eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › jak myślicie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 126

  • 51. Data: 2005-10-21 09:26:03
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [
    Od: Kira <c...@W...pl>

    Aleksander Galicki wrote:


    > Bo ja mowilem o subkulturze geekow - ona jest przewaznie domena
    > ludzi bardzo mlodych.

    Spierałabym się. No i się nawet pospieram ;) Tak naprawdę, to
    powiedziałabym że to jest jedno konkretne pokolenie, aktualnie
    ma tak circa 22-35 lat. Starsi sporadycznie mieli kontakt z tą
    nową technologią, młodsi natomiast są już wychowani na Windows,
    myszy i p2p. I z tych młodszych naprawdę, sporadycznie zdarza
    się osobnik, którego można do tej kategorii zaliczyć.

    Ludzie, z którymi zaczynaliśmy tą zabawę, jeszcze na różnych
    Commodore przerabianych lutownicą, modemach i uczelnianych
    kompach z UNIXem, to teraz zazwyczaj całkiem dorośli ludzie.
    Większość kumpli, z którymi dalej spory kontakt utrzymujemy,
    ma rodziny, dzieci, jakieśtam dorosłe życie.

    Nie zmienia im się natomiast podejście do tego życia, i ja
    prywatnie właśnie to uważam za wyznacznik przynależności
    czy nie do tej, jak to nazywasz, subkultury. Zresztą, jak się
    po necie rozejrzysz, to zauważysz pewną prawidłowość: oni nie
    zasuwają w kopalniach i bankach na etat, nie płaczą że ktoś
    im nie chce czegoś dać, nie kombinują jak tu świadczenia
    dostać. Nie muszą. Komputery i Internet stanowią ich potężny
    atut i dopóki istnieją, ci ludzie z głodu nie umrą. Robią
    zazwyczaj to, co lubią, dostając za to często bardzo porządne
    pieniądze, ale i mając poza pracą czas dla siebie.

    To nie jest wydaje mi się kwestia li tylko siedzenia godzinami
    przy kompie, chociaż to akurat mocno charakterystyczne jest ;)
    Raczej pewna postawa życiowa:
    Jak coś chcę mieć, to muszę sobie wymyślić samodzielnie sposób
    żeby to dostać.
    Nie ma pracy? A pieprzyć to, tu zlecenie, tam jakaś fucha i mam
    tygodniowo więcej, niż etatowcy przez miesiąc.
    Potrzebuję zatrudnienia? Nie ma problemu, spora część firm to
    starzy kumple, którzy doskonale wiedzą co potrafię, nie muszę
    tańczyć na stole żeby pracę mieć, starczy podzwonić i spytać.
    Bardzo czegoś chcę? No to nic innego nie jest ważne, zarywam
    nocki, wykopuję możliwości spod ziemi i to robię.
    Powinęła mi się noga? Well, zdarza się, ale na całym Świecie
    mam kumpli, którzy w miarę własnych możliwości pomogą mi na
    te nogi spowrotem stanąć.
    Chcę coś zrobić w Necie, ale nie mam za co? Ten ma hosting,
    tamten jest grafikiem, ten programistą, ten pozycjonuje,
    któryś inny ma możliwość rozreklamowania -- i też nie ma
    sprawy, jak oni będą czegoś potrzebować to ten sam układ
    zadziała w druga stronę i tyle, bez pytań i przeliczania.

    Większości ludzi nie mieści się w pale, że można się aż tak
    zżyć w grupie, która nie tylko nie widziała się w życiu na
    oczy, ale często gęsto nawet ze sobą nie gadała, tylko wie
    o swoim istnieniu -- Ty wiesz kto to jest tamten, on wie że
    Ty to jesteś Ty, jak gdzieśtam się Wasze ścieżki skrzyżują
    to od ręki rozmawiacie jak starzy kumple.

    Idealizuję? Niewiele. Wszędzie się gnida znajdzie, to fakt,
    ale akurat mało istotny fakt. To co jest wspólne to właśnie
    Sieć i komputery, tudzież inne "niu" technologie, które są
    nie tylko jakimśtam narzędziem, ale potężną bazą możliwości.
    A punktem stycznym jest to, że wiemy jak ich użyć.

    Popierdolone? Owszem. Ale jakie fajne :) Jakoś tak w zeszłym
    roku rzuciłam na IRCu że właśnie rozpieprzyłam ostatnią swoją
    klawiaturkę. Na drugi dzień rano Servisco przywiozło mi nową,
    świetnego Compaqka, na którym zresztą właśnie klepię. Przysłał
    mi ją właśnie kumpel z IRCa, widziałam go na oczy dokładnie
    jeden raz. Bo tak jakoś wpadło mu do głowy, że mi podeśle ;)
    Jak pisałam do DI, to codziennie miałam na skrzynce parę
    ciekawostek -- tak o, bo ktoś znalazł w Sieci coś ciekawego.
    Ja z kolei dość regularnie podsyłam paru osobom "wieści" z
    naszego rynku IT, tak o, żeby wiedzieli gdzie się można teraz
    akurat zakręcić. O żadne z powyższych nawet prosić nikt z nas
    nie musiał.

    I o ile mi wiadomo, to z jednym wyjątkiem wszyscy jesteśmy
    raczej dorośli ;)

    > Czesc moich zainteresowan tez odnosi sie do "komputerow",
    > ale za geeka sie nie mam

    I słusznie, bo to nie zainteresowania. To sposób na życie.

    > bo zainteresowania, ktore potocznie przypisuja sie geekom
    > (Manga, niewybredne sci-fi, gadzetomania), sa zenujace i
    > infantylne.

    Manga mnie wkurwia ;> Sci-fi akurat lubię, od dzieciaka.
    A z tymi gadżetami to nie wiem o co chodzi? :)


    Kira


  • 52. Data: 2005-10-21 09:36:01
    Temat: Re: jak myślicie
    Od: "DO" <d...@w...pl>

    Użytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@d...dopPLer> napisał w wiadomości
    news:dja8ie$nd1$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > Użytkownik "wilddziki" <w...@g...pl> napisał w wiadomości
    > news:dj7j0g$2b$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > > Dość często słyszy się że informatyk jest niechlujny, nie ma
    dziewczyny(no
    > to
    > > akurat nie tylko informatycy tak mają - ot życie poprostu), chodzi w
    > jednym
    > > ubraniu itp. itd.
    >
    > Taką miałem przygodę wczoraj:
    >
    > Czwartek, wieczór, warsztat samochodowy (zmiana kapci, zima idzie).
    > Pod warsztat zajeżdża czarne auto. Uchylają się drzwi. Znad nich - w
    wątłej
    > strużce światła - na chodnik wypada kip.
    > W chwilę później ukazuje się bury kalosz, do którego dołącza drugi. Ku
    > drzwiom warsztatu raźno maszeruje człek, cały jak żywy obraz historii
    Polski
    > dwóch ostatnich stuleci:
    >
    > Na głowie - szopenowska szopa. Czarno - tłusta.
    > Na torsie - bananowa koszula. Nieco zasyfiała.
    > Na koszuli - gitowska kamizelka. Tłusto-granatowa. W takiej kamizelce
    Ursus
    > wywoził prezesów na taczkach.
    > Na nogach - wspomnienie świetlanych czasów rozkwitu bazarów.
    > Marmurkowo-błotno-czarne spodnie Mavin.
    >
    > O butach już wspomniałem - w podobnych dziad mój kaloszach walczył był z
    > faszystowską zarazą.
    >
    > Człek ów, posługując się nienaganną nowoczesną polszczyzną ("kurwa jebana
    > mać", "ja pierdolę kurwa", "jebane kurwa czasy kurwa" etc.). bąka coś, że
    > jeszcze do pracy jedzie. Że w ciągu dnia nie może, bo laski przy kompach.
    Że
    > przecież im nie odłączy prądu. A on musi. Bo administrowanie to nie tam
    > jakieś tam panie zajęcie dla matołów. To ho ho, enteligencja bracie, żadne
    > tam sranie. Etc. etc.
    >
    > Przypadek potwierdzający regułę?
    >
    > Czy statystyczny AdmiNowak?
    >
    >
    Nikt nie lubi informatykow. Gdyby jednak wyjatki potwierdzaly regule, to ja
    w tej chwili powinnam wygladac jak conajmniej Yeti (a wlasnie wrocilam z
    badania radiologicznego i ciekawe czy doktor "POCZUL", ze jestem
    informatykiem). Informatycy to grupa spoleczna "zamknieta" tak samo jak
    prawnicy, lekarze, nauczyciele, artysci, etc., mowiaca sobie jedynie
    zrozumialym jezykiem i tak jak ja robie wielkie oczy na stwierdzenie
    lekarza "...wolne plyny w jamie otrzenwej...etc.," tak samo on moze zrobic
    duze oczy na informacje, ze nie wystaczy karta sieciowa aby miec dostep do
    internetu.

    Pozdrawiam




  • 53. Data: 2005-10-21 09:36:34
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: "Maciek Sobczyk" <m...@d...dopPLer>


    Użytkownik "Marek Barbaszyński" <m...@i...com.pl> napisał w wiadomości
    news:djabv4$5eb$1@news.onet.pl...
    > Maciek Sobczyk wrote:
    > [...]
    > > Pointując, to jestem przekonany, że im bardziej oderwana od
    > > rzeczywistości branża, w im bardziej "syntentyczne", hermetyczne
    > > rozważania człowiek się zagłębia, tym łatwiej przekroczyć barierę, po
    > > której najlepiej porozmawiać z psychiatrą i wziąć długi urlop na
    > > bezludnej wyspie, gdzie problemy są jak najbardziej realne (zbudować
    > > nożem szałas, opędzić się kijem od stada tygrysów :)
    >
    > A co Twoim zdaniem jest skutkiem, a co przyczyną?
    > Czy uważasz, że to syntetycznośc branży tak wpływa na psychikę, czy też
    > raczej przyciąga osoby które są nieco, powiedzmy "skrzywione"?
    >
    Myślę, że uwarunkowania psychiczne pretendują do wybierania określonych
    branż. A branża ułatwia zapadanie na pewne choroby.

    Z drugiej strony, wydaje mi się, że bariery wejścia do wysoce abstrakcyjnej
    branży, dla osoby spoza tej branży są na tyle wysokie, że odpowiedzi
    należałoby szukać nie u osób wybierających branżę, lecz wybierających
    określone wykształcenie, które owe bariery zmniejsza. Ewentualnie należałoby
    zająć się osobami z wyższych lat takich studiów (żeby uniknąć błędu - ktoś
    się znalazł na nich przez przypadek, bo nakłoniła mama albo kumple).

    pozdr.
    m.


  • 54. Data: 2005-10-21 09:40:56
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: Kira <c...@W...pl>

    Maciek Sobczyk wrote:


    > A nie sądzisz, że abstrakcyjność pewnych zajęć też w dużej
    > mierze na to wpływa?

    Sądzę, jak najbardziej. Aczkolwiek powiem Ci, że takiej dozy
    abstrakcji, jaką obserwuję w takiej, wydawałoby się ścisłej
    dziedzinie, jak informatyka, nie spodziewałam się w życiu...

    > Pointując, to jestem przekonany, że im bardziej oderwana od
    > rzeczywistości branża, w im bardziej "syntentyczne", hermetyczne
    > rozważania człowiek się zagłębia, tym łatwiej przekroczyć
    > barierę, po której najlepiej porozmawiać z psychiatrą

    Ano. Tylko problem jest kawałek dalej ;) W miarę inteligentny
    człowiek w którymś momencie w końcu zdaje sobie sprawę, że
    normalny to on nie jest. Tyle, że chwilę później pojawia się
    pytanie: "no dobra, ale czy ja _chcę_ znormalnieć?". No a
    problem, to leży w tym, że odpowiedź zwykle brzmi: "pfff!..."

    > i wziąć długi urlop na bezludnej wyspie, gdzie problemy są
    > jak najbardziej realne (zbudować nożem szałas, opędzić się
    > kijem od stada tygrysów :)

    Powiem Ci, że mam wrażenie że moje wycieczki w ciemno na
    różne zadupia Świata, bez pieniędzy, planów i zabezpieczeń,
    to właśnie taka potrzeba odreagowania jest. Powrót do tych
    całkiem podstawowych potrzeb: muszę gdzieś się przespać,
    coś zjeść, jakoś dotrzeć tam gdzie się wybieram. Całkiem
    przyjemna odskocznia, wracam padnięta na pysk ale z takim
    zapasem energii że hej.

    > Ja miałem podobnie. Jeździłem samochodem z dużo za dużą
    > prędkością. Bo przecież jak coś się stanie to CTRL+Z
    > i po sprawie :)

    Ctrl+Z próbowałam kiedyś wcisnąć jak szklankę stłukłam.
    Ale nie pomogło... Straszliwie brakuje mi też Save'a...

    > Mnie najwięcej kłopotów sprawia wytłumaczenie trenerom, że
    > klient nie oczekuje programu w stylu "negatywne modyfikacje
    > informacji na drodze jej przekazywania kanałem werbalnym"
    > tylko "jak unikać nieporozumień w rozmowie" :)

    No i wracamy do początku: to jest właśnie to, że jeśli cały
    czas siedzisz w jakiejś co bardziej oderwanej od rzeczywistości
    branży, to powoli Ty przestajesz rozumieć resztę Świata, a ta
    reszta Świata przestaje rozumieć Ciebie... :>


    Kira


  • 55. Data: 2005-10-21 09:56:42
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>


    Użytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@d...dopPLer> napisał w wiadomości
    news:djaavn$67t$1@inews.gazeta.pl...

    > Ostatnio sam prawie nie ześwirowałem na prezentacji dot. komponentów
    > wirtualnych, gdzie prelegent przeskakiwał na coraz to wyższe poziomy
    > abstrakcji, a mnie za każdym razem wydawało się, że to już był ostatni
    > poziom. Że już wiem do czego one służą. Że wiem jakie dają korzyści i z
    > czym
    > się to je. Notabene, po kilku takich móżdżeniach do dziś dokładnie nie
    > wiem,
    > o so w tym chosi.

    Tak gadasz o tych kompotentach, ze sobie pogooglalam. Z tego co rozumiem, to
    chodzi o klocki, ktore mozna wykorzystac w zupelnie roznych aplikacjach i
    przyrzadach. Jezyki programowania maja swoje biblioteki procedur i normalny
    programista nie pisze od podstaw, tylko sklada z wiekszych "klockow", a
    tutaj mamy to samo, tylko przeniesione z programowania na komponent, ktory
    mozna wlozyc i do komorki, i do aparatu do mierzenia cisnienia, i do pralki
    i przy odrobinie dopasowania (lub nawet nie) bedzie w kazdym z nich pelnil
    inna role. Przykladem staroswieckim jest CPU :). Po to, zeby przyspieszyc
    projektowanie i skladanie i zmaksymalizowac korzystanie z juz
    zaprojektowanych i przetestowanych skladnikow, zamiast je skladac, robi sie
    coraz bardziej ruchome klocki o coraz szerszym polu potencjalnego
    zastosowania, az do np. listy bramek logicznych wraz z polaczeniami. Czy ja
    zle zrozumialam to z kilku artykulow z amerykanskiej prasy IT, czy jestem
    nienormalna jako ktos, komu wydaje sie, ze poziom abstrakcji nie jest tu
    wcale zawrotnie wysoki?

    I.


  • 56. Data: 2005-10-21 09:57:13
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: Marek Barbaszyński <m...@i...com.pl>

    Maciek Sobczyk wrote:
    > Użytkownik "Marek Barbaszyński" <m...@i...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:djabv4$5eb$1@news.onet.pl...
    >> Maciek Sobczyk wrote:
    >> [...]
    >>> Pointując, to jestem przekonany, że im bardziej oderwana od
    >>> rzeczywistości branża, w im bardziej "syntentyczne", hermetyczne
    >>> rozważania człowiek się zagłębia, tym łatwiej przekroczyć barierę,
    >>> po której najlepiej porozmawiać z psychiatrą i wziąć długi urlop na
    >>> bezludnej wyspie, gdzie problemy są jak najbardziej realne (zbudować
    >>> nożem szałas, opędzić się kijem od stada tygrysów :)
    >>
    >> A co Twoim zdaniem jest skutkiem, a co przyczyną?
    >> Czy uważasz, że to syntetycznośc branży tak wpływa na psychikę, czy
    >> też raczej przyciąga osoby które są nieco, powiedzmy "skrzywione"?
    >>
    > Myślę, że uwarunkowania psychiczne pretendują do wybierania
    > określonych branż. A branża ułatwia zapadanie na pewne choroby.

    Czyli bardzo ładne dodatnie sprzężenie zwrotne. Chyba faktycznie
    tak to wygląda.

    [...]

    Swoją drogą, jakoś tak większość przykładów jakie padły w dyskusji
    dotyczyło informatyków-adminów, a ogólniej - pracujących w firmie
    dla której komputery/oprogramowanie są narzędziem, a nie główną
    działalnością.
    W firmach typowo informatycznych jakoś takich cudów nie widzę...
    Owszem, zdarzają się dziwne przypadki, jak np. kierownik zespołu
    który nie cierpi rozmów telefonicznych i w związku z tym nie
    zadzwoni do klienta, ale nic specjalnie jaskrawo odbiegającego
    od normy.
    (a może jestem już po drugiej stronie lustra i dlatego wydaje
    mi się że takich dużych "odchyłów" nie ma? ;-) )
    Podejrzewam, że to nie tylko informatycy są "inni", ale też
    pracownicy innych działów mają swoje "odchyły", tyle że
    w przeciwną stronę, co pogłębia kontrast i utrudnia zrozumienie.
    No chyba że do administrowania w firmach trafiają pracownicy
    wybrani drogą negatywnej selekcji, w co jakoś mi się wierzyć nie chce.

    --
    Marek "Barbidu" Barbaszyński
    ---- The signature has been optimized away
    ---- www.modele.civ.pl


  • 57. Data: 2005-10-21 09:59:18
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: Kira <c...@W...pl>

    Maciek Sobczyk wrote:


    > Nie przejmuj się. Mnie od dawna pewien fioletowy kot działa
    > na nerwy, ale to akurat uważam za objaw zdrowia psychicznego.

    Wymościć mu posłanie w KFie i drażnić przestanie... ;) Polecam
    to rozwiązanie, proste, humanitarne i skuteczne :)


    Kira


  • 58. Data: 2005-10-21 10:00:18
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [
    Od: Robert Zawodny <robert.zawodny@[usunto]gazeta.pl>

    On Fri, 21 Oct 2005 11:26:03 +0200, Kira <c...@W...pl> wrote:
    >Większości ludzi nie mieści się w pale, że można się aż tak
    >zżyć w grupie, która nie tylko nie widziała się w życiu na
    >oczy, ale często gęsto nawet ze sobą nie gadała, tylko wie
    >o swoim istnieniu -- Ty wiesz kto to jest tamten, on wie że
    >Ty to jesteś Ty, jak gdzieśtam się Wasze ścieżki skrzyżują
    >to od ręki rozmawiacie jak starzy kumple.
    >Idealizuję? Niewiele. Wszędzie się gnida znajdzie, to fakt,
    >ale akurat mało istotny fakt. To co jest wspólne to właśnie
    >Sieć i komputery, tudzież inne "niu" technologie, które są
    >nie tylko jakimśtam narzędziem, ale potężną bazą możliwości.
    >A punktem stycznym jest to, że wiemy jak ich użyć.
    >Popierdolone? Owszem. Ale jakie fajne :) Jakoś tak w zeszłym
    >roku rzuciłam na IRCu że właśnie rozpieprzyłam ostatnią swoją
    >klawiaturkę. Na drugi dzień rano Servisco przywiozło mi nową,
    >świetnego Compaqka, na którym zresztą właśnie klepię. Przysłał
    >mi ją właśnie kumpel z IRCa, widziałam go na oczy dokładnie
    >jeden raz. Bo tak jakoś wpadło mu do głowy, że mi podeśle ;)
    >Jak pisałam do DI, to codziennie miałam na skrzynce parę
    >ciekawostek -- tak o, bo ktoś znalazł w Sieci coś ciekawego.
    >Ja z kolei dość regularnie podsyłam paru osobom "wieści" z
    >naszego rynku IT, tak o, żeby wiedzieli gdzie się można teraz
    >akurat zakręcić. O żadne z powyższych nawet prosić nikt z nas
    >nie musiał.
    Jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem. Dalej tak trzymać.
    Cóż niektórzy traktują się jak rodzina i bardzo dobrze.

    --
    Pozdrawiam
    Robert Zawodny


  • 59. Data: 2005-10-21 10:00:23
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: "Maciek Sobczyk" <m...@d...dopPLer>


    Użytkownik "Kira" <c...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:djad6t$huh$1@inews.gazeta.pl...
    > Maciek Sobczyk wrote:
    >
    >
    > > A nie sądzisz, że abstrakcyjność pewnych zajęć też w dużej
    > > mierze na to wpływa?
    >
    > Sądzę, jak najbardziej. Aczkolwiek powiem Ci, że takiej dozy
    > abstrakcji, jaką obserwuję w takiej, wydawałoby się ścisłej
    > dziedzinie, jak informatyka, nie spodziewałam się w życiu...

    O to chodzi. Im wiedza bardziej ścisła, tym bardziej syntetycznego i
    abstrakcyjnego myślenia wymaga. Ot chociażby modelowanie algorytmów
    optymalizacji za pomocą metod genetycznych, gdzie znane i pozornie proste
    pojęcia (jak podstawy genetyki z II kl. ogólniaka) przekładane są na
    rachunek wielowymiarowych macierzy, te zaś na język zrozumiały dla
    komputera.

    Kiedyś, będą jeszcze w technikum, obudziłem się zlany potem, bo za cholerę
    nie potrafiłem pojąć jakiegoś assemblerowego programu (w skrypcie był błąd,
    program się zapętlał) i wpatrywałem się w niego kilka godzin. Na to wszytko
    nałożył się tomb raider, więc kiedy w śnie spadłem przy wykonywaniu jakieś
    ewolucji, było dla mnie jasne, że właśnie zapętla mi się program, więc
    najlepsze co mogę zrobić to szukać pomocy biegając po domu i prosząc o
    zwolnienie stosu.
    Słodko było. Mój wspaniały pies, sądząc, że to zabawa skoczył wreszcie na
    mnie i obalając na szafę przywrócił do rozumu tudzież nabił guza :)


    > > Pointując, to jestem przekonany, że im bardziej oderwana od
    > > rzeczywistości branża, w im bardziej "syntentyczne", hermetyczne
    > > rozważania człowiek się zagłębia, tym łatwiej przekroczyć
    > > barierę, po której najlepiej porozmawiać z psychiatrą
    >
    > Ano. Tylko problem jest kawałek dalej ;) W miarę inteligentny
    > człowiek w którymś momencie w końcu zdaje sobie sprawę, że
    > normalny to on nie jest. Tyle, że chwilę później pojawia się
    > pytanie: "no dobra, ale czy ja _chcę_ znormalnieć?". No a
    > problem, to leży w tym, że odpowiedź zwykle brzmi: "pfff!..."

    Zwykle takie pytanie, podejrzewam, przychodzi w połowie jakiejś roboty, więc
    odpowiedź jest prosta: źle ze mną, więc jak tylko skończę projekt, to robię
    dłuuugą przerwę. I tak w kółko. Aż do przeładowania.

    > > i wziąć długi urlop na bezludnej wyspie, gdzie problemy są
    > > jak najbardziej realne (zbudować nożem szałas, opędzić się
    > > kijem od stada tygrysów :)
    >
    > Powiem Ci, że mam wrażenie że moje wycieczki w ciemno na
    > różne zadupia Świata, bez pieniędzy, planów i zabezpieczeń,
    > to właśnie taka potrzeba odreagowania jest. Powrót do tych
    > całkiem podstawowych potrzeb: muszę gdzieś się przespać,
    > coś zjeść, jakoś dotrzeć tam gdzie się wybieram. Całkiem
    > przyjemna odskocznia, wracam padnięta na pysk ale z takim
    > zapasem energii że hej.
    To chyba najlepsze, co można zrobić :) Najlepiej w ciemno, bez zastanawiania
    się na zasadzie jakoś to będzie :)


    > > Ja miałem podobnie. Jeździłem samochodem z dużo za dużą
    > > prędkością. Bo przecież jak coś się stanie to CTRL+Z
    > > i po sprawie :)
    >
    > Ctrl+Z próbowałam kiedyś wcisnąć jak szklankę stłukłam.
    > Ale nie pomogło... Straszliwie brakuje mi też Save'a...
    Fazę save miałem na fali fascynacji duke nukeem. Save'wałem wszędzie gdzie
    się dało - przed kolokwium, trudną rozmową, ostrym łukiem na drodze :)

    > > Mnie najwięcej kłopotów sprawia wytłumaczenie trenerom, że
    > > klient nie oczekuje programu w stylu "negatywne modyfikacje
    > > informacji na drodze jej przekazywania kanałem werbalnym"
    > > tylko "jak unikać nieporozumień w rozmowie" :)
    >
    > No i wracamy do początku: to jest właśnie to, że jeśli cały
    > czas siedzisz w jakiejś co bardziej oderwanej od rzeczywistości
    > branży, to powoli Ty przestajesz rozumieć resztę Świata, a ta
    > reszta Świata przestaje rozumieć Ciebie... :>

    No właśnie. Wczoraj mój znajomy (trener), przyznał, że w ten sposób wyrywam
    mu serce z bebechami a w jego miejsce wkładam tani pasztet :) Po czym się
    zreflektował i powiedział, że chyba się starzeje, bo to przecież oczywiste,
    że niezrozumiały bełkot trzeba przełożyć na j. polski :)

    pozdr.
    m.


  • 60. Data: 2005-10-21 10:01:06
    Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
    Od: "Maciek Sobczyk" <m...@d...dopPLer>


    Użytkownik "Kira" <c...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:djae99$n7h$1@inews.gazeta.pl...
    > Maciek Sobczyk wrote:
    >
    >
    > > Nie przejmuj się. Mnie od dawna pewien fioletowy kot działa
    > > na nerwy, ale to akurat uważam za objaw zdrowia psychicznego.
    >
    > Wymościć mu posłanie w KFie i drażnić przestanie... ;) Polecam
    > to rozwiązanie, proste, humanitarne i skuteczne :)
    W narzuconym odgórnie służbowym outlooku trudno będzie. Ale już niedługo...
    :)

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 13


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1