endriu bawol <c...@N...gazeta.pl> zapodał(a):
> Ja sie tam nie dziwie ze gosc chce jak najdluzej siedziec w domu na L4. Jak
> mialem wpozo pracodawce to nawet jak bylem chory to przychodzilem do pracy
> bo po prostu nie chcialem byc nie fair w stosunku do niego. Teraz mam szefa
> ktory bardzo wiele wymaga ode mnie , chce zebym pracowal nadgodziny ,
> przychodzil w soboty do pracy , pracowal w domu jak jest koniecznosc i
> wiele innych rzeczy. Oczywiscie za nadgodziny i soboty mi dodatkowo nie
> placi. A jak przychodzi do wyplaty to musze sie o nia upominac . Po drugie
> ZUS to złodzieje i tyle wiec trzeba brac co swoje puki zyjemy bo po
> smierci nikomu nie dadza.

Nie pochwalam do końca takiego podejścia, ale rozumiem rozgoryczenie...
(np. z powodu takiego, że mam teraz matke w szpitalu: płaciła wieeele lat
1/3 swojej wypłaty państwu a teraz trzeba Jej wozić obiad, bo po prostu
nie mają co dać pacjentom...).

A tak ogólnie - ostrzeżenie... ZUS sprawdza... i to często perfidnie.
Dziewczyna miała poważną opearcję kręgosłupa, kolejny miesiąc jest na zwolnieniu.
Dostała na dzisiaj wezwanie... ZUS oddalony od wiele kilometrów (jakieś 60).
Godzina wyznaczona na 12stą, oczywiście obsuwa do 14... Do tego nawet
do końca nie wiedzieli, po co wzywają (trzeba udowadniać, że nie jest się
wielbłądem...).

--
Dominik Siedlak (bachus)
bachus(@)irc(.)pl