eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeprawo jazdy i zmiana pracy › Re: prawo jazdy i zmiana pracy
  • Data: 2006-10-07 13:22:55
    Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
    Od: "Nixe" <n...@f...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości <news:mdmdi2lbibh8vb3gsrnii94p2lniu86jev@4ax.com>
    Kaizen <x...@c...sz> pisze:

    > Kubica, gdy potrzebował sponsora nie był nikomu znany (a ja go dalej
    > nie poznałem).

    Nie chodzi o to, czy był znany Tobie/społeczeństwu czy nie. Był sportowcem.
    Rokował nadzieje. Można było bezspornie uzasadnić sponsornig jego treningów
    i udziałów w wyścigach.
    Trudno natomiast uzasadnić sponsornig własnego ojca czy znajomego, jeśli
    fakty mówią co innego (bo że da się_naciągnąć_fakty to zupełnie inna para
    butów).

    > Pisałaś, że NIE MOŻNA - można (nie wspominałaś że można, tylko skutki
    > są taki i takie). Więc można, a podatki to inna bajka.

    "Nie można" w sensie "biorę i koniec, reszta mnie nie obchodzi".
    Mogę wziąć z półki w sklepie proszek do prania. Mogę? Mogę.
    Ale tylko jeśli zapłacę, będzie to uczciwe. Jeśli z nim wyjdę omijając kasę,
    to będzie to kradzież.
    Podobnie jest z kontem firmowym. Nie mogę wziąć i nic z tym potem nie
    zrobić.

    >> Co z tego, że mogę zapłacić za coś z kieszeni firmowej, jeśli muszę
    >> to potem rozliczyć/udokumentować/nakarmić fiskusa? I cały wic polega
    >> na tym, że często NIE DA się udokumentować i rozliczyć tak, by było
    >> uczciwie i zgodnie z prawem.

    > Kiedy się nie da?

    Przypadków jest od groma i trochę.
    Ja na przykład nie mogłabym kupić na firmę Maybacha dla swojego taty.
    Ani zasponsorowac kuzynce studiów na PWST.
    Teoretycznie do obu tych przypadków da się nagiąć rzeczywistość i "ustalić",
    że tatuś jest moim kontrahentem (zakładając mu na szybciora jakieś lewe DG)
    a kuzynka w przyszłości będzie kręcić reklamówki naszej firmy, ale to jest
    właśnie kombinowanie i cwaniaczkowanie.

    >> W czym się konkretnie mylę?

    > Że DG'owiec może brać pieniądze z DG jak mu się podoba i ma lepiej pod
    > tym względem.

    W takim razie faktycznie nie wiem. Moja koleżanka wszystko to, co wpłynęło
    na jej konto firmowe (a miała DG) traktowała jako swój dochód i obracała
    tymi pieniędzmi tak, jak chciała. Ja mogę wprawdzie wypłacić sobie dowolnie
    wysoką pensję/premię z konta, ale muszę to ozusować i opodatkować. Ona w
    jakiś sposób omijała ten etap. Nie wiem na czym to polegało, ale nie musiała
    się rozliczać z podjętych z konta kwot.
    Podobnie rzecz ma się z procederem tzw. sprzedawania faktur kosztowych.
    Dziwnym trafem mogą to robić tylko DG'owcy, bo inaczej rozliczają się z
    fiskusem i im się to opłaca. Spółce w żaden sposób nie.

    >> Czy prowadzisz spółkę z o.o., że wypowiadasz się o możliwościach
    >> operacji finansowych na kontach firmowych z taką pewnością siebie?

    > Tak. Nawet kilka - pracuję w biurze rachunkowym.

    I doradzasz swoim klientom takie rzeczy jak zakup samochodów dla rodziny
    członków Zarządu albo fundowanie wakacji dla znajomych? Sugerując wrzucanie
    tego w koszty firmy?

    >>>> Dokładnie. Ergo - fiskus też ma swoich_dobrych_prawników.

    >>> Niekoniecznie.

    >> W sytuacji piekarza wyszło na to, że i owszem.

    > Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

    Na tej, że nawet po apelacji przegrał.

    > Jak ktoś raz na tysiąc strzałów
    > trafi dziesiątkę, nie znaczy, że jest dobrym strzelcem.

    Ale w danym wypadku okazuje się lepszy niż jego przeciwnik.

    > To zdefiniuj może, co rozumiesz przez kombinowanie. Ja używam w
    > rozumieniu słownika PWN "szukać rozwiązania problemu, zastanawiając
    > się nad nim"

    A ja w rozumieniu http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=kombinowa%E6 pozycja 3.

    >> Koszty można i należy obniżać, ale zgodnie z prawem, a nie oszukując
    >> i cwaniaczkując (w sensie negatywnym).

    > A jak oszukiwać w sensie pozytywnym?

    Napiszę jaśniej.
    Nie oszukując (domyślna kropka) i nie cwaniaczkując (w sensie negatywnym).
    Skoro cwaniaczkować (czyli kombinować) można także pozytywnie (wg jednej z
    definicji http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=kombinowa%E6), to podkreśliłam, o
    jakim cwaniaczkowaniu ja myślę.

    >> Ale ja nie mówię o sponsoringu Kubicy czy innego Hołowczyca, tylko o
    >> tatusiu, któremu synek kupił (na firmę) samochód i domek nad
    >> jeziorem.

    > Jeszcze raz - skąd wiesz, jakie będą skutki takiego sponsoringu?

    Bo to raczej naturalne, że jako domniemany synek (tu akurat: córka) tatusia
    wiem takie rzeczy.
    Zrozum - ja nie piszę o sytuacjach, gdy sponsoring ma ręce i nogi i jest
    istotnie wiarygodny (vide: przykład Kubicy). Ja piszę o sytuacjach (bo od
    tego się zaczęła dyskusja, a przynajmniej tak mi się wydawało), gdy dorabia
    się ideologię do faktów, czyli kupuje tatusiowi samochód kombinując jakby to
    "uczciwie" wprowadzić w koszty firmy. I wymyśla się oraz nagina fakty. A
    ponieważ tak właśnie robi multum ludzi, stąd nieufność urzędów skarbowych
    nawet w sytuacjach jasnych i uczciwych.

    >> Tak naiwni, by uwierzyć, że konkurs był prawdziwy a nie sfingowany.

    > A czemu mieliby uważać inaczej, niż było naprawdę?

    Napisałam to wyżej. Ponieważ masa ludzi kłamie, oszukuje, robi przekręty na
    każdym kroku.
    Urzędasy z wielką uwagą śledzą wszystkie najbardziej newralgiczne punkty
    Twojego działania, zwłaszcza w kwestiach VAT i CIT. Jeśli nie masz
    wiarygodnych dupochronów na każdym etapie tego, co robisz, to bardzo
    ryzykujesz. Chyba jako księgowemu nie muszę Ci tłumaczyć takich
    oczywistości.
    A dobry prawnik to nie wszystko. Zawsze można trafić na lepszego
    przeciwnika. Co więcej - to, że w jakiejś sprawie zapadł wyrok sądu taki czy
    siaki, nie oznacza, że w identycznej sprawie, w innym sądzie (a i to
    niekoniecznie) nie zapadnie zupełnie inny.

    >> Czy zakup tego samochodu na koszt firmy w jakiś sposób przyczyni się
    >> do uzyskiwania przychodu firmy?
    >> Jeśli nie, to nie masz prawa wrzucać go w koszty.

    > Logo na samochodzie wystarczy?

    Nie wiem.
    Spytam się w poniedziałek swoich księgowych i przedstawię Ci ich punkt
    widzenia.
    Rozumiem, że idąc tym tropem mogę sobie postawić dom za firmowe pieniądze
    (wrzucając faktury w koszt firmy), bo wystarczy, że na dachu namaluję logo
    własnej firmy?

    >>> To kombinatorstwo, czy korzystanie z praw?
    >>> A gdybyś temu biednemu nie fundowała samochodu, tylko chleb - to czy
    >>> to coś zmienia?

    >> I wrzucała ten zakup w koszty? Jakie? Na jakiej podstawie?

    > Naprawdę nie zauważyłaś nawiązania do Twojego piekarza, który wliczał
    > w koszty koszty wyprodukowania rozdawanego pieczywa?

    Nie, bo on ten chleb produkował, a potem rozdawał (co było potraktowane jako
    sprzedaż). Ty sugerujesz, bym to ja ten chleb kupiła i wrzuciła go w koszty,
    a potem oddała innym. Na jakiej podstawie, pytam, mam odpisywać sobie od
    podatku coś, co nie generuje w firmie przychodu?

    >> Mogłabym kupić jedynie z własnych pieniędzy.

    > Zdefiniuj "własne pieniądze"?

    Te, które zarabiam jako pracownik firmy, której jestem współwłaścicielem.
    To jest moje wynagrodzenie i z tym mogę robić cokolwiek.
    Nawet w całości oddać na rzecz Kościoła Zielonoświątkowców.
    Z firmowymi nie mogę robić czegokolwiek, co tylko mi się zamarzy.

    > Jak jesteś prezesem (bez żadnych
    > udziałów/akcji) w firmie to możesz zadecydować o zakupie czegokolwiek
    > dla kogokolwiek z pieniędzy firmowych.

    Prezes może decydować o zakupie czegokolwiek, ale musi się z tego potem
    rozliczyć.
    Wyobrażasz sobie, że bierze z konta 10 000 zł, jedzie za firmowe pieniądze
    na wakacje na Karaiby, a potem co? Koszt reklamy i reprezentacji? Jeśli się
    naciągnie, to pewnie tak. Sęk tylko w tym, że takie naciąganie jest
    nieuczciwe. Tak samo, jak robienie fałszywego protokołu spalenia chleba i
    oddanie tego chleba po cichu biednym. Pewnie, że tak można, ale to jest po
    prostu niezgodne z prawem i o tym cały czas piszę.

    >> Tylko co i w jaki sposób ja bym na tym zyskała, bo o to się cały czas
    >> wszystko rozbija.

    > Ty - nic. Firma - w zależności od sytuacji przeróżne rzeczy. Reklamę,
    > zadowolonego kontrahenta, pracownika, satysfakcję z pomocy
    > potrzebującemu czy wiele innych rzeczy.

    Mówiłam o sponsoringu z_własnych_pieniędzy.
    Własnych, czyli tych, które zarobiłam jako pracownik (pensja) czy
    współwłaściciel (dywidenda).

    --
    Nixe

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1