Pewnie wiekszosc osob zwiazanych z nauczaniem j. angielskiego, slyszala o
metodzie Helen Doron.
Natknelam sie ostatnio na jedna ze szkol, gdzie dowiedzialam sie, ze mozna u
nich pracowac jako lektor, jesli ukonczy sie organizowany przez nich 4
dniowy kurs (za 2500 zl!).

Co dziwne, wyglada na to, ze nie trzeba miec zadnych certyfikatow, wystarczy
oceniona pobieznie przez pracownika szkoly znajomosc jezyka...

Powiem szczerze: wydaje mi sie to przekretem typu "placisz 2500 z kurs
(niewiele zreszta wart, jesli ma sie doskonala znajomosc jezyka, poprata
masa certyfikatow oraz skonczone studia psychologii o specjalizacji dzieci i
mlodziez), nie dajemy ZADNEJ gwarancji pracy, a jesli nawet cie zatrudnimy
(co wedlug moich wiadomosci nie jest zatrudnieniem, tylko wspolpraca oparta
o kontrakt menedzerski), to uczniow musisz szukac sama, a co zarobisz, to w
30% twoje, w 70% nasze"...

Wiem, ze jestem baaardzo sceptyczna, moze to w rzeczywistosci jest bardzo
uczcciwe i oplacalne dla wszystkich stron??
Niniejszym zapytuje: czy macie jakies doswiadczenia w tym zaskresie??
Blagam napiszcie! czy warto inwestowac 2500?

Pozdrawiam, Marysia