eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeGłośny pracownik w pracy... › Re: Głośny pracownik w pracy...
  • Data: 2007-01-15 23:10:13
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:eogmeo$26m$1@inews.gazeta.pl Maciek Sobczyk
    <m...@d...doPLer> pisze:

    >> Ja też umiem bluzgnąć kiedy uważam że trzeba (no, może nie aż tak, ale
    >> będę ćwiczył ;)), niemniej ciekawe swoją drogą czemu tak się nie lubią -
    >> gatunek, jakość i poziom takie same, winni sobie łapę podać. :-)
    > Nie chcę oceniać, tym bardziej "za plecami" innych grupowiczów. To ich
    > prywatna sprawa, choć całe ppd ją widzi ze wszystkimi szczegółami.
    Cała ppd, więc i oni. Zatem absolutnie nie "za plecami".
    Ale oczywiście oceniać nie musisz.

    >>> Możesz napisać coś więcej na temat swojej pracy wykładowcy?
    >> Nic nadzwyczajnego - sprawy informatyczne. Bardzo różne, od podstawowych
    >> po dość zaawansowane, certyfikowane szkolenia. Co chciałbyś wiedzieć?
    > Interesuje mnie metodologia prowadzenia. To w konteście "drenowania
    > emocjonalnego", związanego z pracą szkoleniowca.
    Metodologia zależy od oczekiwanego efektu. Generalnie: podstawowa dawka
    wiedzy w postaci wykładu z przykładami, a dalej praktyczne rozwiązywanie
    konkretnych problemów o stopniowanej skali trudności z jednoczesnym
    poszerzaniem zakresu wiedzy teoretycznej. Często słuchacze byli źródłem
    tematów dla przygotowywanych przeze mnie zadań. Dużą wagę przywiązuję do
    pracy grupowej, a w uzasadnionych sytuacjach do wprowadzania elementu
    rywalizacji (byle bez przesady).
    Nie przeceniam (ale i nie niedoceniam) wiedzy teoretycznej, jednak stawiam
    zdecydowanie na praktykę. Dobrze np. wiedzieć jak funkcjonuje profil
    wędrujący (mobilny, przenośny), ale jeszcze lepiej umieć go stworzyć i
    zastosować.
    Prowadząc zajęcia w ten sposób raczej nie czułem się "drenowany
    emocjonalnie" ale ja to chyba po prostu lubię i swoich słuchaczy też, więc
    nie jestem obiektywny. Poza tym nigdy nie traktowałem dydaktyki jako celu i
    sensu życia, jak to rzekł Olek: "znaj proporcjum, mociumpanie".
    Dylemat pojawia jednak się w sytuacji, kiedy jeden uczestnik kursu (lub
    kilku uczestników, ale mniejszość) wyraźnie odstają in minus od reszty. Co
    robić? Podciągać ich, pomagać im - i tym samym tej "lepszej" większości
    odbierać czas, w trakcie którego mógłbym ich więcej nauczyć? I w dodatku nie
    mając pewności czy tego czasu nie zmarnuję?
    Osobiście stosowałem zasadę pomagania słabszym na tyle, aby nie spowodować
    "strat" u większości. Jak nie wystarczyło - trudno, gdzie drwa rąbią...
    Oczywiście trzeba się było liczyć, że potem ich ocena przeprowadzonego
    przeze mnie szkolenia nie będzie entuzjastyczna, ale szybko przestałem sie
    tym martwić.
    Czujesz się zdrenowany - niech mi wolno będzie coś Ci doradzić (nie żebym
    się miał za mędrca) - ustal i trzymaj dystans, nie spalaj się, nie ma sensu.

    >>> Polaryzuje się tam, gdzie występuje konflikt.
    >> Bądź przeciwstawność interesów. Co zresztą może na jedno wychodzić.
    >> Czyli w realiach osób współzatrudnionych jest to tylko kwestia czasu.
    > Ale przeciwstawność interesów to właśnie jeden z typów konfliktów -
    > konflikt interesów. Łatwy w rozwiązaniu, o ile wszystkie strony konflitku
    > są zainteresowane rozwiązaniem.
    Niekoniecznie łatwym, bo co jest rozwiązaniem dla jednej strony wcale nie
    musi być nim dla drugiej.

    >Każde negocjacje sprzedażowe
    Nie mówimy o negocjacjach sprzedażowych.

    > to właśnie rozwiązywanie konfliktu interesu. Robi się to negocjując, czyli
    > rozmawiając :)
    W negocjacjach nie zawsze wszystkie strony mają jednakowo mocną pozycję
    przetargową. Chciałbym zobaczyć takie negocjacje, w których strona wiedząca
    o swej przewadze nie wykorzysta jej. ;)

    >> Zaraz, zaraz. Komunikowanie się wprost już zaszło - wątkoczyńca mu
    >> przecież wprost powiedział i nie zadziałało. To na ten stan proponowałem
    >> komentowanie z wyłączeniem czynnego uczestnictwa "głośnego".
    > Masz rację. Mimo wszystko postuluję w pierwszej kolejności zwiększyć siłę
    > komunikatów wprost. I przy tym pozostać.
    Dlaczego?

    >> Powiem truizm, ale dziś może nie dla wszystkich oczywisty: mężczyźni
    >> powinni załatwiać sprawy po męsku. Ale - mężczyźni.
    > Dobra dobra :) Rozmowa o męskości zahaczałaby o konflitk wartości (a to
    > już nierozwiązywalne).
    Taa, nierozwiązywalne... tak samo jak węzeł gordyjski...

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1