eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjewyjście prywatne do lekarza-specjalisty › Re: wyjście prywatne do lekarza-specjalisty
  • Data: 2008-04-01 16:28:04
    Temat: Re: wyjście prywatne do lekarza-specjalisty
    Od: s...@o...pl szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dżentelmeńska umowa...cóż
    Było tak. Pracowałam w dużej firmie, pełniłam stanowisko kierownicze z
    nienormowanym czasem pracy, ale na dobrych warunkach i z różnymi bonusami.
    Było ciężko (nieraz po 12 godzin i w domu na laptopie) ale za coś.
    W międzyczasie dostawałam inne propozycje pracy, których nie brałam pod uwagę.
    Dopiero gdy zadzwonił do mnie mój obecny szef (znamy się kilkanaście lat i
    pracowałam już dla niego nieraz na zlecenie) i zaproponował stanowisko
    kierownika działu, za trochę mniej kasy (rozmawialiśmy o kwotach netto),
    wiadomo że bez żadnych bonusów, ale za 8 godzin, zgodziłam się. Nie od razu,
    trwało to parę tygodni. Pozakańczałam sprawy w starej firmie, rozstałam się w
    zgodzie, poszłam na krótki urlop i potem pojawiłam się w nowej firmie zgodnie
    z ustaleniami. A tu na początku "mały" zgrzyt : nie ma kierownika działu, bo
    nie ma działu. "Na razie". Dostałam angaż specjalisty za tyle netto co miało
    być. Potem okazało się że nie jest tak jak myślałam (z netto nie wynika
    brutto, brutto jest trochę mniejsze a reszta jest w premii). Przełknęłam i to.
    Przez jakies pół roku było fajnie, bywało raz b. dużo roboty (wtedy
    zostawałam) raz mniej. Ale ostatnio zaczęło się robić tak, że przestałam się
    wyrabiać, szef coraz częściej zaczął okazywać niezadowolenie, że za wolno, że
    to i tamto nie zrobione etc. Na moje sugestie że jedna osoba to za mało,
    odpowiedzi były różne, najpierw miał być ktoś zatrudniony, ale ostatnio
    stanowisko jest takie: nie będą zatrudniane nowe osoby, jeżeli
    wystąpi "spiętrzenie" , część prac zostanie zlecona na zewnątrz osobom
    współpracującym. Do tego... przedstawiono mi nowego szefa, który ma być nade
    mną. To nic, ze zajmował się czym innym, że nie robił tego co ja etc. , jest
    i już. Stara się być ok wobec mnie, ale...
    Teraz myślę (może się mylę) że nigdy nie miałam być żadnym kierownikiem
    działu, powiedziano mi tak bo na pojedyncze takie stanowisko w sporej firmie
    nie przyszłabym na pewno. Niby wszystko wg prawa w porządku (no bo umowę
    podpisałam) ale pozostał żal. Szef uważa że jest w porządku...
    No i jak tu mówić o dżentelmeńskiej umowie?
    Przepraszam że się rozpisałam
    Pozdrowienia




    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1