Witam

Zbliża się koniec roku. Kilka miesięcy temu pracowca wymówił mi pracę. Wycofał
się co prawda z tego, ale mimo, że teraz stałem się naprawdę niezastąpiony w
związku z realizowanymi zleceniami nie podwyższył mi wynagrodzenia, nie zapewnił
udziału w zyskach ani czegokolwiek innego. Mam pracować jak zwykle. Pomyślałem,
że przestało mnie to bawić. Wiem, że pracodawca sam już niczego nie zaproponuje.
Musiałbym iść do niego ,,na żebry" co przypuszczam skończyłoby się kosmetycznymi
zmianami wynagrodzenia albo jakimś udziałem w zyskach, którego nie dałoby się
wyegzekwować w rozsądnym czasie chyba, że będę na tyle zdeterminowany by samemu
wymówić pracę. I to właśnie mam zamiar zrobić.

Interesuje mnie co może stracić pracownik wypowiadający umowę. Rozumiem, że w
porównaniu z wypowiedzeniem przez pracodawcę traci dni na szukanie pracy. Co z
ewentualnym zasiłkiem ? Co z niewykorzystanym urlopem ?

Od którego momentu wypowiedzenie wysłane listem poleconym traktuje się na równi z
wypowiedzeniem doręczonym osobiście ?

Interesują mnie także ogólniejsze uwagi na temat takich przypadków byle z sensem.
Mam 1 dzień na rozważenie wszystkich za i przeciw.