eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 215

  • 21. Data: 2005-09-01 20:11:09
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: "Przemek" <b...@n...pl>


    Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:b1ceh11n9vrpe20pku5nmh1uenuk48qlup@4ax.com...
    > >Ja nie rozumiem tej calej dyskusji
    >
    > Bo żeś nigdy w takim systemie nie pracował :P
    >
    >> - przeciez oni dzwonia , co za problem
    >>nie odbierac
    >>telefonu (mozna chyba gdzies wyjechac na weekend )
    >
    > Ten problem, że mogą już więcej nie zadzwonić.
    >
    >> , no chyba ze firma daje
    >>sluzbowa
    >> komorke i w umowie jest aneks ze ma byc caly czas wlaczona.
    >
    > Lubisz być olewany? Lubisz gdy Twój czas jest marnowany? Gdy ktoś
    > sprawia sztuczne problemy?
    Imho to nie jest sztuczny problem - jak ktos szuka pracocholikow niech
    to napisze wyraznie w ofercie pracy .
    Kiedys pracowalem w duzej firmie produkcyjnej i sluzby techniczne
    mialy tam w niedziele i swieta dyzury domowe -byl rozpisany harmonogram na
    pol roku
    do przodu ; wybrani pracownicy musieli byc osiagalni pod telefonem (
    oczywiscie
    trzezwi ) i w ciagu okreslonego czasu dotrzec w razie potrzeby do zakladu.
    Moze dla ciebie to niewiarygodne ale tym ludzi placilo sie za gotowosc -
    zdaje sie ze bylo
    40% normalnej stawki godzinowej.


    > Jak będziesz poważnie traktował innych, to masz większe szanse, że
    > będą Cię tak samo traktowali.

    Powazne traktowanie to zatrudnienie tylu pracownikow ilu trzeba do
    normalnego funkcjonowania
    firmy ciekawe czy ten market tez tak traktuje swoich pracownikow w kraju
    macierzystym - podejrzewam
    ze takie pomysly rodza sie w glowach genialnych polskich menadzerow .


    pzdr



  • 22. Data: 2005-09-01 20:29:41
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: camel [Thu, 1 Sep 2005 21:22:19 +0200]:


    > sam jestem z tych "niezaradnych inaczej": nie umiem załatwić
    > sobie tego i owego i za wszystko płacę, niekiedy słono...

    Teraz to ja tez :) Ale bywaja takie okresy, kiedy tylko wlasnie
    umiejetnosc zalatwienia sobie roznych rzeczy po nizszych cenach
    albo i za free jak sie dalo, pozwolila mi sie przeslizgnac przez
    kawalek czasu bezdochodowego.

    > choć na szczęście mnie na to stać, ale pewnie gdybym był
    > zaradny, mógłbym te nadwyżki spożytkować na coś innego.

    A co za roznica? Twoje pieniadze, zarobiles na nie, niczyj
    interes na co sobie wydajesz. Mozesz je pozytkowac nawet na
    jezdzenie taryfa po kraju, wolny wybor ;) Do mojej kieszeni
    nie zagladasz, nie kazesz sie utrzymywac.

    > Natomiast głęboko nie zgadzam się z myślą prześwitującą
    > przez ten i podobne wątki, jakoby życie było dostępne tylko
    > dla tych sprytnych, zaradnych, oblatanych i z głową na karku.
    > Zdziwicie się, kiedy powiem, że takich jest zdecydowana
    > mniejszość?

    Nie, nie zdziwimy sie jesli rozumiesz pod tym pojeciem tych
    faktycznie wybitnych. Natomiast wybacz, ale taka 50-letnia
    samotna matka, skoro udalo jej sie odwalic sztuke cyrkowa
    wrecz i wychowac dzieciaki, to nie powiesz mi ze nie jest
    zaradna. Podejrzewam, ze bardziej zaradna niz ja jest. Tylko
    kwestia pokazania w ktora strone ta zaradnosc ukierunkowac
    w tym momencie, zeby przyniosla jak najlepszy efekt.

    > Czasami wystarczy im tylko poddać pomysł, nieco wyjaśnić
    > świat, pokazać parę możliwości i już są na prostej.

    Nawet nie czasami ale bardzo czesto wrecz. Tylko wiesz co?
    Takich, co przychodza i pytaja "jak" moge na palcach... no,
    dwoch rak, nie przesadzajmy, ale jednak palcach, policzyc.
    Wiekszosc przychodzi i "ej, no ale daaaaj mi prace" albo
    "hej, no ale pozycz mi... oddam jak stane na nogi" tudziez
    inne w dokladnie tym samym stylu. I nie, nie zatrudniam
    ani nie pozyczam, nie tedy droga moim zdaniem i koniec.

    Pare tygodni temu natomiast, tak z ciekawostek, przypadkiem
    zetknelam sie z dziewczyna, ktora uciekla z domu bo zaszla
    w ciaze, urodzila dziecko, mieszkala z nim w takiej jednej
    ruderze w moim miescie. Dziewczyna inteligentna, obrotna,
    aczkolwiek w sytuacji faktycznie nie do pozazdroszczenia
    i ciekawa jestem, czy grupowi narzekacze nie strzeliliby
    sobie w tym momencie w leb ;P I wiesz co? Dziewczyna teraz
    mieszka w wynajetym po znajomosci pokoju, pracuje, fakt ze
    nie za kolosalne pieniadze ale starcza jej, a po pracy sie
    uparla ze sie uczyc bedzie. Kurs asystentki robi wieczorowo.

    Da sie do ciezkiej cholery i nie opowiadajcie mi, ze ona
    miala wieksze mozliwosci niz 40-parolatek z mieszkaniem,
    rodzina, telefonem, internetem, doswiadczeniem i duza
    iloscia wolnego czasu. Tak, potrzebowala pomocy, ale nie
    wrzeszczala "daaaajcie mi bo ja nie mam!" tylko rzetelnie
    wziela sie do roboty jak dostala szanse. I zaloze sie, ze
    wyjdzie na prosta szeroka jak autostrada.

    Nie mam nic przeciwko pomaganiu _takim_ ludziom. Sprawia mi
    to wrecz dzika przyjemnosc. Natomiast jeczydel potrafiacych
    tylko wymyslac powody dla ktorych NAPEWNO SIE NIE UDA nie
    trawie i koniec, nie sadze zeby to sie mialo zmienic.

    > Ale one mają po 50 lat, wykształcenie podstawowe i bezrobotną
    > rodzinę w domu.

    50-letnie kobiety to dzieciaki maja juz w wieku mniej wiecej
    moim, czyli calkowicie zdolne do zabrania sie do roboty. Moze
    wiec czas odstawic od cyca synka mieszkajacego u mamusi i go
    zagnac do jakiejkolwiek roboty? Bo tak zazwyczaj jest: siedzi
    potomstwo rodzicom na glowie i czeka az mamusia zarobi, potem
    obiadek ugotuje, posprzata... A mamusia zamiast powiedziec, ze
    dom wymaga utrzymania, zasuwa za grosze i sama utrzymuje. To
    tez jej wybor, pardon, nie zamierzam sie w niego wtracac.

    Juz wielokrotnie pisalam: znam mase ludzi, ktorzy ze znacznie
    bardziej beznadziejnych sytuacji niz tu opisywane jakos sie
    wykaraskali i zyja calkiem normalnie. Owszem, niektorzy nie sa
    rzeczywiscie w stanie -- i tym, to tez pisalam, trzeba pomoc.
    Ale ni cholery nie zamierzam sie uzalac nad Panami i Paniami
    Bo Mi Sie I Tak Nie Uda Bo Oni Mi Nie Chca Dac. Wedke dam, ale
    jak mi po moja rybe siegna to po lapach dostana i nic wiecej.

    > Point is: w tym kraju jest ogromna ilość rzeczy do zrobienia i
    > zapotrzebowanie na mnóstwo pracy. Także tej nieskomplikowanej,
    > podstawowej.

    Oczywiscie ze tak. Ba, nawet takie ewenementy jak jeden moj
    znajomy daja sobie rade: chlopakowi sie totalnie nic nie chce
    i nie chcialo nigdy, ale zarabia sobie calkiem porzadnie za
    pomoca robienia z roznego zlomu i innych odpadkow figurek,
    rzezb, czy artystycznych przedmiotow codziennego uzytku. Czasem
    sobie tez cos namaluje i sprzeda. Nie sa to rzeczy drogie, a ze
    calkiem fajne to i sprzedaja sie swietnie. Jezdzi z tym po kraju
    po roznych imprezach i te kursy kwiecien-pazdziernik calkowicie
    mu starczaja na reszte roku. A zlozenie do kupy paru puszek,
    obicie ich materialem i posmarowanie farba nie jest czynnoscia
    wymagajaca jakichs szczegolnych nakladow wiedzy i srodkow ;)

    Z bardziej przyziemnych, sprzedawcy w sklepikach, ogrodnicy,
    sprzataczki, szewcy, krawcy, oni wszyscy tez sa na codzien
    bardzo potrzebni. Tyle ze tutaj juz dziala to, co ponizej:

    > Tylko system społeczno-gospodarczy został stworzony z myślą
    > i na potrzeby oligarchów: daje ogromne profity i dba o
    > nielicznych, będąc wrogiem dla reszty.

    Ja juz od ladnych paru lat jestem zdania, ze ktos ten kraj
    probuje po ciuchutku rozpieprzyc od srodka. Aczkolwiek zmiany
    ktore sie tu proponuje, czyli zaostrzanie prawa, to tez nie
    jest zadne wyjscie. Tu by trzeba, przyslowiowo, zaorac i od
    poczatku zaczac -- tylko zadna ekipa rzadzaca sie na to nie
    zdecyduje nigdy w zyciu, bo wprowadzajac _konieczne_ zmiany
    narazilaby sie ludziom tak, ze po jednej kadencji musialaby
    spakowac manatki i wiac za granice. W zwiazku z tym sytuacja
    sie nie zmieni, mozemy sie zakladac, i jedynym sensownym
    z punktu widzenia zwyklego czlowieka wyjsciem jest dostosowac
    siebie do sytuacji. Sytuacji do siebie nie dostosujesz.

    > Tu jest pies pogrzebany a dywagowanie, że Kowalski sobie
    > nie radzi i sam sobie winien, bo zamiast murarzem mógł
    > zostać biogenetykiem lub prezesem banku

    :)) Akurat murarze zdaje sie nie cierpia na brak pracy, mimo
    nawet tego, ze budownictwo lezy i kwiczy. Sama akurat paru
    potrzebuje i nie ma nikogo sensownego ;>


    Kira


  • 23. Data: 2005-09-01 20:32:08
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Thu, 01 Sep 2005 22:11:09 +0200, Przemek napisał(a):

    > firmy ciekawe czy ten market tez tak traktuje swoich pracownikow w kraju
    > macierzystym - podejrzewam
    > ze takie pomysly rodza sie w glowach genialnych polskich menadzerow .

    Niestety, takie pomysly sa nastepstwem wytycznych z central zagranicznych.
    Pracowalem w firmach z "kapitalem" i polskie kierownictwo bylo stawiane
    "pod sciana" wyraznymi normami i zaleceniami, wymuszajacycmi w
    konsekwencji konkretne dzialania, mimo naturalnie braku bezposrednich
    zalecen ich podejmowania.
    Dla przyblizenia z dzialki niemieckiej. Niemcy zakladali zblizone plany
    sprzedazy w Polsce jak Niemczech - stosuja zasade, ze na iles tysiecy
    sprzedazy rocznej w firmie przysluguje jeden etat. Pod etaty ukladaja
    plany sprzedazy, ktorych realizacji wymagaja (liczba pracownikow w
    lokalizacji x sprzedaz na etat = roczny plan sprzedazy). Zmniejszenie
    zakladanego planu jest mozliwe tylko poprzez zwolnienie czesci pracownikow
    (lub ich ukrycie - umowy zlecenia, dzialalnosci gospodarcze, kawalki
    etatow itp). na czym polega blad takiej niemieckiej kalkulacji? Nie biora
    pod uwage innej specyfiki sprzedazy w Polsce niz u nich. U nas wiekszasc
    transakcji sprzedaznych sklada sie z wielu pozycji o niskiej wartosci,
    wymagajacych jednak podobnej obslugi w procesie sprzedazy jak drozsze
    odpowiedniki niemieckie (nie pisze tu o detalu marketowym, chociaz i tu
    mozna to zauwazyc, poniewaz jedna sprzedawczyni przy kasie przez jednostke
    czasu ma mniejsza sprzedaz niz jej odpowiednik w Niemczech). przyjecie
    zamowien, od klientow, ich kompletacja, porozsylanie do dostawcow,
    przyjecie na magazyn, wyfakturowanie - jest potzrbny wiekszy sztab ludzi,
    gdyz na wiekszosci etapow kilogram i metr wymaga podobnego zaangazowania
    czasu i dokumentow jak tona i kilometr towaru - przy o wiele mniejszej
    wartosci.
    Niemcy permanentnie nie chca przyjac dowiadomosci powyzszego i stosuja
    zblizone przeliczniki sprzedazy do etatow jak u siebie.


  • 24. Data: 2005-09-01 21:07:45
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Thu, 01 Sep 2005 22:29:41 +0200, Kira napisał(a):

    > rzetelnie
    > wziela sie do roboty jak dostala szanse.

    Z ogloszenia ta szanse dostala?


  • 25. Data: 2005-09-01 21:17:21
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Krzysztofsf [Thu, 01 Sep 2005 23:07:45 +0200]:


    > Z ogloszenia ta szanse dostala?

    Nie, nie z ogloszenia.


    Kira


  • 26. Data: 2005-09-01 21:24:59
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Thu, 01 Sep 2005 23:17:21 +0200, Kira napisał(a):

    >
    > Re to: Krzysztofsf [Thu, 01 Sep 2005 23:07:45 +0200]:
    >
    >
    >> Z ogloszenia ta szanse dostala?
    >
    > Nie, nie z ogloszenia.
    >
    >
    > Kira

    I wszystko jasne na temat dydaktyki o zaradnosci.
    Ja tez obecnie "nie z ogloszenia".


  • 27. Data: 2005-09-01 21:29:48
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Krzysztofsf [Thu, 01 Sep 2005 23:24:59 +0200]:


    > I wszystko jasne na temat dydaktyki o zaradnosci.

    No to nie zrozumiales. Tu nie chodzi o to, ze nalezy zostawic
    kazdego samemu sobie, tylko o to, ze wiekszosci narekaczy jak
    nawet pod nos podetkasz rozwiazenie i nim pomerdasz, to im nie
    da nawet do myslenia. O zlapaniu go nie wspominajac. Ona nie
    tylko zlapala ale znalazla swoje wlasne.

    Tu jest roznica.


    Kira


  • 28. Data: 2005-09-01 21:43:11
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Dariusz Tarczoń <t...@i...pl>

    Pawel napisał(a):

    > Czy tak mozna? Czy jest
    > to regulowane jakims prawem. Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde
    > skinienie pracodawcy.

    KP. Art. 151 punkt 5.
    (np http://www.wypadek.pl/prawo/kp/kp_06.htm)

    Pozdrawiam....


  • 29. Data: 2005-09-01 21:47:28
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Thu, 01 Sep 2005 23:29:48 +0200, Kira napisał(a):

    >
    > Re to: Krzysztofsf [Thu, 01 Sep 2005 23:24:59 +0200]:
    >
    >
    >> I wszystko jasne na temat dydaktyki o zaradnosci.
    >
    > No to nie zrozumiales. Tu nie chodzi o to, ze nalezy zostawic
    > kazdego samemu sobie, tylko o to, ze wiekszosci narekaczy jak
    > nawet pod nos podetkasz rozwiazenie i nim pomerdasz, to im nie
    > da nawet do myslenia. O zlapaniu go nie wspominajac. Ona nie
    > tylko zlapala ale znalazla swoje wlasne.
    >
    > Tu jest roznica.
    >
    >
    > Kira

    A kto narzekaczom daje te rozwiazania "pod nos" ?
    "Wyemigruj" albo "jedz do jeszcze wiekszego miasta" to sa rozwiazania?
    Ktos sie zainteresowal jej sytuacja i zaproponowal u siebie czy u
    znajomego wykonywanie jakis czynnosci wzamian za pieniadze (czyli prace a
    nie akwizycje). wiekszosc "narzekaczy" jakos nie ma podobnego szczescia.


  • 30. Data: 2005-09-01 22:12:56
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Paweł 'Styx' Chuchmała <s...@h...t15.ds.pwr.wroc.pl>

    W artykule <df6tsp$ser$1@kujawiak.man.lodz.pl>
    badzio napisał(a):

    > dzieci skonczyly zawodowke, bo mieszkali na
    > wsi i w poblizu byla tylko zawodowka ew rodzice chcieli zeby jak
    > najszybcej poszly do pracy i zaczely zarabiac. Takim ludziom ktos by

    Mój kuzyn. Mieszka na wsi, skończył zawodówkę. W wieku jak jego rówieśnicy
    kończyli studia, to on ponad milion zł wydał na inwestycje. Na wsi też
    można zarabiać.

    Pozdr,

    --
    Paweł 'Styx' Chuchmała
    styx at irc dot pl

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 20 ... 22


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1