eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › zmiana pracy...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 35

  • 1. Data: 2007-03-04 21:33:38
    Temat: zmiana pracy...
    Od: "niktula" <n...@g...com>

    Witam,

    potrzebuję obiektywnego spojrzenia na pewne kwestie ze mną związane
    dotyczące wykonywanej pracy.
    Jako, że czuję się na zakręcie - nie bardzo potrafię sobie sama z tym
    poradzić.
    Postaram się opisać to zwięźle i w miarę obiektywnie - tak aby Państwa
    nie zanudzić.

    Jak temat postu głosi.. zastanawiam się nad zmianą pracy. Podyktowane
    to jest obecnym podejściem do mojej pracy "nowej kady zarządzającej".
    Pracuję w obecnej firmie od 2 lat. Przeszłam dwie zmiany Dyrektorów
    bezpośrednich. Obaj docenili moją pracę w formie premii, słów uznania,
    awanasów oraz otrzymanego zaufania. I niestety wszystko się
    zmieniło....
    Firma, w której pracowałam została przejęta przez spółkę zależną.
    Dostaliśmy nowego zwierzchnika.
    I z nim mam problem. Przejęcie nastąpiło z dniem 1 stycznia - a ja już
    zastanawiam się nad zmianą pracy, którą uwielbiam.
    Obecna sytuacja w firmie, która mi nie odpowiada - wygląda
    następująco:
    Cała firma przejęta - dostała niepisane 3 miesiące na sprawdzenie
    się.Subiektywnie odnoszę wrażenie, że mój obecny bezpośredni
    przełożony - ma mały wpływ na podejmowane decyzje. Ode mnie oczekuje
    się, żebym donosiła na to co dzieje się w naszym oddziale. A ja nie
    chcę...
    Jako, że jestem zaufany pracownik bezpośredniego przełożonego -
    powierza mi się dużą ilość obowiązków.
    Ja ciężkiej pracy się nie boje. Pracuje dziennie ok 12 godzin.
    Zdarzają się weekendy przepracowane. Ale nie na to chce narzekać, bo
    jak już wcześniej pisałam - ja lubię swoją pracę i sprawia mi ona
    ogromną frajdę.
    I tu pojawia się ból. Jako, że nie mam w naturze kablowania - co raz
    większą część mojego czasu zajmuje mi "główkowanie" co mogę
    powiedzieć, o co kogo mogę zapytać, w którym momencie powiedziałam za
    dużo.
    I to mnie męczy.. Chcę być fair wobec mojego szefa, ale też owijanie w
    bawełnę - wg mnie nie działa. Zbyt dużo czasu i energii wymaga.
    Odnoszę wrażenie, że nowy zwierzchnik przeczytał o jedną książkę za
    dużo. Rozmowy przebiegają wg wystudiowanych standardów. No i kolejny
    problem... Podkreślam, iż jest to subiektywne odczucie. Nowy
    zwierzchnik widzi przede wszystkim we mnie kobietę,a nie pracownika
    rozumnego. Zastanawiałam się, czy te książki które czytał na temat
    zarządzania, sprzedaży nie były sprzed xxx lat, gdzie pozycja kobiety
    była jedna i słuszna: dom i łóżko.
    Niestety mam też część osobowości tą nieśmiałą, gdzie ta świadomość
    wartości wykonywanej pracy gdzieś ucieka.
    Zastanawiam się czy istnieje jakiś sposób, na przetrwanie tego 3
    miesięcznego testu. Minęły dwa miesiące tego okresu - a ja już od
    dwóch tygodni przeglądam oferty pracy. Ten ostatni miesiąc wydaje mi
    się najcięższy.. no i oczywiście nie mam pewności, że po 3 miesiącach
    coś się zmieni.

    Podsumowując, jestem młodym pracownikiem - który się musi jeszcze
    nauczyć mieć "twardą du**".


  • 2. Data: 2007-03-04 21:46:55
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: "niktula" <n...@g...com>

    i drobne uzupełnienie:

    Ostatni awans miał miejsce z dniem 1 stycznia. Awans wiązał się ze
    zmianą struktury firmy.
    Dorzucono mi nowych obowiązków.... jednak wynagrodzenie pozostało na
    tym samym poziomie.
    Odbyło się to w dość zagmatwanych warunkach, w których wykorzystano
    mój brak doświadczenia w kwestii "walczenia o swoje".

    Czy Państwo też musieli na każdym kroku udowadniać swoją wiedzę?
    Ile Państwo tak wytrzymali?


  • 3. Data: 2007-03-04 22:24:05
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Matt Z <m...@...pl.usun.koncowke>

    niktula napisał(a):
    > Minęły dwa miesiące tego okresu - a ja już od
    > dwóch tygodni przeglądam oferty pracy.

    moim zdaniem słusznie. Skontaktuj się z twoimi byłymi kierownikami,
    którzy cię doceniali. Może mają coś dla ciebie.

    --
    Pozdrawiam

    Matt Z


  • 4. Data: 2007-03-05 00:26:34
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Any User <z...@u...pl>

    > Czy Państwo też musieli na każdym kroku udowadniać swoją wiedzę?
    > Ile Państwo tak wytrzymali?

    Poczekaj, a w jaki sposób Ty sobie niby wyobrażasz pracę? Pracownik ma
    leżeć do góry brzuchem i nie korzystać aktywnie ze swojej wiedzy w
    każdym momencie pracy?

    Ja swoją wiedzę udowadniam i aktywnie wykorzystuję właściwie w każdym
    momencie mojej pracy już od kilku lat i ani nie widzę w tym nic złego,
    ani mi to w żaden sposób nie przeszkadza (a daje wręcz radość z
    aktywnego współtworzenia firmy, w której pracuję), ani już tym bardziej
    nie podchodzę do tego na zasadzie "wytrzymywania".

    A co do "donoszenia" - w jaki sposób wyobrażasz sobie sprawną
    organizację pracy?


    --
    Więcej na ten temat przeczytasz w moim blogu:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 5. Data: 2007-03-05 05:55:10
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Jacek Wojaczyński <k...@p...pl>

    Any User napisał(a):

    [..]
    > A co do "donoszenia" - w jaki sposób wyobrażasz sobie sprawną
    > organizację pracy?

    Sprawna organizacja dzięki donoszeniu?? Ciekawa teoria.

    W czasach PRLu też wielu donosiło, ale jakoś mi się to ze sprawną
    organizacją pracy nie kojarzy... a bardziej z pogarszającymi się
    stosunkami między podwładnymi, ze złą atmosferą.

    --
    Jacek Wojaczyński

    JabberID: j...@j...wp.pl


  • 6. Data: 2007-03-05 06:39:43
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Any User <z...@u...pl>

    >> A co do "donoszenia" - w jaki sposób wyobrażasz sobie sprawną
    >> organizację pracy?
    >
    > Sprawna organizacja dzięki donoszeniu?? Ciekawa teoria.
    >
    > W czasach PRLu też wielu donosiło, ale jakoś mi się to ze sprawną
    > organizacją pracy nie kojarzy... a bardziej z pogarszającymi się
    > stosunkami między podwładnymi, ze złą atmosferą.

    W pracy pracownik ma pracować, a nie utrzymywać stosunki. Od
    utrzymywania stosunków jest kadra kierownicza, w której panują inne
    zasady, niż wśród kadry wykonawczej.


    --
    Więcej na ten temat przeczytasz w moim blogu:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 7. Data: 2007-03-05 06:49:15
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    niktula wrote:

    > Witam,
    >
    > potrzebuję obiektywnego spojrzenia na pewne kwestie ze mną związane
    > dotyczące wykonywanej pracy.
    > Jako, że czuję się na zakręcie - nie bardzo potrafię sobie sama z tym
    > poradzić.
    > Postaram się opisać to zwięźle i w miarę obiektywnie - tak aby Państwa
    > nie zanudzić.

    Na grupie jest sympatyczny obyczaj zwracania sie przez "Ty", wiec
    wyluzuj z tytulowaniem.

    Jesli chodzi o to, co piszesz, to z subiektywnej relacji trudno jest
    wywnioskowac, czy nowe kierownictwo jest nie do wspolpracy i
    niereformowalne, czy Ty jako osoba niesmiala nie umialas zakomunikowac
    swoich potrzeb i wynegocjowac swoich warunkow.

    Na Twoim miejscu poszukalabym pracy - nie zaszkodzi, zawsze sie moze
    znalezc cos lepszego, co spowoduje, ze bedziesz sie smiala potem ze
    swoich obaw i rozterek - natomiast moment zlozenia wypowiedzenia bedzie
    dobry do negocjacji, jesli Cie zechca zatrzymac.

    > Cała firma przejęta - dostała niepisane 3 miesiące na sprawdzenie
    > się.Subiektywnie odnoszę wrażenie, że mój obecny bezpośredni
    > przełożony - ma mały wpływ na podejmowane decyzje. Ode mnie oczekuje
    > się, żebym donosiła na to co dzieje się w naszym oddziale. A ja nie
    > chcę...

    Przybycie managera z zewnatrz, ktory ma zarzadzac "zasiedziala" grupa to
    trudny moment dla tego managera. Nie zna ludzi, nie zna relacji miedzy
    nimi, wszyscy sa wobec niego nieufni i ostrozni - a on do sprawnego
    zarzadzania potrzebuje jak najszybciej posiasc wiedze na temat swoich
    podwladnych. Donosicielstwo to sposob, do ktorego sie w takiej sytuacji
    uciekaja bezradni zwierzchnicy, nie majacy talentu i charyzmy do
    przelamania lodow w normalniejszy sposob. Temat przyjscia nowego
    kierownika do zasiedzialej grupy zostal bardzo szczegolowo opracowany w
    literaturze z zakresu zarzadzania i nie zaszkodzi podrzucic jakas
    ksiazke, nawet na odchodnym.

    Nie bronie w tym momencie Twojego zwierzchnika, ale zastanow sie, jak to
    wyglada z jego strony i w jaki sposob zostal przyjety przez Was.

    > problem... Podkreślam, iż jest to subiektywne odczucie. Nowy
    > zwierzchnik widzi przede wszystkim we mnie kobietę,a nie pracownika
    > rozumnego. Zastanawiałam się, czy te książki które czytał na temat
    > zarządzania, sprzedaży nie były sprzed xxx lat, gdzie pozycja kobiety
    > była jedna i słuszna: dom i łóżko.

    Nie wyrazilas sie jasno. Molestowanie seksualne czy umniejszajace uwagi,
    protekcjonalizm i brak szacunku?

    Jesli molestowanie lub wstep do niego, to uciekaj bez zastanawiania sie.
    Jesli to drugie, to czasem niesamowicie skutecznie dziala szczere
    pogadanie o tym, jak sie czujesz wskutek takiego a takiego zachowania i
    ze sobie tego nie zyczysz. Bardzo czesto jest to glupota i brak
    swiadomosci tak zachowujacego sie goscia, a nie zamierzona zlosliwosc i
    czesciej niz sie wydaje tacy osobnicy po wyjasnieniu przepraszaja i
    zaczynaja sie zachowywac normalnie.

    > Niestety mam też część osobowości tą nieśmiałą, gdzie ta świadomość
    > wartości wykonywanej pracy gdzieś ucieka.
    > Zastanawiam się czy istnieje jakiś sposób, na przetrwanie tego 3
    > miesięcznego testu. Minęły dwa miesiące tego okresu - a ja już od
    > dwóch tygodni przeglądam oferty pracy. Ten ostatni miesiąc wydaje mi
    > się najcięższy.. no i oczywiście nie mam pewności, że po 3 miesiącach
    > coś się zmieni.

    Nie sadze, zeby sie po trzech miesiacach cos zmienilo, bo ludzie beda ci
    sami. Masz do wyboru uznac, ze jestes w stanie to wytrzymywac, sprobowac
    zmienic sytuacje w Twojej firmie lub odejsc.

    Piszesz, ze lubisz swoja prace, ale to, co wykonujesz, cokolwiek to
    jest, mozesz pewnie tak samo wykonywac w innej firmie, w ktorej nie
    bedziesz sie czuc zle pod wzgledem kontaktow miedzyludzkich.

    I.

    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 8. Data: 2007-03-05 07:01:20
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: "Krzysztof Stachlewski" <s...@f...pl>

    "Any User" <z...@u...pl> wrote in message
    news:esgdvf$q8b$1@opal.icpnet.pl...

    >> Sprawna organizacja dzięki donoszeniu?? Ciekawa teoria.
    >>
    >> W czasach PRLu też wielu donosiło, ale jakoś mi się to ze sprawną
    >> organizacją pracy nie kojarzy... a bardziej z pogarszającymi się
    >> stosunkami między podwładnymi, ze złą atmosferą.
    >
    > W pracy pracownik ma pracować, a nie utrzymywać stosunki. Od utrzymywania
    > stosunków jest kadra kierownicza, w której panują inne zasady, niż wśród kadry
    > wykonawczej.

    Bo człowiek po przejściu przez bramy firmy przestaje być
    człowiekiem, nie ma uczuć, potrzeb, nie widzi wokół ludzi.
    Jest pracownikiem. Automatem do myślenia i spełniania obowiązków
    pana pracodawcy.
    Chyba, że pracownik zostanie awansowany na nadszyszkownika.
    Wtedy dostaje do ręki bat i może włączyć swoje człowieczeństwo,
    ale tylko w stosunku do siebie. Do szeregowców ma pozostawać
    nadczłowiekiem.

    Daj spokój AnyUser... Nieludzki jesteś.

    Stach


  • 9. Data: 2007-03-05 07:10:06
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Any User <z...@u...pl>

    >>> Sprawna organizacja dzięki donoszeniu?? Ciekawa teoria.
    >>>
    >>> W czasach PRLu też wielu donosiło, ale jakoś mi się to ze sprawną
    >>> organizacją pracy nie kojarzy... a bardziej z pogarszającymi się
    >>> stosunkami między podwładnymi, ze złą atmosferą.
    >>
    >> W pracy pracownik ma pracować, a nie utrzymywać stosunki. Od
    >> utrzymywania stosunków jest kadra kierownicza, w której panują inne
    >> zasady, niż wśród kadry wykonawczej.
    >
    > Bo człowiek po przejściu przez bramy firmy przestaje być
    > człowiekiem, nie ma uczuć, potrzeb, nie widzi wokół ludzi.
    > Jest pracownikiem. Automatem do myślenia i spełniania obowiązków
    > pana pracodawcy.
    > Chyba, że pracownik zostanie awansowany na nadszyszkownika.
    > Wtedy dostaje do ręki bat i może włączyć swoje człowieczeństwo,
    > ale tylko w stosunku do siebie. Do szeregowców ma pozostawać
    > nadczłowiekiem.
    >
    > Daj spokój AnyUser... Nieludzki jesteś.

    Ano pewnie jestem, ale napisałeś dokładnie tak, jak jest.


    --
    Więcej na ten temat przeczytasz w moim blogu:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 10. Data: 2007-03-05 12:26:49
    Temat: Re: zmiana pracy...
    Od: Jacek Wojaczyński <k...@p...pl>

    Any User napisał(a):

    >> organizacją pracy nie kojarzy... a bardziej z pogarszającymi się
    >> stosunkami między podwładnymi, ze złą atmosferą.
    > W pracy pracownik ma pracować,

    OK. Pracować za 400 zł. brutto/m-c... co można wyczytać na Twoim blogu.
    Nie mam więcej pytań.

    > a nie utrzymywać stosunki. Od utrzymywania stosunków jest kadra kierownicza,
    > w której panują inne zasady, niż wśród kadry wykonawczej.

    Ludzie i nadludzie, jakoś tak? Kierownicy utrzymują stosunki, ale pozostali
    pracownicy już nie. Są robotami.

    --
    Jacek Wojaczyński

    JabberID: j...@j...wp.pl

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1