eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › ile prawdy na rozmowie?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 11

  • 11. Data: 2006-03-22 08:31:42
    Temat: Re: ile prawdy na rozmowie?
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Immona napisał(a):
    > Pytam o polskie podejscie, poniewaz moje dotychczasowe doswiadczenia w
    > anglosaskim i niemieckim otoczeniu wskazuja na to, ze w tych krajach podchodzi
    > sie do tego znacznie luzniej i ze odpowiedzi typu "pelna szczerosc" sa
    > doceniane. W Polsce natomiast czesto bierze sie sztywne korporacyjne wzorce i
    > stosuje je w sytuacji, gdy firma, delikatnie mowiac, nie jest korporacja albo
    > stanowisko nie uzasadnia zadawania wyrafinowanych pytan nie dotyczacych
    > bezosrednio kompetencji :)
    Tak właśnie wczoraj w noc, gadalem z żoną (tez HR, a jakże (-: ) na ten
    temat i bogatszy o inny punkt widzenia zgadzam sie - w korporacji takie
    pytanie ma sens. Poza nią - nie bardzo. "Dlaczego chce pan/pani pracować
    w naszej fabryce protez zębowych jako tester" - śmiechu warte. Choć
    pewnie jeden na tysiąc kandydatów wysepleni zgodnie z prawdą, iż
    testowanie protez zębowych to jego zyciowe powolanie.

    To, o czym piszesz na temat polskiego przejmowania sztywnych wzorców
    korporacyjnych przedstawia mi się, jako dość powszechna polska metoda
    przede wszystkim dzialania przy minimum planowania, minimum analizy. Do
    tego dochodzi dokonywanie korekt w działaniu pod wpływem chwilowego
    impulsu. Ostatnio na intensywnym kursie coachingu dowiedzialem się, iż
    my Polacy to w większości pragmatycy, czyli osoby przedkładające
    dzialanie nad refleksję nad samym dzialaniem, że o przygotowaniu się do
    dzialania nie wspomnę. I cholera - zgadzam się z tym coraz bardziej. Mam
    wrazenie, że to właśnie powoduje zadawanie głupich pytań na rozmowach,
    na ktore odpowiedź w przeważającej większości może być tylko jedna: "bo
    kocham waszą firmę", "bo jestescie fajne misie", "bo to szpan pracować w
    waszej fabryce klozetów" etc.

    Wartoby się czasem zastanowić podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Albo, co
    jeszcze lepsze, przed nią i po niej.

    >>Tak jak pisałem - nie wiem. Ja osobiście nad takimi odpowiedziami
    >>staralbym się pochylić. Obie są dla mnie ciekawe, wypowiadane "otwartym
    >>tekstem", chociaż "dziwi mnie to pytanie" odbieram trochę agresywnie.
    > Jakbys tak powiedzial, to bym wyjasnila, ze w swietle owej wyjasnionej
    > sytuacji (powodem, ze chce tu pracowac jest zbieznosc tego, co moge zaoferowac
    > z zapotrzebowaniem firmy) pytanie to brzmi jak wyrazenie niepewnosci odnosnie
    > tego, czy ta sytuacja rzeczywiscie ma miejsce, tzn. czy te kompetencje mam i
    > czy dobrze oceniam ich zbieznosc z zapotrzebowaniem firmy. Ale wtedy
    > nalezaloby zadac raczej pytania na ich temat.
    No i wlaśnie. Jakbym tak powiedział... I kolejna cecha polskich
    rekrutacji - rekruter ma tendencję do ustawiania się w pozycji
    dominującej, rezerwujac sobie czas na udzielenie informacji zwrotnej
    dopiero po spotkaniu, podczas gdy chociazby cząstkowe informacje mógłby
    udzielić już podczas niego. Zamiast spekulować "co kandydatka miała na
    myśli i czy odpowiedź była agresywna", można najnormalniej w świecie
    podzielić się swoimi odczuciami i dopytać, co kandydatka chce w ten
    sposób powiedzieć.

    > Chyba, jak kazdy emigrant, przechodze wlasnie faze "ale w Polsce bylo
    > ienormalnie", po porownaniu sposobu przeprowadzania rekrutacji tam i w innych
    > krajach. :D
    Swoją drogą, to abstrahując od polskich realiów, zastanawiam się, czy
    nie ma w tym również zachwytu nad odmiennością kulturową innego kraju i
    metod działania, innych od polskich?

    pozdr.
    m.

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1