eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeumowa na ok. nieokreslony a potem na okreslony?! › umowa na ok. nieokreslony a potem na okreslony?!
  • Data: 2007-12-16 12:53:34
    Temat: umowa na ok. nieokreslony a potem na okreslony?!
    Od: "thaz" <t...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Uwaga długie będzie ;)

    Moja żona pracuje w państwowym zakładzie pracy społecznym (pomoc)
    - na początku była na 6 miesięcznym stażu, potem umowa
    na 3 miesiące, kolejna na 3... przez cały okres pracy
    w miejscu pracy panowała chora atmosfera - dziwne zachowania
    dyrektorki zakładu... jakieś straszenie "uważaj, bo tutaj jest
    tylu chętnych na Twoje miejsce itp" i tak to moja małżonka
    zbliżyła się do okresu końca drugiej umowy na 3 miesiące...

    Podejrzewamy, że dyrektorka 'zapomniała' o tym fakcie
    i kilka dni przed wygaśnięciem umowy, zapowiedziała
    żeby żona przygotowała się do startu w konkursie
    na stanowisko Referenta (obecnie wykonywała tą pracę, ale na stanowisku
    Sekretarki).

    Umowa na czas nieokreślony została podpisana z dnia na dzień
    w normalnym toku, na stanowisko dotychczasowe - czyli Sekretarka.

    W międzyczasie do zakładu, z zapytaniem o pracę przyszła dawna stażystka
    zakładu,
    poinformowana przez moją żonę że poszukuje się kogoś na jakieś tam
    miejsce - oczywiście taka informacja ukazała się także w BIPie.
    Po wyjściu owej dziewczyny, moja żona została wezwana do dyrektorki
    o dość solidnie "obstawiona" za to, że wynosi informacje z miejsca pracy
    (chodziło oczywiście o to, że dała znak znajomej o wolnym miejscu pracy).

    Dyrektorka w ramach wylewania flustracji życia codziennego
    zapowiedziała, że szykuje dla niej nową umowę na czas OKREŚLONY
    na nowym stanowisku - właśnie Referenta...

    No właśnie -> umowa na czas określony trwa już około miesiąca,
    mojej żonie to odpowiada - praca jest w porządku, płaca też...
    Nowe stanowisko to nie dość, że znowu brak stabilności (jesteśmy młodym
    małżeństwem)
    ale też kolejne miesiące niepewności - czy zostanie w pracy czy nie,
    zależnie od
    widzimisie dyrektorki która z tego słynie.

    Ta kobieta (dyrektorka) nie zajmuje się zupełnie niczym innym jak tylko
    psychicznym zastraszaniem większości młodych pracowników (tak ja to odbieram
    z opowiadań żony),
    i oczywiście znalazła się tam z powodu politycznych zawirowań (wcześniej
    była jakąś nauczycielka
    w wiejskiej podstawówce) i znajomych...


    Pytania:
    - rozumiem że małżonka może odmówić przyjęcia/podpisania nowej umowy?
    - pytanie jak/co zrobić, żeby nie 'tykać kijem mrowiska' w takiej sytuacji,
    bo jak podejrzewamy, dyrektorka zapieni się niesamowicie słysząc odmowę
    i w konsekwencji pracować na stanowisku sekretarki, tracąc dość solidną
    ilość nerwów...
    - czy dyrektorka, może "zerwać" stałą, obecną umowę "ot tak" ?
    - no i w ogóle.. co tu robić, bo mi małżonka od w/w rozmowy chodzi blada :/

    Liczymy na pomoc, :-)

    pozdrawiam,
    t.




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1