eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjePrzyszłość pracy w GB › Re: Przyszłość pracy w GB
  • Data: 2005-06-25 16:19:48
    Temat: Re: Przyszłość pracy w GB
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "nbs" <n...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:d9jniu$jkb$1@inews.gazeta.pl...
    > Immona wrote:
    >>
    >> Na razie Polacy wypelniaja glownie luke na rynku pracy w GB, a nie
    >> odbieraja
    >> pracy Brytyjczykom
    >
    > Gdyby tam pojechalo 10mln ludzi mozna by powiedziec, ze rynek pracy sie
    > nasycil i przyjezdni odbieraja prace miejscowym. Ale taki naplyw ludzi
    > jak obecnie to woda na mlyn tamtejszej gospodarki. Brytyjczycy wygrali
    > los na loterii nie dajac sie poniesc szowinizmowi i pseudosocjalnym
    > interesom.

    Dokladnie. Maja zmotywowana, tania sile robocza w obfitosci. BTW, choc to ze
    wzgledow politycznych obecnie raczej niemozliwe, Polska by podobnie zyskala
    otwierajac sie dla legalnej pracy ludzi z ex-ZSRR. W Polsce tez jest mnostwo
    pracy, ktorej nikt nie chce wziac dlatego, ze jest za 800 zl, a ci
    przedsiebiorcy, ktorych na drozszego pracownika zwyczajnie nie stac, nie
    rozwijaja przez to firm i nie powstaja nowe miejsca pracy, juz nie za 800
    zl.

    >> - wykonuja prace, na ktore za dawana place nie ma
    >> chetnych, godzac sie na wynikajaca stad jakosc zycia tam, jakiej rodowity
    >> Brytyjczyk by nie zaakceptowal. To, ze wyzej wykwalifikowane osoby
    >> korzystajac z wolnego dostepu do rynku pracy tez sie tam pojawily i
    >> zachwycily sie ogolnie wyzszym poziomem zycia to zjawisko marginalne,
    >> ktorego byc moze Twoi znajomi sa czescia.
    >
    > - Skad masz dane i ile konkretnie wynosi "marginalne"? Liczysz osoby czy
    > wypracowany przez nie PKB?

    Zdecydowanie licze osoby. Dane mam ze zdrowego rozsadku polaczonego z
    obserwacja - skoro 100.000 wyjechalo, to jakby byli to wysoko
    wykwalifikowani albo chocby polowa z nich, to angielskie gazety by sie
    rozpisywaly pozytywnie o polskich inzynierach, prawnikach i ksiegowych, a
    nie o pracownikach fabrycznych i budowlanych, barmanach i sprzataczkach. Moj
    znajomy mieszkajacy w GB juz dlugo i na stale i nalezacy do
    wykwalifikowanych i ucertyfikowanych Polaka (nie bedacego jego znajomym z
    kraju i przyjezdzajacym w odwiedziny) w sytuacji zawodowej w swojej pracy
    (finanse) spotkal tam jak dotychczas jednego, natomiast masy rodakow
    spotykal jako obsluge knajp, hoteli i innych obiektow.
    We wspominanych juz badaniach badaniach z GW byl tez liczony odsetek ludzi,
    ktorzy poszukuja za granica "tylko pracy zgodnej z kwalifikacjami". Bardzo
    wzrosl od zeszlego roku, ale to nadal kilkanascie procent. Wiekszosc szuka
    jakiejkolwiek.

    > - Dlaczego sadzisz, ze wiekszosc emigracji jest niezadowolona ze swojej
    > sytuacji zyciowej i nie probuje jej poprawiac na miejscu?

    Niezadowolenie jest w wiekszosci przypadkow potrzebne do wyjazdu :). Moze sa
    tacy, co chca zwiedzac swiat i nabierac nowych doswiadczen, ale wiekszoscia
    kieruje motywacja finansowa i to silna. Porzucenie rodziny i znajomych i
    pojechanie do obcego kraju, ktorego jezyka sie nie zna tak dobrze jak native
    speaker, borykanie sie z szukaniem mieszkania i organizacja sobie zycia w
    obcym miejscu i srodowisku przez wiekszosc ludzi (z natury nie lubiacych
    zmian) nie jest odbierane z entuzjazmem, tylko jako koszty, od ktorych zysk
    musi byc wiekszy.
    Natomiast co do probowania poprawiania sytuacji zyciowej, to wiekszosc
    zapewne probowala, tylko skutki tych prob nie byly dla nich zadowalajace.


    > To prawda. Ale to sa tylko _zamierzenia_. W praktyce, po pewnym czasie
    > spedzonym na emigracji, sprawa wyglada troche inaczej. Im wiekszy
    > zebrany kapital (nie tylko finansowy!) tym trudniejsza jest decyzja o
    > powrocie. Mam wrazenie, ze ludzie, ktorzy spedzili za granica kilka lat
    > maja male szanse wrocic do kraju i nie wyjechac ponownie.

    A moja rodzina wraz ze mna wrocila po spedzeniu kilku lat za granica w kraju
    Pierwszego Swiata i to bynajmniej nie dlatego, ze tam sie cos nie udalo,
    tylko z powodu tesknoty i nadziei, ze po zmianie ustroju bedzie dobrze :)

    >
    >> Pieniadze zarobione tam przy niskowykwalifikowanych pracach tam nie maja
    >> wielkiej wartosci uzytkowej, w Polsce tak. Nie sadze, zeby ktos uzyskiwal
    >> satysfakcje samym napawaniem sie, ze zarabia 6000 zl netto miesiecznie w
    >> sytuacji, gdy i tak nie moze za to kupic na miejscu wiecej niz w Polsce
    >> by
    >> mogl za 1000. to bedzie dlugo dzialac na zasadzie rotacji: jakas transza
    >> wyjezdza, potem wraca, a na ich miejsca przyjezdzaja nastepni. zreszta,
    >> rozwijajaca sie gospodarka generuje nowe miejsca pracy.
    >
    > Mowisz o wyjezdzie na saksy. Te z zasady sa ukierunkowane na chwilowa
    > korzysc. Sek w tym, ze malo kto podejmuje (jednorazowa) decyzje o
    > emigracji. Zwykle jest to ciagly rachunek krotkoterminowych korzysci i
    > ryzyka. Z czasem pepowina laczaca emigranta z Ojczyzna slabnie a jego
    > pozycja w kraju docelowym rosnie.

    Wiesz, trudno mi sobie wyobrazic wzrost pozycji sprzataczki. roznica jest
    najwyzej taka, ze w Polsce wykonujac prace sprzataczki w wiekszosci
    przypadkow nie bedzie sie w stanie utrzymac bez pieniedzy wspolmalzonka lub
    innych czlonkow rodziny, a w kraju Zachodu bedzie w stanie za swoja prace
    sprzataczki przezyc skromnie, ale godnie. Lecz pracujac w tych prostych
    zawodach, zwlaszcza, gdy jest to praca ponizej kwalifikacji, czlowiek nie ma
    wielkich szans kupic sobie tam czegos, co naprawde przywiazuje, np.
    nieruchomosci na wlasnosc. Rotacja ludzi w takich miejscach pracy tez jest
    spora, wiec tworzenie trwalych wiezi spolecznych ma niezbyt sprzyjajacy
    klimat. Proces, o jakim mowisz zachodzi wtedy, gdy do GB jedzie ktos znajacy
    juz dobrze jezyk, majacy jakies studia oparte na "twardej" wiedzy,
    otrzaskany w miedzynarodowych kontaktach itd. Natomiast dla calej masy
    wyjezdzajacych ludzi z malych miast, a czasem i wiekszych miast, ktorzy
    uwazaja, ze zlapali Pana Boga za nogi, jak znajduja brudna i ciezka prace w
    fabryce za tamtejsze minimum (byl tu na grupie taki przypadek jakis czas
    temu) ten Twoj scenariusz jest malo prawdopodobny.

    I.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1