesli nie stac cie na
    strate calosci.
    Ale nadal nie sadze zeby potrzebna byla interwencja odgorna polegajaca na
    ograniczeniu wolnosci gospodarczej.
    Takie wtopy na podobna skale odbywaja sie na gieldach na calym swiecie.
    Manipulowanie danymi, poufne informacje itp. Co prawda na gieldach inwestuja
    specyficzni ludzie (zazwyczaj nie kazdy) ale to nie powoduje nadmiernych
    regulacji tego miejsca. Oczywiscie jestem swiadom ze pewne ramy czy szablony
    powinny istniec bo odciazaja nas od bycia ekspertem we wszystkim. Np. Dom to: (i
    tu definicja tego czym jest dom w rozumieniu norm budowlanych).
    Jesli producent chce nazywac swoj produkt domem niech wypelni te definicje.

    Jestem swiadom ze panstwo jest potrzebne aby unifikowac, regulowac i ulatwiac
    zycie i gospodarke. Ale tylko w taki sposob aby nie krepowac tych ktorzy chca
    isc swoja sciezka.

    > >>Albo taksowki - lapiesz na ulicy taksowke, a ledwo mowiacy po angielsku
    > >>kierowca oczekuje od Ciebie, ze bedziesz go pilotowal mowiac "teraz w
    > >>lewo", "na swiatlach prosto" itd., bo zupelnie nie zna miasta. Jesli
    > >>masz samochod i 50 dolarow, w NZ mozesz z dnia na dzien zostac
    > >>taksowkarzem.
    > >
    > > Od rozwiazania tego problemu sa korporacje. Wsiadasz do oznaczonej logiem
    > > taksowki, wiedzac ze ta korporacja zatrudnia tylko dobrych kierowcow, nie
    > > przekreca licznika, dowozi najtansza droga itp. Nie robi tego? Zmieniasz na
    > > inna. Jesli pozwolenie kosztuje 50$ to konkurencja powinna dostarczyc wyboru.
    >
    > Oczywiscie sa szacowne korporacje taksowkarskie, ale dostepne tylko na
    > telefon. Powod? "Dzicy" taksowkarze skutecznie ich wypchali z postojow
    > czy miejsc pod knajpami. Taksowkarze z dobrej firmy nie beda sie
    > przeciez bic ze zdesperowanymi kolegami z nizszej niszy.
    Hmmm... Smutne. Czy to cena za te wolnosci?
    Z jednej strony w "uczesanym stylu" powinna sie tym zainteresowac policja z
    drugiej strony jest dla mnie oczywiste ze nie musi to byc skuteczne.


    --
    Lukasz Sczygiel



    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 104. Data: 2007-07-14 21:29:56
    Temat: Re: Parametry biologiczne czĹ&#65533; owieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > > Trzeba to wywazyc. Tam, gdzie potencjalne skutki niewiedzy klienta moga
    > > byc bardzo grozne, jak setki tysiecy dolarow straty (przeciekajace domy)
    > > lub smierc (zatrute zabawki), panstwo powinno pelnic swoja role "stroza
    > > nocnego", bo to wpada do tej samej kategorii roli panstwa, co policja i
    > > armia.
    >
    > W moim mieĹ&#65533;cie (nie wiem, jak gdzie indziej) jest takie powiedzenie,
    > ktĂłre tutaj zaskakujÄ&#65533;co dosĹ&#65533;ownie pasuje, oraz ktĂłrego jestem
    gorÄ&#65533;cym
    > zwolennikiem:
    >
    > "Ĺ&#65533;mierÄ&#65533; frajerom."
    >
    Tak szczerze. Akceptujesz kiedy cie wykorzystuja?
    Mscisz sie czy przyjmujesz porazke i idziesz dalej madrzejszy?

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 105. Data: 2007-07-14 21:31:30
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Ja jestem zwolennikiem tego, co
    > niektorzy nazywaja dzikim kapitalizmem, pod jednym warunkiem:
    > bezwzglednego przestrzegania umow, zarowno spisanych, jak i nie
    > spisanych. Tylko wtedy ow "dziki" wolny rynek przynosi korzysci, za
    > ktore go popieram.
    >
    Miod na moja pikawe :)

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 106. Data: 2007-07-17 11:21:04
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Lukasz Sczygiel wrote:

    >>>>Albo taksowki - lapiesz na ulicy taksowke, a ledwo mowiacy po angielsku
    >>>>kierowca oczekuje od Ciebie, ze bedziesz go pilotowal mowiac "teraz w
    >>>>lewo", "na swiatlach prosto" itd., bo zupelnie nie zna miasta. Jesli
    >>>>masz samochod i 50 dolarow, w NZ mozesz z dnia na dzien zostac
    >>>>taksowkarzem.
    >>>
    >>>Od rozwiazania tego problemu sa korporacje. Wsiadasz do oznaczonej logiem
    >>>taksowki, wiedzac ze ta korporacja zatrudnia tylko dobrych kierowcow, nie
    >>>przekreca licznika, dowozi najtansza droga itp. Nie robi tego? Zmieniasz na
    >>>inna. Jesli pozwolenie kosztuje 50$ to konkurencja powinna dostarczyc wyboru.
    >>
    >>Oczywiscie sa szacowne korporacje taksowkarskie, ale dostepne tylko na
    >>telefon. Powod? "Dzicy" taksowkarze skutecznie ich wypchali z postojow
    >>czy miejsc pod knajpami. Taksowkarze z dobrej firmy nie beda sie
    >>przeciez bic ze zdesperowanymi kolegami z nizszej niszy.
    >
    > Hmmm... Smutne. Czy to cena za te wolnosci?
    > Z jednej strony w "uczesanym stylu" powinna sie tym zainteresowac policja z
    > drugiej strony jest dla mnie oczywiste ze nie musi to byc skuteczne.

    Policja nie bedzie sie zajmowac wewnatrzbranzowymi burdami, ma
    powazniejsze sprawy na glowie. W Polsce zreszta tez jest cos takiego jak
    mafie taksowkarskie, mimo duzego uregulowania tego rynku.

    Co do ceny wolnosci, tak, cena jest. We wszystkich bardziej
    wolnorynkowych krajach wiezienia sa zapelnione, w USA szczegolnie, i
    jest podzial na dzielnice, do ktorych nie wchodzi tak zwany "porzadny
    czlowiek", bo mu tubylcy cos zlego zrobia, i dzielnice, do ktorych nie
    wchodzi "podejrzany czlowiek" (bo policja go zaraz zgarnie, sprawdzi i
    przepyta na okolicznosc samego przebywania w miejscu, w ktorym jego
    obecnosc jest podejrzana). W moim rodzimym Wrocku tez jest (byl? podobno
    sie poprawilo) tzw. Trojkat Bermudzki, ale bylam tam kilka razy (w
    dzien) i nie bylo strzalow walczacych ze soba gangow ani innych atrakcji
    znanych w bogatym swiecie w miejscach, do ktorych sie boi wejsc policja.

    Przestepczosc to akurat cos, czego mozna dosc latwo uniknac mieszkajac w
    odpowiednim miejscu (jesli Cie stac) i nie lazac tam, gdzie nie trzeba.
    Ale istnieje taki skutek owej wolnosci, ktory mnie osobiscie martwi
    znacznie bardziej. Otoz wolnosc sprzyja optymalnemu wykorzystaniu
    potencjalu, co oznacza, ze osoby nie tylko o umiejetnosciach, ale i o
    cechach osobowosci i wartosciach sprzyjajacych jakiejs dziedzinie i
    pozwalajacych osiagnac okreslony poziom - trafiaja dokladnie tam.
    Oznacza to, ze zostajesz otoczony przez ludzi bardzo podobnych do
    Ciebie, zawodowo i w miejscu zamieszkania oraz w firmach, z ktorych
    uslug korzystasz (ktore wybierasz pod wzgledem kryterium "jak najblizej"
    lub ktore znajac Twoja grupe dopasowaly oferte wlasnie do niej). Mozesz
    mieszkac w metropolii, ale dostajesz swoja mala, przerazajaco skrojona
    na miare wioske, w ktorej wszystko jest tak pasujace akurat do Ciebie i
    dla Ciebie, ze czujesz sie dobrze i przestajesz wystawiac nos poza nia.
    I zycie sie staje troche nudne.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 107. Data: 2007-07-17 15:32:29
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Policja nie bedzie sie zajmowac wewnatrzbranzowymi burdami, ma
    > powazniejsze sprawy na glowie.
    Eeee no troche przesadzasz. To moim zdaniem nie tak.
    Zgadzam sie ze sie tym nie zajmuje i cala sytuacja mnie nie dziwi ale wydaje mi
    sie ze tak jest nie dlatego ze to wewnatrz branzowe burdy i nie "ich sprawa" a
    dlatego ze dostepnymi metodami tego zalatwic sie nie da skutecznie. A
    potencjalne ofiary to rozumieja i policji tym glowy nie zaprzataja.

    > Co do ceny wolnosci, tak, cena jest. We wszystkich bardziej
    > wolnorynkowych krajach wiezienia sa zapelnione, w USA szczegolnie, i
    > jest podzial na dzielnice, do ktorych nie wchodzi tak zwany "porzadny
    > czlowiek", bo mu tubylcy cos zlego zrobia, i dzielnice, do ktorych nie
    > wchodzi "podejrzany czlowiek" (bo policja go zaraz zgarnie, sprawdzi i
    > przepyta na okolicznosc samego przebywania w miejscu, w ktorym jego
    > obecnosc jest podejrzana).
    Moim zdaniem waznym powodem tego jest nie tylko to co piszesz nizej, czy
    dyskryminacja jakiejs grupy ale rowniez to ze dzis duzo latwiej sobie zapewnic
    byt. Kiedys nie majac jedzenia zylo sie miesiac, dwa, po roku a potem zamarzalo
    z glodu zima. Teraz jesc mozna dostac lub ukrasc bajecznie latwo. Podobnie z
    mieszkaniem. W skrocie okresle to tak: ludziom sie nudzi i rowniez dla rozrywki
    podejmuja taki sposob zycia.

    > W moim rodzimym Wrocku tez jest (byl? podobno
    > sie poprawilo) tzw. Trojkat Bermudzki, ale bylam tam kilka razy (w
    > dzien) i nie bylo strzalow walczacych ze soba gangow ani innych atrakcji
    > znanych w bogatym swiecie w miejscach, do ktorych sie boi wejsc policja.
    >
    > Przestepczosc to akurat cos, czego mozna dosc latwo uniknac mieszkajac w
    > odpowiednim miejscu (jesli Cie stac) i nie lazac tam, gdzie nie trzeba.
    > Ale istnieje taki skutek owej wolnosci, ktory mnie osobiscie martwi
    > znacznie bardziej. Otoz wolnosc sprzyja optymalnemu wykorzystaniu
    > potencjalu, co oznacza, ze osoby nie tylko o umiejetnosciach, ale i o
    > cechach osobowosci i wartosciach sprzyjajacych jakiejs dziedzinie i
    > pozwalajacych osiagnac okreslony poziom - trafiaja dokladnie tam.
    Ciekawe podejscie, jeszcze tak o tym nie myslalem.

    > Oznacza to, ze zostajesz otoczony przez ludzi bardzo podobnych do
    > Ciebie, zawodowo i w miejscu zamieszkania oraz w firmach, z ktorych
    > uslug korzystasz (ktore wybierasz pod wzgledem kryterium "jak najblizej"
    > lub ktore znajac Twoja grupe dopasowaly oferte wlasnie do niej). Mozesz
    > mieszkac w metropolii, ale dostajesz swoja mala, przerazajaco skrojona
    > na miare wioske, w ktorej wszystko jest tak pasujace akurat do Ciebie i
    > dla Ciebie, ze czujesz sie dobrze i przestajesz wystawiac nos poza nia.
    To akurat jest dobre bo masz swoj zascianek a jednoczesnie masz mozliwosc sobie
    go powiekszac bez duzych nakladow.

    > I zycie sie staje troche nudne.
    Ale mozesz latwo je odmienic.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 108. Data: 2007-07-18 08:32:40
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Lukasz Sczygiel wrote:

    >>Co do ceny wolnosci, tak, cena jest. We wszystkich bardziej
    >>wolnorynkowych krajach wiezienia sa zapelnione, w USA szczegolnie, i
    >>jest podzial na dzielnice, do ktorych nie wchodzi tak zwany "porzadny
    >>czlowiek", bo mu tubylcy cos zlego zrobia, i dzielnice, do ktorych nie
    >>wchodzi "podejrzany czlowiek" (bo policja go zaraz zgarnie, sprawdzi i
    >>przepyta na okolicznosc samego przebywania w miejscu, w ktorym jego
    >>obecnosc jest podejrzana).
    >
    > Moim zdaniem waznym powodem tego jest nie tylko to co piszesz nizej, czy
    > dyskryminacja jakiejs grupy ale rowniez to ze dzis duzo latwiej sobie zapewnic
    > byt. Kiedys nie majac jedzenia zylo sie miesiac, dwa, po roku a potem zamarzalo
    > z glodu zima. Teraz jesc mozna dostac lub ukrasc bajecznie latwo. Podobnie z
    > mieszkaniem. W skrocie okresle to tak: ludziom sie nudzi i rowniez dla rozrywki
    > podejmuja taki sposob zycia.
    >

    To wcale nie jest nowe zjawisko. I w starozytnym Rzymie, i w
    sredniowiecznej Europie ludzi biednych i zdesperowanych byla masa i mimo
    braku swiadczen socjalnych (poza prywatna dobroczynnoscia) oraz
    rozrzutnego stosowania kary smierci za przewinienia, ktore dzis naleza
    do kategorii drobnych, masowosc zjawiska byla w miare trwala. To, co sie
    zmienilo, to mozliwosc zmiany polozenia - w dawnych czasach urodzenie po
    prostu skazywalo na takie zycie, dzis, jesli jestes z
    nieuprzywilejowanego srodowiska, a chce Ci sie uczyc i cos z siebie
    sensownego zrobic i masz do tego jakis talent, to w bogatych krajach
    wszyscy ustawiaja sie w kolejce ze stypendiami i inna pomoca. Jak
    jeszcze nalezysz do mniejszosci etnicznej podpadajacej pod rozne akcje
    afirmatywne, to swiat lezy u Twoich stop. Tyle ze mimo tego niewiele
    osob z tych srodowisk podejmuje wysilek, bo ich srodowisko nauczylo ich
    nie podejmowania wysilku, zwlaszcza takiego, gdzie nagroda nie
    przychodzi natychmiast, tylko jest odroczona w czasie.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 109. Data: 2007-07-19 13:53:00
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel wrote:
    >
    > >>Co do ceny wolnosci, tak, cena jest. We wszystkich bardziej
    > >>wolnorynkowych krajach wiezienia sa zapelnione, w USA szczegolnie, i
    > >>jest podzial na dzielnice, do ktorych nie wchodzi tak zwany "porzadny
    > >>czlowiek", bo mu tubylcy cos zlego zrobia, i dzielnice, do ktorych nie
    > >>wchodzi "podejrzany czlowiek" (bo policja go zaraz zgarnie, sprawdzi i
    > >>przepyta na okolicznosc samego przebywania w miejscu, w ktorym jego
    > >>obecnosc jest podejrzana).
    > >
    > > Moim zdaniem waznym powodem tego jest nie tylko to co piszesz nizej, czy
    > > dyskryminacja jakiejs grupy ale rowniez to ze dzis duzo latwiej sobie zapewnic
    > > byt. Kiedys nie majac jedzenia zylo sie miesiac, dwa, po roku a potem zamarzalo
    > > z glodu zima. Teraz jesc mozna dostac lub ukrasc bajecznie latwo. Podobnie z
    > > mieszkaniem. W skrocie okresle to tak: ludziom sie nudzi i rowniez dla rozrywki
    > > podejmuja taki sposob zycia.
    > >
    >
    > To wcale nie jest nowe zjawisko. I w starozytnym Rzymie, i w
    > sredniowiecznej Europie ludzi biednych i zdesperowanych byla masa i mimo
    > braku swiadczen socjalnych (poza prywatna dobroczynnoscia) oraz
    > rozrzutnego stosowania kary smierci za przewinienia, ktore dzis naleza
    > do kategorii drobnych, masowosc zjawiska byla w miare trwala.
    Ale tam takie zachowania byly spowodowane chyba tym ze bieda byla.
    Historykiem jestem zadnym ale wydaje mi sie ze wtedy ludzie grabili, kradli z
    biedy lub dlatego ze taki mieli sposob zycia wybrany z premedytacja.

    Teraz tych biednych, glodnych jest na moje oko mniej i oni nie popelniaja wiecej
    niz 5% ogolnej liczby wykroczen (mam wrazenie ze duzo mniej) czy przestepstw z
    powodu biedy.
    Natomiast widze ze ludzie dobrze sytuowani robia to czesto z nudow czy z
    swiadmego podejscia "bo tak lubie"

    > To, co sie
    > zmienilo, to mozliwosc zmiany polozenia - w dawnych czasach urodzenie po
    > prostu skazywalo na takie zycie, dzis, jesli jestes z
    > nieuprzywilejowanego srodowiska, a chce Ci sie uczyc i cos z siebie
    > sensownego zrobic i masz do tego jakis talent, to w bogatych krajach
    > wszyscy ustawiaja sie w kolejce ze stypendiami i inna pomoca. Jak
    > jeszcze nalezysz do mniejszosci etnicznej podpadajacej pod rozne akcje
    > afirmatywne, to swiat lezy u Twoich stop. Tyle ze mimo tego niewiele
    > osob z tych srodowisk podejmuje wysilek, bo ich srodowisko nauczylo ich
    > nie podejmowania wysilku, zwlaszcza takiego, gdzie nagroda nie
    > przychodzi natychmiast, tylko jest odroczona w czasie.
    >
    To o czym piszesz to inne zjawisko. Ja mam na mysli to ze jesli ludzie widza ze
    solidna praca moga dojsc do "czegos" i oznacza to ze wystarczy robic
    zdefiniowana jasno rzecz (pracuj uczciwie, nie oszukuj, wywiazuj sie z umow itp)
    i na pewno sie dojdzie do tego "czegos" to wiekszosc zajmie sie swoimi sprawami
    i nie wyjdzie na ulice grabic i mordowac.

    Kiedys myslalem ze to granda ze trzeba pracowac 30 lat na mieszkanie.
    Teraz sadze ze to pomaga stabilizowac spoleczenstwa. To powoduje ze ludziska
    zajmuja sie swoimi sprawami i nie mysla ze ulica i grabiez bedzie ciekawsza i
    skuteczniejsza. Oczywiscie podstawa skutecznisci tego ze daje sie ludziom
    zajecie jest to ze to zajecie w dlugim okresie czasu musi byc skuteczne w
    dochodzeniu do "czegos". W sytuacji kiedy urzednik, polityk, rabus moze
    zniweczyc caly dorobek rachunek oplacalnosci wyglada zupelnie inaczej.

    Oczywiscie te niespokojne dusze i tak beda trafiac na ulice z nozami ale bedzie
    ich latwiej lapac i neutralizowac.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 110. Data: 2007-07-20 10:53:13
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Lukasz Sczygiel wrote:

    >>
    >>To wcale nie jest nowe zjawisko. I w starozytnym Rzymie, i w
    >>sredniowiecznej Europie ludzi biednych i zdesperowanych byla masa i mimo
    >>braku swiadczen socjalnych (poza prywatna dobroczynnoscia) oraz
    >>rozrzutnego stosowania kary smierci za przewinienia, ktore dzis naleza
    >>do kategorii drobnych, masowosc zjawiska byla w miare trwala.
    >
    > Ale tam takie zachowania byly spowodowane chyba tym ze bieda byla.
    > Historykiem jestem zadnym ale wydaje mi sie ze wtedy ludzie grabili, kradli z
    > biedy lub dlatego ze taki mieli sposob zycia wybrany z premedytacja.
    >
    > Teraz tych biednych, glodnych jest na moje oko mniej i oni nie popelniaja wiecej
    > niz 5% ogolnej liczby wykroczen (mam wrazenie ze duzo mniej) czy przestepstw z
    > powodu biedy.
    > Natomiast widze ze ludzie dobrze sytuowani robia to czesto z nudow czy z
    > swiadmego podejscia "bo tak lubie"

    Nie wiem, skad patrzysz, ale w krajach Pierwszego Swiata istnieje
    wyrazna i mocna zaleznosc miedzy poziomem przestepstw takich jak
    kradzieze, rozboje czy wlamania a poziomem materialnym srodowiska, z
    ktorego wywodzi sie sprawca. Jesli masz watpliwosci, to moge wygooglac
    statystyki. Oczywiscie przestepstwa nie sa z kategorii "ukradl jedzenie,
    bo umieral z glodu" - sa spowodowane raczej frustracja powodowana
    rozwarstwieniem i porownaniem swojej sytuacji z lepiej sytuowanymi i
    wzbudzona przez to chciwoscia.

    > To o czym piszesz to inne zjawisko. Ja mam na mysli to ze jesli ludzie widza ze
    > solidna praca moga dojsc do "czegos" i oznacza to ze wystarczy robic
    > zdefiniowana jasno rzecz (pracuj uczciwie, nie oszukuj, wywiazuj sie z umow itp)
    > i na pewno sie dojdzie do tego "czegos" to wiekszosc zajmie sie swoimi sprawami
    > i nie wyjdzie na ulice grabic i mordowac.
    >
    > Kiedys myslalem ze to granda ze trzeba pracowac 30 lat na mieszkanie.
    > Teraz sadze ze to pomaga stabilizowac spoleczenstwa. To powoduje ze ludziska
    > zajmuja sie swoimi sprawami i nie mysla ze ulica i grabiez bedzie ciekawsza i
    > skuteczniejsza. Oczywiscie podstawa skutecznisci tego ze daje sie ludziom
    > zajecie jest to ze to zajecie w dlugim okresie czasu musi byc skuteczne w
    > dochodzeniu do "czegos". W sytuacji kiedy urzednik, polityk, rabus moze
    > zniweczyc caly dorobek rachunek oplacalnosci wyglada zupelnie inaczej.

    Tak, wzgledna pewnosc przyszlosci odgrywa wielka role. Zwykle czlowiek
    kalkuluje wysilek/cierpienie i zysk stosujac mnoznik odleglosci w
    czasie. Natychmiastowy zysk ma wieksza wartosc od podobnego zysku za np.
    5 lat, podobnie koszt ponoszony natychmiast odczuwamy w chwili
    podejmowania decyzji jako wiekszy, niz gdy jego poniesienie jest odroczone.
    Im bardziej stabilne jest otoczenie i im wieksza mamy wiare w to, ze nic
    sie nie zmieni w sposobie dzialania swiata wokol nas, tym wieksza
    wartosc maja przyszle zyski/straty w tych kalkulacjach.

    Ciekawy przyklad byl w jednym z bylych PGRow. W ramach programu unijnego
    wymyslono, ze da sie tym ludziom za unijna kase rzadkiego gatunku
    kroliki czy zajace (nie pamietam), na ktorych futro/mieso/cokolwiek (tez
    nie pamietam) jest popyt w Zachodniej Europie, nauczy sie ludzi ich
    hodowli i rozmnazajac hodowle i sprzedajac za kazdym razem jej czesc
    beda mieli staly dochod, a ze wzgledu na niskie koszty zycia w polskim
    bylym PGRze beda mogli zaoferowac ceny konkurencyjne wobec hodowli
    zachodnich, o wyzszych kosztach pracy. Pomysl teoretycznie super, ale
    nie uwzglednil mentalnosci. Beneficjenci ofiarowane zwierzatka zjedli,
    zanim zdazyly sie rozmnozyc. Nie umierali z glodu, ale to bylo po prostu
    dobre mieso; ich wiara w przyszlosc, waga przypisywana przyszlosci byla
    tak mala, ze maly obecny zysk - przyjemnosc z najedzenia sie czegos
    dobrego - przewyzszal w ich kalkulacji znacznie wiekszy zysk odroczony w
    czasie.

    Ten polski przyklad sama dopasowalam, zjawisko "mnoznika odleglosci w
    czasie" wyjasnil mi ktos kiedys na przykladzie krajow afrykanskich,
    gdzie dla biedoty - tych zyjacych za mniej niz dolara dziennie - mnoznik
    ten jest bardzo niski, czyli zysk obecny=pewny ma o wiele wieksza
    wartosc niz zysk odlegly w czasie, postrzegany jako niezwykle niepewny,
    bo czlowiek nie ma nawet pewnosci, ze tego czasu dozyje. Maly zysk w
    chwili terazniejszej okupiony duza strata w dalszej przyszlosci powoduje
    w takich warunkach wybieranie - bez zastanowienia - zysku
    terazniejszego. Projekty pomocowe, ktore sa oparte na zachodnim mysleniu
    czlowieka zyjacego w bezpiecznym otoczeniu i milczaco zakladaja
    przypisywanie duzej wartosci zyskom odleglym w czasie, zawodza. BTW,
    ktos, kto mi to wyjasnial, nie byl nikim uczestniczacym w tych
    projektach - byl kims z bezposrednim doswiadczeniem zycia w takich
    warunkach, zdenerwowanym na organizacje pomocowe za te glupia "projekcje
    mentalnosci."

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1