Witam!
Zrewidujcie moje poglądy, bo może rzeczywiście się mylę...

Mam wykształcenie wyższe (uczelnia państwowa), dwuletnie doświadczenie w
księgowości (praca na umowę-zlecenie w czasie studiów) i roczne jako agent
ubezpieczeniowy.
Studia skończyłam w 06.05. Znam angielski na dos przyzwoitym poziomie.

Jak dotychczas miałam propozycje pracy m.in.
- na umowę o dzieło za tyś. zł (co miesiąc przedłużaną)
- na umowę o prace za ok 1,5 tyś z siedzeniem po 12 godz. i wymyśleniu samej
co z tym wszystkim zrobić (bo mam zarobić cos na czym w firmie nikt sie nie
zna, nikt nie wie jak ma wyglądać rezultat końcowy, nie mając nawet
odpowiedniego programu do tego)
Mogę cos jeszcze poszukać w firmie typu capgemini, IBM itd., ale raczej taka
praca by mnie nie interesowała.


Czy ja wybrzydzam!?
Bo tak twierdzi większości. Ze teraz ciężkie czasy, ze to moja "pierwsza
prawdziwa praca", ze tak wszyscy siedzą, ze nie ma wyjścia...