eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 16

  • 11. Data: 2003-04-18 18:00:50
    Temat: Re: TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
    Od: "Tomasz Nowicki" <t...@p...pl>

    "tomek j" <t...@g...pl> wrote in message
    news:b7ouma$2o$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > a moze Pan Tomek opowie nam jak to przedstawiciele do niego przychodzą
    > i co konkretnie mówią ? liczę na jego "doświadczenie" z drugiej strony

    już nie przychodzą :))). No, w każdym razie - nieczęsto.

    > co Powiedzieć lekarzowi zeby chociaz sie staralal zainteresować ?

    Obawiam się, że jeśli lekarza nie interesują "względy pozamerytoryczne", a
    za chwilę powiem, dlaczego mnie akurat nie, to przedstawiciel ma szanse jak
    karp przed wigilią. Zakładam, że lekarz nie jest świeżym leszczem, bo taki
    stanowi cel równie łatwy, co bezużyteczny:
    - jeżeli lekarz jest głąb, to ma w nosie wszystko oprócz ukończenia
    dzisiejszej kolejki i zajęcia się tym, czym zwykle się potem zajmuje.
    - jeżeli lekarz jest kumaty, to swoje wie, a poziom wiedzy przeciętnego repa
    wprowadza go w nastrój depresyjny, więc unika repów jak ognia (stare repy,
    które już wiedzą to i owo, rzadko muszą zdobywać nowy teren, a i wtedy
    raczej kombinują jak złapać doktora poza poradnią czy szpitalem)
    - jeżeli lekarz jest leniwy, to po qui penis go atakować, skoro zużywa mało
    recept
    - jeżeli jest pracuś, to ciężko się do niego dopchać i można czasem jeszcze
    zebrać joby od kolejki na korytarzu :-D - ale przekonywać takiego warto i to
    jedyny sensowny punkt zaczepienia. Hint - musisz być jak detektyw, poczekaj
    kiedy wyśle rodzinę na ferie, w piątek jak wyjdzie z roboty, zaproś go na
    dobre piwo i rozwijaj znajomość - z wdzięczności, że dorwał słuchacza,
    któremu może się wypłakać, zacznie wierzyć w te twoje piguły i sprzedaż
    ruszy ;). Jeżeli to kobita, to jw. ale zatrudnij koleżankę i zamiast piwa
    funduj fryzjera. Przy tym jedyna realna szansa, to zozowskie poradnie
    pierwszego rzutu - doktory tam są tak bidne, że połaszczą się nawet na
    długopis, zwłaszcza, że zużywają tego na kopy ;-). Ale tak poważniej, to
    zanim zaczniesz wymyślać, jak dotrzeć do doktora, musisz najpierw wiedzieć,
    do jakiej grupy on w ogóle należy:
    - etatowy pracownik NZOZ, czy innego kontraktowego zabidzenia
    - jw. ale kierownik
    - jw. ale szef lub właściciel
    - całkowity prywaciarz
    - wyrobnik w spółce
    - wspólnik
    - etatowiec szpitalny/kliniczny odwalający poradnię
    - poradniany katorżnik w szpitalu/klinice
    - pogotowiarz

    Jak już ustalisz cel, to musisz wiedzieć jak stoi twoja firma w jego
    placówce - może być tak, że lekarz w poradni ma zabronione umawiać się z
    repami bez zgody dyrektora czy ordynatora - twój szef powinien cię
    uprzedzić, jeśli haracz został opłacony, to organizujesz spotkanie bez łaski
    i to od razu z kilkoma doktorami. G... pomoże sprzedaży, ale lista
    podpisana. Do każdego z tej grupy jest inne podejście - większość jest dla
    młodego repa poza zasięgiem, zarówno finansowym, jak i intelektualnym - są
    za cwani i cenią swój czas - tych zostaw swoim szefulcom, niech ich
    rozpijają w Meksyku.

    Oczywiście wszystko to co napisałem jest trochę z przymrużeniem oka - w
    końcu repy chodzą w zaprzęgu, aż im śledziony grają, doktor nie maszyna -
    wreszcie pęknąć musi. Jednak zapamiętaj sobie - biada tym, którzy
    przekraczają te wrota! Jeśli bym już miał odbierać za młodu szkołę życia, to
    chyba wolałbym 3 lata w marwoju niż to. Oczywiście, jak to zwykle bywa, w
    tym zawodzie są i dobre miejsca i fuchy - ale te są zwykle przeznaczone dla
    wytrawnych graczy, młodzież musi zbierać w dupsko, ces't la vie! Poza tym
    to, co po kilku latach repowania wyda ci się może spokojną przystanią,
    obiektywnie jest jedynie nieco sympatyczniejszym kawałkiem tego samego
    chlewa. Jak widzisz - nie lubię tego zawodu, uważam, że jest koszmarny i
    niezwykle dehumanizuje, że trzeba mieć bardzo silną osobowość, żeby przez to
    przejść i pozostać sobą, to taka prymitywna wczesno kapitalistyczna
    komiwojażerka. Znam w tym zawodzie paru ludzi, wielu z nich to świetni
    goście, ale nie znam nikogo, kto nie zostałby przez ten zawód skrzywiony. No
    cóż, inne zawody też to robią.
    Powodzenia
    T.



  • 12. Data: 2003-04-18 19:11:55
    Temat: Re: TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
    Od: "tomek j" <t...@g...pl>

    dzieki. niezle wyczerpująca odpowiedziec.
    bardzo mi sie przydala.

    ja na pewno nie bede plakal w tej pracy z powodu "stresu"
    za te 2500 zł > i w gore
    te 3-5 lat moge sie pomeczyc.

    dzieki



  • 13. Data: 2003-04-18 20:48:21
    Temat: Re: TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
    Od: "tomek j" <t...@g...pl>

    aha i jeszcze jedna mala prośba:

    wchodzi rep do lekarza i co mówi ?

    chodzi mi o te pare pierwszych zdań np. czy mowi

    -zaraz o leku ktory promuje

    -czy wali scieme jaki fajny gabinet i podloga

    czy cos innego, np. o "korzysciach" ze współpracy

    co najcześciej ?

    dzieki Bardzo za pomoc



  • 14. Data: 2003-04-18 21:45:40
    Temat: Re: TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "Tomasz Nowicki" <t...@p...pl> writes:


    > tu jesteś w błędzie. Wiele moich koleżanek ze studiów (i kolegów też
    > zresztą) poszło "w repy" i nie raz słyszałem opowieści o łzach, o
    > wyzwiskach, o pomiataniu przez lekarzy - samo mięso zawodu, mówię ci. Ciesz
    > się, że ci na rekrutacji nie każą pokazać cycków, bo o takich numerach też
    > słyszałem - i to od lekarza, który to powiedział! Był już tak zmęczony i
    > udręczony nachalnością młodej repinki, że powiedział "nawet jakby mi tu pani
    > cycki pokazała, tobym z panią nie gadał, żegnam". Spodziewał się dostać po
    > mordzie, awantury u szefa itd., a skończyło się na rozmazanym makijażu i
    > załamaniu przedstawicielki.

    hm.. moge sie mylic (jak tak to mnie popraw) ale czy nie jest tak, ze
    dobry rep powinien od razu wyczuc, po pierwszej minucie, gdzie moze
    zrobic interes, a gdzie nie, i zeby sie nie wiem jak wysilal - to
    szkoda jego czasu i lepiej ustapic?

    repem nie jestem, ale w wielu ksiazkach-poradnikach dla salesow pisza,
    ze najpierw identyfikuje sie klienta: da sie z nim ubic interes czy
    nie; jesli nie, nie warto tracic czasu i energii na takiego, a zabrac
    sie za tych co rokuja jakies nadzieje..

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 15. Data: 2003-04-22 15:08:48
    Temat: Re: TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
    Od: "Tomasz Nowicki" <t...@p...pl>

    "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> wrote in message
    news:m2d6jj1nuj.fsf@pierdol.ninka.net...

    > hm.. moge sie mylic (jak tak to mnie popraw) ale czy nie jest tak, ze
    > dobry rep powinien od razu wyczuc, po pierwszej minucie, gdzie moze
    > zrobic interes, a gdzie nie, i zeby sie nie wiem jak wysilal - to
    > szkoda jego czasu i lepiej ustapic?

    :))) święte słowa

    T.


  • 16. Data: 2003-04-22 15:10:02
    Temat: Re: TRUDNY KLIENT - lekarz-rozmowa rekrutacyjna
    Od: "Tomasz Nowicki" <t...@p...pl>

    Najlepiej wyczekać luźniejszy moment i krótko wyłuszczyć o co chodzi, każda
    ściema to proszenie się o nieprzyjemności
    T.

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1