Witam!

Właśnie wróciłem ze 'spotkania rekrutacyjnego'.
To warte jest opowiedzenia od początku - ku przestrodze osób
spragnionych nowej pracy.

Wszystko zaczęło się od tego, że zamieściłem swoją ofertę w portalu
Gazety Wyborczej (w dziale 'praca'). Jasno określiłem swoje
umiejętności, oczekiwania wobec charakteru pracy, którą chciałbym
wykonywać.

W zeszły czwartek przychodzi mail z konta p...@i...pl, o
zaiste zachęcającej treści - firma poszukuje pilnie osoby, zdolnej do
szybkiego przejęcia stanowiska informatyka. Nie zniechęcił mnie nawet
fakt, iż nadawca operuje z darmowej skrzynki, nie raczył się
przedstawić z imienia i nazwiska, czy nazwy firmy. Myślę sobie -
narazie się nie afiszują. Wysyłam więc CV i czekam. Przychodzi w
poniedziałek następny mail - znów z darmowego konta, znów bez nazwy
firmy - zaproszenie na spotkanie rekrutacyjne. Ale ciekawostka - mówi
się o spotkaniu mającym na celu zrekrutowanie pracowników (już liczba
mnoga), a co więcej - spotkanie rekrutacyjne odbędzie się nie w
siedzibie firmy, ale w .... restauracji Sorento w Gliwicach...
Poproszono w mailu o potwierdzenie uczestnictwa na... komórkę... To
już oczywiście podpadło - miałem już kiedyś styczność z
headhuntingiem, ale ten sprawiał raczej marne wrażenie ;-). Ale cóż...
dzwonię... 'Abonent czasowo niedostępny'... i tak przez cały
wczorajszy dzień i dziś do południa....

Czułem już w kościach, iż jest to próba wciągnięcia w jakieś lewe
interesy w stylu amway, skyline i inne tego typu 'interesujące pomysły
na życie'... Ale - aby mieć czyste sumienie - pojechałem.. Już pod
wejściem spełniły się wszystkie przewidywania - podenerwowani
ludkowie, którzy raczej na informatyków nie wyglądali (typ raczej ;
były górnik). Po kilku minutach rozmowy usłyszałem od jednego -
'Panie, ja tu przyjechałem wydrzeć moje pieniądze !'. Jest to jakaś
piramidka - z tego co wyłowiłem z chaotycznych wypowiedzi oszukanych
wcześniej ludzi - nie chodzi tu nawet o handel towarami (jak w amwayu
czy skyline) ale o pośrednictwo w usługach, ale wszystko szyte tak
grubymi nićmi, że nie rozumiem doprawdy jak ktokolwiek miałby się z
własnej woli w to pakować.

Firma podobno ma siedzibę na Plebiscytowej 1 w Gliwicach ale, jak się
okazuje - pod adresem tym można zastać zamknięte na 4 spusty drzwi i
niewiele więcej. Każdemu z uczestników tego spotkania obiecano
zupełnie inne stanowisko, inną pracę itd....

Dobra rada - jeśli ktoś z internetu próbuje was 'zwerbować', żądajcie
możliwości spotkania w siedzibie firmy, żądajcie jasnego zdefiniowania
pracodawcy (albo nazwy firmy pośredniczącej) a także stanowiska pracy,
o które mielibyście się ubiegać. Może w uszach uczciwego pracodawcy
zabrzmi to impertynencko, ale z drugiej strony - uczciwy pracodawca
powinien sam się przedstawić przy drugim kontakcie (imho, powinien
robić to już przy pierwszym, ale pal sześć).

Po takim dniu człowiekowi odechciewa się jeździć po firmach i
rozmawiać.. Czy w tym kraju nie ma już szans na normalną, uczciwą
pracę ?

GL