eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 23

  • 11. Data: 2003-01-22 09:00:29
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: "Marcin Ozdzinski" <mozdzins@sim+net.pl>


    > Czytam... czytam i zastanawiam się czy jest naprawdę aż tak źle? Same
    > pesymistyczne wypowiedzi...
    > Czy na liście tej wypowiadają się same osoby, które są pesymistami i
    > malkontentami z natury czy też stali się takowymi pod wpływem złej
    sytuacji na
    > rynku pracy?
    > Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości, a
    dzięki
    > swojej wiedzy i umiejętnościom? Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle, jak

    Na przykład ja.Na ogłoszenie prasowe z wyborczej wysłałem meilem swoją
    ofertę początek stycznia i po kilku
    dosłownie dniach dostałem zaproszenie na rozmowę i od 01.02.2002 pracuję w
    pewnej sporej firmie :) Ale co ciekawe
    na innym stanowisku niż to z ogłoszenia.W CV umieściłem informację że wiem
    trochę na temat dość specyficznego systemu i
    akurat poszukiwano osoby która choć trochę się w tym orientuje.Takżo warto
    pisać o tym co się umie pod warunkiem że
    jest to prawda bo na rozmowach takie rzeczy błyskawicznie są weryfikowane.
    W każdym razie przychodząc do pracy nie znałem żanej osoby tam pracującej.
    Pozdrawiam



  • 12. Data: 2003-01-22 09:05:18
    Temat: Odp: Co? na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomo?ci a dostał pracę?
    Od: "Rafal" <?@?.?>


    Użytkownik GL <p...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:6...@4...com..
    .

    > Od tamtej pory
    > zarabiam na życie tylko dzięki znajomościom wyniesionym z półrocznej
    > pracy w tamtej firmie.
    >
    > Przykre, ale prawdziwe...

    Dlaczego przykre? To chyba dobrze, że w ciągu tylko pół roku pracy udało Ci
    się nawiązać takie kontakty.
    A ci dla których pracujesz, też chyba są zadowoleni, że nie muszą Ciebie non
    stop kontrolować, bo przecież już CIebie znają.
    Dzięki temu mogą poświęcić więcej czasu na zarabianie pieniędzy zamiast na
    kontrolę i weryfikację pracowników.

    Rafał



  • 13. Data: 2003-01-22 09:19:14
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: "J.R." <jromanowska[usun]@schr.gov.pl>

    Wcale nie trzeba być super hiper, i te wszystkie bzdury blondynka z nogami
    do samej szyi. Trzeba cierpliwości i cała prawda trzeba trafić do
    odpowiednije firmy w odpowiedniej chwili, że to nie jest łatwe wiem sama po
    sobie. Jak w piosence - byłam dla jednych za mądra dla druchich za stara, za
    długo pracowałam w jednej firmie, albo czegoś tam nie znałam, szukałam,
    szukałam. Przychodziły chwile zwątpienia - ale widziałam , że na ogłosznie
    Kochana ciebie chcemy w naszej firmie nie ma co czekać. Ostatecznie
    znalazłam, praca super, jestem szanowana, doceniana przez przełożonych i
    podwładnych i okazało, się że to co dla innych było negatywem tu zadziałało
    na moja korzyść - rok 2002 przyniósł mi pracę, satysfakcję i pieniądze. I
    nauczył jeszcze więcej cierpliwości. Natomiast nie pokory - nie pozwoliłam w
    żadnej z rozmów na to by mna pomiatano - a nie powiem, niektórzy pracodawcy
    na wstępie już tak się zachowywali
    pozdrawiam Magda

    Użytkownik <a...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:1653.00000906.3e2dbc65@newsgate.onet.pl...
    > Witam wszystkich Grupowiczów,
    >
    > Czytam... czytam i zastanawiam się czy jest naprawdę aż tak źle? Same
    > pesymistyczne wypowiedzi...
    > Czy na liście tej wypowiadają się same osoby, które są pesymistami i
    > malkontentami z natury czy też stali się takowymi pod wpływem złej
    sytuacji na
    > rynku pracy?
    > Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości, a
    dzięki
    > swojej wiedzy i umiejętnościom? Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle, jak
    > wynika to z Waszych wypowiedzi... a może się mylę i jest naprawdę
    > beznadziejnie? Absolwenci i bezrobotni - nie dajcie się
    wszechogarniającemu
    > poczuciu zniechęcenia i bezsilności! Być może wymaga się, jak nigdy dotąd,
    od
    > Was niewiarygodnej wytrwałości i silnej psychiki ale nigdy nie rezygnujcie
    i
    > nie popadajcie w stan "wyuczonej bezradności"!!!
    > Wierzę, że będzie lepiej, wierzę również, że nie jest aż tak źle, jak
    można
    > wywnioskować czytając Wasze wypowiedzi.
    >
    >
    > Pozdrawiam bardzo serdecznie
    >
    >
    > Anna (nie-naiwna)
    >
    >
    > e-mail: a...@o...pl
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    > --
    > Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl



  • 14. Data: 2003-01-22 10:11:21
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: "jacek" <g...@p...onet.pl>


    > A może z tego że znajomy w ogólnopolskim dzienniku, pracując 12 godzin na
    > dobę, zarabia 2000, i musi za to żyć i wynająć mieszkanie w Warszawie?

    Sory, ale uwazam, ze za 2000 netto to mozna spokojnie wyzyc w Warszawie. Sam
    zyje za duzo mniej, a chcialby zarabiac 2000 >:)

    jacek




  • 15. Data: 2003-01-22 10:20:46
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: "jacek" <g...@p...onet.pl>

    > Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości, a
    dzięki
    > swojej wiedzy i umiejętnościom?

    Ja znalazlem prace 1 marca 2002 z ogloszenia z warszafskiej Wyborczej jak
    grafik-webdesigner. Pracowalem do listopada 2002, bo potem agencja
    zbankrutowala. Dzieki temu co robilem znajomy mojego bylego szefa podrzucil
    mi prywatnie 2 spore zlecenia, kolejne 3 spore zlecenia dostalem z polecenia
    przez kolesia, ktory widzial wczesniej co robilem i co potrafie. Kolejne 2
    zlecenia dostalem z firmy w ktorej kiedys pracowalem i z ktora sie roztalem
    z uwagi na brak pracy.

    Moze to nie bylo skromne, ale tak bylo >:)

    pzdr

    jacek
    wawa



  • 16. Data: 2003-01-22 12:28:31
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: "Frogesty Rygel" <r...@g...pl>

    On Wed, 22 Jan 2003 11:11:21 +0100, jacek wrote:


    > Sory, ale uwazam, ze za 2000 netto to mozna spokojnie wyzyc w Warszawie. Sam

    Na dworcu zachodnim?

    > zyje za duzo mniej, a chcialby zarabiac 2000 >:)

    A wynajmujesz mieszkanie? Masz rodzinę (w sensie żonę,
    dzieci, a nie rodziców którzy cię utrzymują). Oczywiście da
    się wyżyć za te pieniądze, ale pytanie brzmi jak długo da się tak żyć?
    I czy będzie to już życie, czy jeszcze wegetacja.

    Rygel


  • 17. Data: 2003-01-22 15:18:50
    Temat: Re: Co? na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomo?ci a dostał pracę?
    Od: GL <p...@o...pl>

    On Wed, 22 Jan 2003 10:05:18 +0100, "Rafal" <?@?.?> wrote:


    >Dlaczego przykre? To chyba dobrze, że w ciągu tylko pół roku pracy udało Ci
    >się nawiązać takie kontakty.

    przykre jest to, że już niestety 'wejście z ulicy' nie wchodzi w
    grę... Może takich 'wchodzących jest więcej, niż 2 lata temu...

    GL


  • 18. Data: 2003-01-22 21:35:33
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>

    a...@o...pl wrote:

    > Witam wszystkich Grupowiczów,
    >

    Anno Psychologu, tez uwazam, ze grupy wsparcia to jest tak naprawde to,
    czego potrzebuja bezrobotni, bo obecne urzedy pracy tylko ugruntowuja
    beznadzieje. Ale racz zauwazyc, ze lepiej tym pomyslem zarazic jakis
    wortal o pracy albo wspomniane UP.

    Pozdrawiam
    Flyer


  • 19. Data: 2003-01-24 04:45:33
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "Frogesty Rygel" <r...@g...pl> writes:

    > On Wed, 22 Jan 2003 11:11:21 +0100, jacek wrote:
    >
    >
    > > Sory, ale uwazam, ze za 2000 netto to mozna spokojnie wyzyc w Warszawie. Sam
    >
    > Na dworcu zachodnim?

    nie, wynajmujac mala kawalerke na obrzezach albo dwupokojowe z kims do
    spolki.

    oczywscie, sytuacja sie zmienia jak masz na utrzymaniu np. zone i
    trojke dzieci.. ale to juz chyba twoj problem a nie pracodawcy.

    > > zyje za duzo mniej, a chcialby zarabiac 2000 >:)
    >
    > A wynajmujesz mieszkanie? Masz rodzinę (w sensie żonę,
    > dzieci, a nie rodziców którzy cię utrzymują). Oczywiście da
    > się wyżyć za te pieniądze, ale pytanie brzmi jak długo da się tak żyć?
    > I czy będzie to już życie, czy jeszcze wegetacja.

    zawsze jak ci sie nie podoba, mozesz szukac lepszej pracy, prawda?

    czy od narzekania tutaj to chyba nikomu jeszcze gotowki nie przybylo?

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 20. Data: 2003-01-24 12:31:13
    Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
    Od: Daniel Roziecki <emssik@trex.[nie]wsi.[lubie]edu.[spamu]pl>

    Witam,

    "M" <mraf[nospam]@tlen.pl> wrote in news:b0kvrl$lus$1@news.tpi.pl:

    > Annopsychologu!
    >
    > Z czego mam się cieszyć? Z tego, że na 30 ofert do biur pośrednictwa
    > pracy odpowiedziało mi jedno?

    Wow, cale 30 ofert??? No nie, to faktycznie mozna sie zalamac... Ludzie...
    Gdzie wy zyjecie? W jakich czasach? Klapki na oczach, czy co?

    Wyslalem w formie listu ponad 60 CV do biur posrednictwa, na terenie Gdyni,
    Gdanska, Sopotu, osobiscie odwiedzilem ponad 30 biur posrednictwa w
    Poznaniu, wyslalem ok. 100 e-mail'i na oferty znalezione w gazecie, badz
    internecie. Wykonalem ponad 250 telefonow, sleczac przed ksiazka
    telefoniczna, otwarta na firmach z mojej branzy...

    I co? Udalo mi sie znalezc 3 (slownie: trzy), firmy, z ktorymi moglem
    podpisac umowe, z czego tylko jedna oferowala naprawde rozsadne warunki i
    jak sie pozniej okazalo bardzo sympatyczna prace...

    Wiec, prosze nie zalamujcie sie, to naprawde nie na tym polega... Mialem
    okazje szukac pracy ostatnio 2 razy, raz koncem 2002 roku, kiedy na raz
    stracilem prace i mieszkanie, mimo mojej umowy z pracodawca iz nawet w
    przypadku rozwiazania z nim umowy o prace bede mogl nadal mieszkac w
    wynajmowanym posrednio przez niego mieszkaniu, a drugi raz w lipcu tego
    roku.

    Zalamywanie i upijanie sie, naprawde niczego nie rozwiaze i w niczym
    czlowiekowi nie pomoze, a wrecz przeciwnie...

    > Z tego, że moja przyjaciółka dziennikarka w znanym tygodniku zarabiała
    > 900 złotych?
    >
    > A może z tego że znajomy w ogólnopolskim dzienniku, pracując 12 godzin
    > na dobę, zarabia 2000, i musi za to żyć i wynająć mieszkanie w
    > Warszawie?

    Nikomu z nas sie to nie podoba, ale takie sa niestety realia... Zreszta
    czesto realia spowodowane przez nas samych... Nie potrafimy sie cenic,
    wiem, ze to trudne, kiedy nie ma co wlozyc do garnka, ale czasami jest to
    koniecznosc...

    [ciach]

    > Droga Louiso Hay : PPP, życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała się martwić,
    > że jesteś chora, nie masz skąd wziąć na lekarza, boś nieubezpieczona,
    > a za zwolnienie nikt ci nie zapłaci.

    Ja tez tego nikomu nie zycze... Ale warto pamietac, za nic samo do nas nie
    przyjdzie, chyba ze naprawde mamy straszne szczescie... A zalamywac sie...
    To moze nas tylko pograzyc, tak gleboko, ze ciezko bedzie z tego dolka
    wyjsc samemu.

    Tak wiec zycze wszystkim owocnych poszukiwan pracy, wysokich wynagrodzen,
    rozsadnych i sympatycznych szefow i szefowych. A przede wszystkim duzo sily
    i odwagi.

    Pozdrawiam

    --
    Daniel Roziecki (emssik)
    www.emskeys.emssik.net.pl <- fajny toolsik :)

strony : 1 . [ 2 ] . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1