eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › bez pracy nie ma kołaczy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 42

  • 31. Data: 2007-04-19 20:58:00
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: "MG" <m...@w...pl>


    > Kończę właśnie studia, ale nie chcę iść do pracy.
    > Przynajmniej nie do takiej (nie)normalnej, że wstaje się w poniedziałek
    > rano, a wraca w piątek wieczorem.
    >
    Odpowiedź na dręczące Cię pytania przynosi arcydziało sztuki filmowej -
    "Pulp fiction"
    W końcówce filmu Jules i Vincent toczą dyskusję na temat dalszego losu
    Jules'a który to postanawia zerwać
    z dotychczasowym stylem życia i po prostu "wędrować przez świat", co przez
    Vincenta zostaje określone jako "menelstwo" nierozerwalnie związane z
    grzebaniem w śmienikach.
    Te dwie postawy określają jasno rozdroże życiowe w jakim się znalazłeś.
    Wystarczy wybrać.

    Pzdr
    Marek



  • 32. Data: 2007-04-19 21:09:34
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: Bronek Kozicki <b...@s...net>

    Sekstus Empiryk wrote:
    > Z mojej perspektywy - praktycznie dowolna na pełny etat.
    > Jeżeli muszę wstać o 7 i wracam zmęczony o 17, to taki dzień jest dla mnie
    > stracony. Na życie zostają tylko weekendy.

    chciałbym tylko skromnie zauważyć, że jest całkiem sporo ludzi
    odczuwających satysfakcję z tego co robią pomiędzy 7 a 17


    B.



    --
    Remove -trap- when replying. Usun -trap- gdy odpisujesz.


  • 33. Data: 2007-04-20 06:44:07
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@n...poczta.onet.pl>

    Sekstus Empiryk napisał(a):
    > Dnia Thu, 19 Apr 2007 13:16:11 +0200, Maciek Sobczyk napisał(a):
    >
    >>> [zaraz ktoś złośliwie zaproponuje, żebym póki co udzielał korepetycji
    >>> Natalii, to może za lepsze stopnie dostanie podwyżkę ;)]
    >> Taki pomysł przyszedł mi do głowy: A może byś póki co udzielał
    >> korepetycji Natalii, to może za lepsze stopnie dostanie podwyżkę? ;)
    >
    > Zaraz ktoś złośliwie rozwali mi cały wątek, robiąc gigantyczny przelew na
    > moje konto. ;P

    Wygraj w Lotto :P Choc musisz zobaczyc czy ci do twarzy w takim stroju
    jak kowalskiemu co mu to lotto :P

    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl
    nie zapomnij zamówić Total Amigi (Polska Edycja)
    http://www.ppa.pl/totalamiga/#zamowienia


  • 34. Data: 2007-04-20 08:52:29
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: Daniel Rychcik <m...@s...w.google.pl>

    On 2007-04-19, Bronek Kozicki <b...@s...net> wrote:
    > chciałbym tylko skromnie zauważyć, że jest całkiem sporo ludzi
    > odczuwających satysfakcję z tego co robią pomiędzy 7 a 17

    Zgoda, ale pod warunkiem że tą 7 zamienisz na 9 ;-)

    Daniel
    --
    photosite.pl


  • 35. Data: 2007-04-20 12:43:48
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Jackare wrote:

    > Biorąc kredyt i kupując mieszkanie wpadasz w dwie niekorzystne sytuacje.
    > Masz mieszkanie które wymaga utrzymania, opłacania itp. Masz kredyt
    > który wymaga spłacania i pożera Twoje środki. Ani mieszkanie ani
    > pieniądze z kredytu nie są Twoje. Pieniądze są banku, mieskanie też bo
    > ciąży na nim zastaw hipoteczny. Jeżeli powinie Ci się w życiu noga to
    > nie będziesz miał srodków na spłatę kredytu i będziesz miał dług, a
    > mieszkanie zajmie bank bo należy do niego. Bankowi zależy na gotówce,

    Hm. Nie wiem, jak jest z kredytami w Polsce, bo mialam szczescie dostac
    M w spadku, ale w krajach zachodnich kredyt na mieszkanie bardzo czesto
    wiaze sie z obowiazkowym (=wymaganym przez bank jako warunek udzielenia
    kredytu) ubezpieczeniem od utraty dochodu. Zwieksza to koszty kredytu,
    ale jesli np. powaznie zachorujesz i nie jestes juz w stanie pracowac,
    to kredyt jest splacony z ubezpieczenia. Jest to w interesie i banku,
    ktory nie traci kasy i nie musi scigac niewyplacalnego dluznika, i
    kredytobiorcy, ktory sie nie stresuje.

    Dalej: nieruchomosc obciazona kredytem moze byc odsprzedana wraz z
    ciazaca na niej hipoteka za jej cene rynkowa minus to, co zostalo
    jeszcze do splacenia. Nie jest tak, ze kazda rata wpada w proznie do
    momentu, gdy splacisz je wszystkie i zostajesz nagle wlascicielem. Ta
    czesc mieszkania, ktora juz splaciles, jest Twoja i kazda rata tworzy
    aktywa, do ktorych mozesz w sytuacji awaryjnej siegnac i je odsprzedac.
    W przypadku wynajmu nie buduje sie zadnych aktywow.

    Mieszkac gdzies trzeba i jesli chodzi o pozeranie srodkow, to czynsz za
    wynajem "pozera" je w wysokosci mniej wiecej zblizonej do rat kredytu.
    Posiadanie wlasnego, nawet obciazonego hipoteka, ma tez te zalete, ze w
    razie problemow finansowych wyprowadzasz sie do czegos mniejszego,
    wynajmowanego - w skrajnym przypadku studencki pokoj lub wprowadzasz sie
    na jakis czas do kogos z rodziny - a swoja nieruchomosc wynajmujesz
    komus tak, zeby zysk z wynajmu pozwalal na oplacenie czynszu za wynajem
    i zeby jeszcze cos zostawalo.

    Nie ma sensu brac kredytu na konsumpcje. Jesli na cos konsumpcyjnego nie
    stac Cie, to nie kupujesz. Ale jest wielki sens brac kredyt na
    inwestycje, na cos, na czym bedziesz w stanie zarabiac/zarobic, jesli
    nie jestes w stanie kupic tego za gotowke. Np. samochod na kredyt to
    rozsadna rzecz tylko i wylacznie wtedy, gdy samochod jest narzedziem
    pracy przynoszacym zyski, a nie sluzy tylko wygodzie. Nieruchomosc ma to
    do siebie, ze w niemal kazdym przypadku jest inwestycja, ze wzgledu na
    mozliwosc odsprzedania i to czesto za wyzsza cene oraz wynajmu. To jeden
    z rodzajow inwestowania, ktore tak polecasz. BTW jednym z dosc
    klasycznych sposobow inwestowania jest tzw. property ladder, czyli
    kupujesz nieruchomosc na kredyt i organizujesz to tak, zeby zyski z niej
    byly wieksze od tego, co splacasz, zyski reinwestujesz w kolejna.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 36. Data: 2007-04-20 12:55:16
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: Bronek Kozicki <b...@s...net>

    Immona wrote:
    > z rodzajow inwestowania, ktore tak polecasz. BTW jednym z dosc
    > klasycznych sposobow inwestowania jest tzw. property ladder, czyli
    > kupujesz nieruchomosc na kredyt i organizujesz to tak, zeby zyski z niej
    > byly wieksze od tego, co splacasz, zyski reinwestujesz w kolejna.

    potwierdzam, tak jest w UK


    B.


    --
    Remove -trap- when replying. Usun -trap- gdy odpisujesz.


  • 37. Data: 2007-04-20 13:20:53
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>


    Prawie w całości się zgadzam, z tym że kupując nowe M na kredyt zazwyczaj
    otrzymuje się je w stanie surowym zamkniętym i zaczyna się nowa spirala
    wydatków. Wtedy wiele osób bierze kolejny kredyt, tzw konsolidacyjny który
    łączy w jedno wzięty wczesniej kredyt hipoteczny na zakup mieszkana i nowy
    kredyt na jego wyposażenie.

    Zdecydowana większość osób jednak nigdy praktycznie nie zakłada możliwości
    sprzedania mieszkania które kupiła na kredyt okupując to cięzką pracą i
    wyrzeczeniami.

    Przeniesienie własności mieszkania zależy już tylko i wyłącznie od umowy z
    bankiem. Na wielu widnieje zapis mówiący że prawo własności zostanie
    przeniesione po CAŁKOWITYM uregulowaniu zobowiązań.
    To o czym pisałaś to nie kwestia prawa własności tylko wysokości
    ewentualnych rozliczeń z bankiem, bo jeżeli byłoby tak jak piszesz, to po
    ureguklowaniu każdej raty trzebaby zmieniac zapisy hipoteczne w księdze
    wieczystej.
    Ja mam podobne zapisy w umie kredytowej dotyczące samochodu. Zastaw bankowy
    będzie zdjęty po spłacie całości zobowiązań kredytowych.
    Ubezpieczenia kredytów są i u nas, ale rozważanie kredytu rzędu 100, 200 czy
    400 tys nie ma i tak sensu w przypadku osoby która nie pracuje i pracować
    nie chce.
    Wynajem mieszkania - z tym jest różnie (zresztą jak i z zakupem). W
    "topowych" miastach często jest to nawet droższe niż rata kredytu, w innych
    miastach, takich jak np moje (Bytom) - jest to śmiesznie tanie, np czynsz +
    liczniki + 150-200 ekstra zł dla wynajmującego i jeszcze wynajmujący jest
    wdzięczny że miał chętnego.
    Zakup też jest tani (nie będę pisał ile bo i tak nikt nie uwierzy).

    W innych miastach np w Krakowie gdzie pracuję, wynajem i zakup są to
    nienormalnie drogie rzeczy a do tego czasem trudno osiągalne.
    Jak dla mnie, a kilka razy życie dało mi po tyłku, wpakowanie się w kredyt
    na 30 lat w polskich warunkach jest co najmniej wysoce ryzykowne, jeżeli nie
    miałbym nadmiaru środków ktore mógłbym lokować w instrumenty oszczednościowe
    lub inwestycyjne o sensownej efektywności. Przy pełnym wykorzystaniu
    zarobków i życiu od pierwszego do pierwszego ja bym się w taki kredyt nie
    pakował.
    Nawiązując do tego co pisał Sekstus - być może jemu nawet nie jest potrzebne
    mieszkanie a wystarczy pokój lub jakaś inna stancja, squat, komuna itp.
    Wtedy koszty życia spadają jeszcze bardziej w dół, a po okresie wzrostu
    kapitału może zmienić sytuację jednym ruchem.

    Z ciekawostek: w Krakowie wzrost wasrtości nieruchomości w roku 2006 był
    taki że mój kolega który wziął kredyt w styczniu 2006 był na różnicy ceny za
    1m.kw ponad 100 tys zł do przodu w lipcu 2006.(wpłata styczeń 2006, odbiór
    mieszkania lipiec 2007)
    Miało to też swoje ciemne strony. Byli developerzy którzy przyjęli wpłaty a
    gdy zobaczyli że wartość metra kwadratowego rośnie zaczęli wypowiadać umowy
    swym klientom bo korzystniej było im wypowiedzieć umowę, zapłacić odsetki i
    na nowo sprzedać mieszkanie (które noto bene jeszcze nie było) po nowej
    znacznei wyższej cenie. Całą sytuację podkręcał fakt że do developerów po
    "wirtualne" mieszkania stoi cały czas w Krakowie kolejka chętnych.
    Mnie zaś zastanawia co się stanie w momencie uchwalenia podatku
    katastralnego od tych wariacko wycenionych nieruchomości. Podejrzewam że
    ludzie zaczną cieniuteńsko piszczeć.
    --
    Jackare
    Bytom / Kraków


  • 38. Data: 2007-04-20 14:17:05
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: "KasiaKC" <k...@i...pl>


    > O ile więc system wartości człowieka zmienia się z wiekiem o tyle rola
    > pieniądza w społeczeństwie jest raczej stała.
    > Lepiej więc zmieniać system wartości mając pieniądze niż ich nie mając, a
    > jeżeli można do nich dojść drogą mało męczącą i mało angazującą,
    > to czemu tego nie robić :) ?

    Gdyby zdobywanie pieniędy mogło być takie łatwe, proste i przyjemne to
    mielibyśmy duże braki kadrowe a większość z nas siedziała by sobie w fotelu
    patrząc jak im stan konta sam rośnie.

    Pozdr.
    Kasia KC
    >



  • 39. Data: 2007-04-23 07:15:35
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>

    > Gdyby zdobywanie pieniędy mogło być takie łatwe, proste i przyjemne to
    > mielibyśmy duże braki kadrowe a większość z nas siedziała by sobie w
    > fotelu
    > patrząc jak im stan konta sam rośnie.
    >
    To nie jest ani łatwe ani proste (giełda). Łatwe i proste jest lokowanie
    pieniędzy w funduszach inwestycyjnych ale za cenę mniejszej elastyczności,
    ograniczeń czasowych i mniejszych zysków.
    Ale ogólnie rzecz biorąc nie jest to trudniejsze niż np praca prawnika,
    programisty czy lekarza.
    --
    Jackare


  • 40. Data: 2007-04-23 12:32:19
    Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
    Od: m...@p...pl (McMac)

    On Fri, 20 Apr 2007 15:20:53 +0200, "Jackare" <j...@i...pl> wrote:


    >Przeniesienie własności mieszkania zależy już tylko i wyłącznie od umowy z
    >bankiem. Na wielu widnieje zapis mówiący że prawo własności zostanie
    >przeniesione po CAŁKOWITYM uregulowaniu zobowiązań.

    ??? Jakie "przeniesienie własności"???
    Mieszkanie jest od początku twoją wyłączną własnością. Bank jest tylko wpisany w
    hipotece.

    --
    - Maciej Kulawik ----------------
    - m...@p...pl --------------

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1