eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeplaca minimalna a budzet panstwa › Re: placa minimalna a budzet panstwa
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.dialog.net.
    pl!not-for-mail
    From: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: placa minimalna a budzet panstwa
    Date: Wed, 10 Oct 2007 22:26:52 +0200
    Organization: Dialog Net
    Lines: 502
    Message-ID: <fejchn$9ll$1@news.dialog.net.pl>
    References: <fe3io3$tl3$1@news.dialog.net.pl>
    <5...@n...onet.pl>
    NNTP-Posting-Host: dynamic-81-168-143-202.ssp.dialog.net.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.dialog.net.pl 1192047994 9909 81.168.143.202 (10 Oct 2007 20:26:34 GMT)
    X-Complaints-To: a...@d...net.pl
    NNTP-Posting-Date: Wed, 10 Oct 2007 20:26:34 +0000 (UTC)
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.3138
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.3198
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:214103
    [ ukryj nagłówki ]

    W wiadomości news:5286.000000f4.470bbedd@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
    <p...@p...onet.pl> pisze:

    >>> Podaj definicje.
    >> Prawak - osobnik o poglądach całkowicie pozbawionych racji i sensu.
    >> Przypadkiem szczególnym jest prawak prezentujący poglądy, które
    >> mogłyby mieć jakiś niewielki sens, gdyby nie prezentował ich prawak.
    >> Zjawisko to nosi nazwę rekurencji prawackiej lub prawactwa wsobnego. ;)
    > Szkoda ze tak to widzisz. Ja to widze inaczej.
    Ja tam nie żałuję. Ludzie się różnią, także w poglądach.

    > Poza tym umiejetnie wycinasz istotne dla danego kawalka dyskusji fragmenty
    > manipulujac tym na co odpowiadasz. Nieladnie.
    Eee tam nieładnie. Korzystam po prostu z prawa do odnoszenia się do tego, do
    czego uznam, iż warto i chcę się odnieść oraz prawo do usunięcia
    nieistotnych wg mnie elementów.
    Wywaliłem pierdoły i tyle.

    >>>> Zresztą - zobaczymy za miesiąc.
    >>> Ano zobaczymy.
    >> Możemy potem poadać kto miał rację i na ile.
    Możemy, ale cóż tu znaczy racja?
    Gdzieś w potralu Gazety Prawnej czytałem takie opracowanie ekspertów
    ekonomicznych tej gazety jakie rozwiązania wyborów byłyby dla Polski
    najkorzystniejsze. Były tam 4 kolejne pozycje, ne pamiętam dobrze jakie i w
    jakiej kolejności - samodzielne rządy PO, PO+LiD, PiS samodzielnie, PiS+coś
    (PO?). W ogóle nie brano pod uwagę obecności w sejmie jakichś wybryków w
    rodzaju Samoobrony, LPR czy nawet PSL.
    Mieli rację?

    > Nawiasem piszac to miedzy innymi giertych z tego znienawidzonego przez
    > niektorych LPR glosowal nad ulga prorodzinna. Taki socjalista a nie chce
    > redystrybucji zasobow przez panstwo. :)
    Nie bądźmy naiwni. Jemu (jak i wszystkim innym) zależy tylko na jednym - na
    głosach.

    >>> Mlodzi sa mobilni, latwo im przychodzi podejmowanie
    >>> ryzyka, sa zdrowi. Niech ich nie obowiazuja takie same zasady jak
    >>> starych.
    >> Taaa, to nie są nowe pomysły...
    >> Dla młodych ale chorych też masz pewnie jakieś inne zasady i pewnie
    >> też nie nowe...
    > Probujesz cos sugerowac ponad to co napisalem?
    Coś mi dzwoni w pewnym kościele, gdzieś już takie teorie czytałem...

    >>> Niech sobie wybiora ksztalt zycia (socjal/wyzwania).
    >>> O nic innego ciagle nie prosze. Tylko o mozliwosc wyboru.
    >> Mają wybór. Wystarczający.
    > No fajny wybor. Albo etat albo umowy zlecenia albo jdg. Ale wszedzie ten
    > sam zus i fundusz zdrowia...
    Jest jeszcze możliwość płacenia tych należności w innym państwie.
    Oraz prawem przewidziane możliwości zmiany istniejących warunków na miejscu.
    Całkiem wystarczający wybór.

    >>> Odpowiedzialnosci. Zapieprzyles sprawe to plac. Wtedy kazdy mial by w
    >>> swoim interesie zrobienie badan zeby sie upewnic ze zdrowie mu pozwala
    >>> na wykonywanie danej pracy.
    >> Sorry, ale to bzdury.
    > Zadne bzdury tylko normalny, podkreslam normalny swiat.
    Nie, on ci się tylko wydaje normalny.
    Normalny, a w każdym razie znacznie normalniejszy świat masz za oknem. Poza
    tym jest rzeczywisty, nie wyimaginowany.

    >> Bo co śmiertelnej ofierze takiego
    >> incydentu po tym, że sprawca płaci jego rodzinie?
    >> A jak jedyny żywiciel zostaje kaleką, a ze
    >> sprawcy nie ma co ściągnąć? A jak zginęli obydwaj (a nie musiał nikt)?
    > A co jak spadnie bomba A? A co jak meteoryt spadnie? A co jak....
    > Tak daleko nie zajdziesz. Zycie wiaze sie z ryzykiem.
    No tak, bomby lecą u nas jak grad, deszcz meteorytów co drugi dzień, co za
    różnica czy dodatkowo autobus pełen ludzi poprowadzi epileptyk.
    Jak w nim będziesz, to z pewnością daleko zajedziesz.
    Wiecz co - ryzykuj na własny rachunek i nie uszczęśliwiaj innych swoimi
    pomysłami na siłę.

    > To co probujesz
    > forsowac to rozsadna ale jednak u nas przesadna inicjatywa.
    Forsować? Przecież to obowiązuje, co tu forsować?
    To ty zdajesz się forsować jakąś dzicz, od której normalne, podkreślam -
    normalne, kraje dawno odeszły albo nigdy nie stosowały.

    >> Porównaj sobie z OC i wtedy powinieneś zrozumieć nonsensowność twojego
    >> pomysłu.
    > No zajebioza. Napisz mi ze OC przez swoje istnienie powoduje ze matol po
    > pijaku bez prawka nie oplacajac OC nie wyjedzie na ulice.
    Kompletnie bez związku. Od tego to jest KW i KK.

    > Zamysl OC znam. Jest to czesciowo skuteczne rozwiazanie. Aby bylo
    > skuteczne trzeba aby _kazdy_ placil OC od _wszystkiego_ co moze w zyciu
    > robic i aby _kazdy_ skrzywdzony w wypadku spowodowanym przez innych
    > (takze nie wprost) dostal automatycznie rente (czesciowa lub pelna).
    > Widzisz szanse na taki system?
    A wyobrażasz sobie wysokość składki?
    Obecny stan prawny obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych także nie jest
    IMO prawidłowy. Np. rowerzyści nie płacą w ogóle składki, a są "niby"
    pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego (nie muszą także mieć żadnych
    uprawnień, nikt nie sprawdza ich umiejętności i zdolności do poruszania po
    drogach, ich pojazdy nie muszą mieć badń technicznych).

    >>>>> Niech pracuje na renty czy odszkodowania.
    >>>> Stary, czy ty w ogóle trybisz co napisałeś!? Komu niech płaci? Wdowie i
    >>>> sierotom, pobocznym ofiarom jego błędu, który miał okazję popełnić bo
    >>>> nie musiał się poddać badaniom??
    >>> A czemu nie?
    >> Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy ty prowokujesz, czy naprawdę jesteś
    >> jakiś spaczony.
    > Moze jednak zyjesz w innym swiecie niz ja?
    Fizycznie na pewno żyjemy w tym samym. Kwestia postrzegania, które może być
    osobniczo z różnych przyczyn zaburzone.

    >> Temu nie, że należy zapobiegać jak się da aby nie trzeba było nikomu
    >> płacić.
    > Zapobiegac mozna nie tylko w jedne wg Ciebie sluszny sposob.
    Nie wiem, czy on jest jedynie słuszny, pewnie można go ulepszyć.
    To tak, jak z demokracją - ustrój do bani, ale lepszego jak dotąd nie
    wymyślono.
    Ty zaś nie postulujesz rozwiązania "lepszego", lecz dziwaczne pomysły
    zwiększajace ryzyko wypadków, cierpienia, kalectwa, śmierci.

    >> Temu nie, że nikt nie powinien ginąć.
    > Ale beda ginac. Zapytaj jakiegos psychologa jak ksztaltuje sie
    > podejmowanie ryzyka w zaleznosci od ponoszonych konsekwencji. Potem
    > pomysl chwile. Tym razem nie bede ci pisal jak krowie na miedzy.
    Również doradzam kontakt z psychologiem.
    Mnie guzik obchodzi, czy ktoś będzie ryzykował mniej czy bardziej, byle na
    własny rachunek. Interesuje mnie, żeby zminimalizować ryzyko zewnętrzne na
    ile się da lub wykluczyć - jeśli się da.
    Badania zapobiegające dopuszczeniu do określonych zawodów i rodzajów prac
    osób z przeciwwskazaniami lub wręcz nie posiadających do ich wykonywania
    niezbędnych predyspozycji to ryzyko zmniejszają.

    >> Temu nie, że żadna kasa nie zwróci
    >> nikomu życia, matce i ojcu syna, żonie męża, dzieciom ojca.
    >> Coś ty człowieku z sobą zrobił???
    > Czy zarysowanie Tobie rzeczywistego swiata tak bardzo cie szokuje ze
    > musisz zadawac pytania w rodzaju ostatniego?
    To jeszcze nie jest szok. Ja wiem, że ludzie mają różne odpały i rozmaite
    rojenia - to także część rzeczywistego świata.
    Jestem tylko zaskoczony, że można tak otwarcie wypisywać takie bzdury i
    jeszcze uważać, że to jest normalne.
    Chociaż może nie i powinienem być zaskoczony, sam zobacz:
    http://wiadomosci.onet.pl/wybory2007/1620885,news.ht
    ml

    > Ty mi napisz ile u nas wyplaca sie odszkodowan za popelnione bledy
    > lekarskie. Tamci ludzie nie maja tych "matce i ojcu syna, żonie męża,
    > dzieciom ojca" i kasy tez nie. Fajnie.
    Nie bardzo fajnie. Tryśniesz jakimś wspaniałym pomysłem?

    >> Mam tu jedno, dwa albo trzy pytania.
    >> 1. Czy należy wszystko (literalnie wszysto) pozostawić w gestii
    >> indywidualnych decyzji ludzi?
    >> Jeśli tak - to stop, bo to się leczy, a nie o tym dyskutuje.
    >> Jeśli nie - to:
    > Nie, bo to oznacza anarchie.
    No, to już coś.

    >> 2. Czy czujesz sie kompetentny aby określić co można/należy pozostawić w
    >> gestii indywidualnych decyzji ludzi, a co nie?
    >> Jeśli nie - to, to kto jest kompetentny i dlaczego (dowód)?
    > Eksperci ktorych Twoj kochany system system nie potrafi wydalic z siebie.
    Jak to nie - to Korwin i jego paru kumpli tworzących UPR nie są
    ekspertami???
    A jeśli są, to jaki system ich wydalił, skoro propagowanego przez nich
    systemu nie ma i nie było?
    I co to jest ten "mój kochany system"?

    > W efekcie tacy jak ja czy ty sa obslugiwani prawnie/urzedowo/chronieni
    > przez glupich poslow/urzedasow/policjalntow z nadania politycznego czy
    > innego przypadkowego.
    > Bronisz systemu ktory jest niewydolny. Ja sugeruje kilka prostych zmian z
    > ktorych mozna sie wycofac jesli nie zdadza egzaminu. Ty wtedy wyciagasz
    > mi przed oczy te masy wyimaginowanych ofiar. Tyle ze Twoj system na co
    > dzien, na sniadanie pozera kolejne ofiary nie mniej radykalnie jak moje
    > "wypaczone idee".
    To już trąci tanią demagogią.
    Ale OK, zawsze można sugerować zmiany. W zależności od ich zasięgu i wagi
    decyzje zapadają na odpowiednim szczeblu. W przypadku systemu, który sobie
    wymysliłeś (czy raczej wymyślono go za ciebie) wprowadzenie tych rzekomo
    "prostych" zmian wymaga działań prawodawczych na najwyższych szczeblach, bo
    potrzebne byłyby ustawy, akty wykonawcze itp. regulacje. Trzeba pamiętać, że
    system powinien być spójny, wprowadzanie gruntownych zmian w jednej
    dziedzinie pociąga za sobą konieczność zmian w innych sektorach organizmu
    państwowego.
    Niemniej pomysł - powiedzmy - jest i teraz trzeba go przedstawić
    społeczeństwu.
    Nazywa się to programem, najczęściej wyborczym. I wyborcy po zapoznaniu się
    z nim, po ocenie wiarygodności jego twórców podejmą przy urnie decyzję.
    Wprawdzie ty nie przedstawiłeś tutaj żadnego programu, a jedynie jakieś
    wyrywkowe hasła, tezy bez kontekstu, być może jednak taki program, choćby w
    karykaturalnej postaci istnieje, tylko jego autorom nie udaje się go
    przedstawić ogółowi wyborców (co już samo w sobie o jakości jego twórców
    świadczy).
    Tak czy inaczej społeczeństwo odpowie wam na wasze propozycje już za półtora
    tygodnia,
    cierpliwości.
    Ja zaproponowałbym tylko eksperymentowanie na sobie, nie na innych. Ze zmian
    można się wycofać owszem, nawet naprawić niektóre szkody, ale jeśli chcesz
    sprawdzić czy ludzie umieja latać drogą eksperymentu - wyskakując z 10
    piętra, to eksperymentuj na sobie i skacz sam.
    Normalny człowiek dawno wie, że homo sapiens nie fruwa bez przeprowadzania
    takich doświadczeń.

    >>> Nie jestem prawnikiem.
    >> Nigdy tego nie podejrzewałem. Ale akty prawne może czytać każdy.
    > Moze. Jednak czas potrzeby aby przez wszystko przebrnac
    > i ewentualnosc jakichs niezgodnosci pomiedzy ustawami/kodeksami powoduje
    > ze jest to raczej strata czasu dla szarego czlowieka.
    A nie szkoda ci czasu na wypowiadaniu się w kwestiach, o których masz nikłe
    albo żadne pojecie? Ja rozumiem, że w Polsce wszyscy znają się na polityce,
    medycynie i informatyce, oraz że gdzie 2 Polaków tam 3 zdania, tylko czy to
    ma sens?
    Poza tym nieznajomość prawa szkodzi.

    >>> Czy pokazana przeze mnie droga jest rowniez
    >>> skuteczna w takiej sytuacji?
    >> To znaczy jaka droga?
    > Odpowiedzialnosci. Nabroiles? Plac.
    W pewnych zastosowaniach może to być słuszne i dość skuteczne.
    W innych takie rozwiązanie jest dalece niewystarczające.

    >> Firma tak, ludzie - nie.
    > Ano nie. Nie chca pracowac moga odejsc.
    Mogą wybrać takie rozwiązanie.
    Mało tego - jak nie chcą pracować to mogą się nawet nie zatrudniać.
    I w drugą stronę - pracodawca nie chce przestrzegać praw pracowniczych, może
    nie zatrudniać nikogo i działać jednoosobowo.

    >> A i firma działa w określonych realiach. Nie ma
    >> przymusu posiadania firmy.
    > nie ma przymusu pracy w firmie.
    Nie ma.

    >> Chce ktoś mieć - niech ma i ma się stosować do
    >> obowiazującego prawa.
    > Chce ktos zarabiac, niech pracuje.
    Oczywiście. Na warunkach określonych prawem, w tym prawem pracy.

    >> Jak już ma, to nie musi zatrudniać pracowników.
    > Jak juz pracuje nie musi byc produktywny.
    KP przewiduje odpowiednie działania na różne sytuacje.

    >> Jak zatrudnia to masię
    >> liczyć, że mu związek założą i prawa swoje wyegzekwują.
    > Jak juz pracuje i mu sie nie podoba to niech sie zwolni.
    A niby jakie ty masz prawo wybierać za kogoś co ma zrobić?
    On sam sobie wybierze, zwolenniku wyboru, i będzie egzekwował swoje prawa
    indywidualnie, jak trzeba to przed sądem, albo grupowo, stowarzyszając się,
    wchodząc w spór zbiorowy, a w ostateczności używając broni strajkowej.

    > W tym miejscu symetria zostaje zlamana. Od egzekwowania prawa jest
    > policja, sady i prokurator.
    Policja i prokurator od egzekwowania prawa pracy? Interesujące teorie, sam
    wymyśliłeś?

    > ZZ tu nie potrzeba.
    O tym decydują pracownicy, nie ty.
    Analogicznie - jak komuś państwo nie odpowiada, to niech pakuje walizki i
    wyjeżdża.
    Ale na szczęście ustrój stwarza możliwość podjęcia legalnych działań
    zmierzających do przekształceń stosunków społecznych i gospodarczych.
    Podobnie w układzie pracodawca-pracownicy wiele spraw załatwianych jest na
    tym poziomie, bez angażowania aparatu prawnego.
    O żadnym "zachwianiu symetrii" nie ma rzecz jasna mowy, w każdym nowoczesnym
    kraju istnieje swoboda zrzeszania się, komunizmem ci się odbija czy jakąś
    inną tyranią?

    >> Wszystko jego wola.
    > Pod warunkiem ze stosuje sie do woli lewakow. :)
    W każdym razie lepszy i skuteczniejszy lewak od prawaka, skoro to prawak
    musi się do woli lewaka stosować.
    A serio - ma się stosować do prawa, albo usiłować je zmienić.

    >>>> Jeśli dochodzi do sporu zbiorowego i firma nie umie rozwiązać go
    >>>> drogą negocjacji, to ma strajk. Czyli ma go z własnej winy, ergo -
    >>>> sama się zdezorganizowała.
    >>> Nie sama. Bral w tym udzial pracownik czy ZZ. W tej sytuacji
    >>> odpowiedzialnosc sie rozmywa. Tego nalezy unikac.
    >> Nic się nie rozmywa, prawo jest w tej materii dość jednoznaczne.
    > Rozmywa. Bo ty twierdzisz ze winnym strajku jest pracodawca. A strajk
    > rozpoczeli pracownicy czy ZZ.
    Pogadamy, jak sie zapoznasz z uregulowaniami prawnymi w materii o jakiej
    rozprawiasz. Inaczej nie ma sensu dyskutować.
    Podsunę tylko, że strajk mogą organizować nie tylko ZZ oraz, że strajk jest
    bronią ostateczną i musi być spełnionych sporo warunków aby był legalny.

    >> Stary, weź się doucz się wreszcie, a do tego czasu nie poruszaj
    >> tematów, o których nic nie wiesz. Przecież ja ci nawet nazwę ustawy
    >> podałem.
    > O ja biedny. tyle lat zyje, tyle zrobilem i nawet ustaw nie umiem
    > czytac. Az dziw ze tak ignorancko mozna zyc.
    Pewnie, że można. Można też gadać ignorancko, pewnie, że można.
    Mamy tu żywy tego dowód w twej szanownej osobie.

    > Zrozum ze ustawy sa dla ludzi a nie odwrotnie. Jesli rynek wymaga aby
    > ustawy zmienic to trzeba to zrobic a nie czekac az swiat sie ustawi w
    > rzadku pod dyktando ustawy.
    Zrozum, że to rynek jest dla ludzi, a nie odwrotnie.
    Ustaw nie zmienia się ot, tak. Nasza scieżka legislacyjna pozwala na
    sztuczne opóźnianie wdrażania aktów prawnych, ale jak by bardzo chcieć, to
    można ją stosować całkiem sprawnie (ostatnio mieliśmy okazję to
    zaobserwować, choć akurat na kiepskich przykładach).

    >>>> Teraz z innej beczki.
    >>>> Przed paroma słowami sugerowałeś grupowe zwolnienie. To poważniej i
    >>>> skuteczniej niż strajk może zdezorganizować firmę.
    >>> Niech sie wlasciciel z tym liczy. Jesli jemu to wyjdzie ze strajk lepszy
    >>> niech w umowie o prace czy regulaminie taka klauzule zawrze.
    >> Ależ co ty wygadujesz!
    >> Strajk jest uprawnieniem _ustawowym_ .
    > No, no. Tym gorzej dla swiata ze Ci do ustawy nie pasuje.
    > Zaproponowalem inne rozwiazanie. Uwazam ze rownie skuteczne.
    A uważaj sobie, twoja sprawa. Ja uważam je za bezmyślne i świadczące o
    kompletnej nieznajomości podstawowych zasad rządzących stosunkiem pracy oraz
    historii świata pracy, łącznie z historią najnowszą i dziejącą sie na
    naszych oczach.
    Możliwość strajku stanowiona klauzulą w umowie o pracę - jak się rodzą takie
    wykwity?
    Ten pracownik ma prawo do strajku, a tamci dwaj nie...

    >> Jako takie nie może być ograniczone aktem niższego rzędu. Jakiekolwiek
    >> ustalenia regulaminów, umów itp. mniej korzystne dla pracownika niż
    >> zapisy prawa pracy są z mocy prawa NIEWAŻNE.
    > Ustalmy prace minimalna na poziomie 4k zl netto. A kto tyle nie zaplaci
    > to do wiezienia! To podobna retoryka.
    Tylko twoim zdaniem.
    Na szczęście.

    >> Przepraszam ale nie mam już naprawdę cierpliwości do takiej indolencji.
    > Utwierdzasz mnie w przekonaniu ze jestes beton ideologiczny. Dziwi mnie
    > ze nie dolaczyles do jakiejs komuny albo nie oddajesz dobrowolnie swoich
    > oszczednosci na "wyrownywanie szans w spoleczenstwie".
    Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dyskusja ta ma coraz niklejszy sens.
    Przywodzi mi bowiem na myśl dysputę z sekciarzem, który nie myśli, nie
    analizuje, lecz - "wie".

    >> Nie uszczęśliwiaj na siłę pracowników. Ani nikogo.
    > Hehehe! Na sile! Napisal mi to obronca placy minimalnej, zusu i ubezp.
    > zdrowotnego.
    Rodzaj metafory, tylko ci nie wyszło zrozumieć. Tak się czasem mówi,
    przecież wiem że reprezentanci podobnych twoim poglądów istnieją w śladowej
    ilości i siły nie mają żadnej.

    >> Nie gadaj, że chcesz dać komuś wolność wyboru.
    > Zabraniasz mi?
    Nie. Doradzam abyś nie łgał.

    >> A ja ci powiem tak - byznesmenkom wszelkiej wielkości, maści, kształtu i
    >> rodzaju chodzi tylko o jedno - żeby system był dla nich korzystny.
    >> Przede wszystkim dla nich.
    > I co? Zle?
    Każdy ciągnie w swoją stronę. To normalne i tylko głupiec wierzy, że ktoś
    coś robi bezinteresownie i wyłącznie pro publico bono. Ale bezczelnie
    twierdzić, że ma się takie intencje to już zwykłe sqr***ństwo.

    > To oni wzieli w lapy przyszlosc i rozwoj.
    Swoją przyszłość i swój rozwój.
    Ludzie przy urnie biorą w łapy swoją przyszłość i swój rozwój.

    > Jesli system ulatwi bycie takim "byznesmenkiem" to kazdy bedzie mogl
    > zakosztowac tego chleba.
    > Dobry system powinien takze ulatwiac takze
    > zmiane w jedna jak i w druga strone.
    Biurokracja jest zmorą w każdej dziedzinie.

    >> No to niech spadają. Do urny. Niech sobie wybiorą kogoś, kto im to
    >> zapewni.
    > No i spadli. Do IE i UK. 2mln glosow. To jakies 10% glosujacych.
    No i krzyżyk na drogę, baba z wozu koniom lżej.
    Tyle, że ci ludzie często opuścili (byc może na zawsze) swoje rodziny -
    rodziców, żony, mężów, dzieci. Nie zawsze tylko z własnej woli. Ich sprawa,
    ale i ten aspekt trzeba dostrzec.
    Ty sobie lepiej poczytaj jak część z nich żyje tam godnie, jakie prace
    wykonuje większość, jak są postrzegani jako zbiorowość itp.

    >> Oto moje zdanie: należy naprawić przepisy.
    > I tu sie zgadzamy.
    > Nie mam zamiaru przewracac wszystkiego do gory nogami mimo ze takie
    > wrazenie sprawiam.
    Mylisz się, nie takie wrażenie sprawiasz.
    Zresztą nawet gdyby - miej zamiary jakie chcesz, przecież to wolny kraj, w
    końcu i tak nic nie możesz.

    > Ale niektore rozwiazania sa po prostu nieskuteczne u
    > nas. Nie warto trzymac czegos co nie dziala trzeba to zmienic. Najlepiej
    > metoda malych krokow.
    Po pierwsze kwestia oceny - nie jest powiedziane, że jeśli ktoś uważa coś za
    nieskuteczne to tak jest w istocie. To zależy od puktu widzenia, a także od
    wiedzy i znajomości rzeczy przez oceniającego.
    Po drugie - zmieniając należy przede wszystkim uważać, aby nie zmienić na
    gorsze.
    Po trzecie - metoda małych kroków przy pewnych rzeczach się sprawdzi, przy
    innych nie. Czasem trzeba szybko przeciąć wrzód.

    >> No przecież sam wskazujesz, że UPR ma wiele wspólnego z LPR
    >> (przynajmniej tak zrozumiałem).
    > Brak umiejetnosci cztania ze zrozumieniem. Wymienilem 3 cechy glowne i
    > pare w domysle. Ty dolozyles liczebik "wiele" ktory oznacza ilosc duza.
    No dobrze, takie wyrażenie, gonisz juz w pietkę i czepiasz sie czego tylko
    możesz.
    Poprawię: UPR i LPR łączą wskazane przez ciebie zasadnicze elementy
    ideologiczne.

    > Obledu nie wyjasniles.
    Żartujesz? Co tu jest do wyjaśniania??

    >>>>> Moze wlasnie widzimy zaczatek takiego czegos?
    >>>> Jaja sobie robisz, czy kiepsko prowokujesz?
    >>>> Nieobciachowa hybryda Korwina z Giertychem, Orzechowskim, Wierzejskim,
    >>>> Bosakiem...?
    >>> A kto ci powiedzial ze wszyscy tacy beda.
    >> Już są.
    > O! Jestes w stanie wymienic wszystkich z list LPR i stwierdzic jacy sa?
    A po co? Sama przynależność do LPR czy UPR wystarcza.
    Zważ, że ta przynależność nie jest przymusowa, to się robi z własnej woli.
    No więc albo się ten obłęd podziela (co jeszcze pół biedy - każdy może być
    kopnięty), albo go udaje z jakichś powodów (wówczas to już dno kompletne).
    Takie jest moje zdanie i ja je lubię.

    >> To na tym polega polityka realna???
    > Tak. Miedzy innymi na tym aby to wlasciciel decydowal o swoim dobytku.
    > Ale ty tego nie zrozumiesz.
    To ty nie rozumiesz, nie tylko tego zresztą.
    Decydowanie o swojej własności ograniczone jest zasadami współżycia
    społecznego.
    Tak jest zawsze, wszędzie i w każdej społeczności.

    >>> Jesli UPR mnie zawiedzie to
    >>> glosu na nich juz wiecej nie oddam.
    >> Ale to jest bez sensu, zrozum. Oni cię nie zawiodą, bo nie będą mieli
    >> szansy zawieść.
    > Dlatego nie bede marnowal glosu i zaglosuje na nich.
    Twój głos, twoja sprawa. Wiele z twoich poglądów uważam za porąbane, ale
    jestem za tym abyś mógł je głosić i na innych ich wyznawców głosować, a
    nawet sam kandydować.

    >> No i co?
    > psinco. Brak umiejetnosci czytania ze zrozumieniem.
    Być może, ale u ciebie.

    >> Po pierwsze to tylko opinia jednego osobnika,
    > To nie opinia. To fakt.
    Ledwo napisałem, że masz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, a ty mi
    już podrzucasz dowód.
    Nie odróżniasz opinii o fakcie od samego faktu.

    >> Po drugie - to w końcu dobrze, że te ZZ są czy nie? Jakby ich nie
    >> było, to z kim by się w tej Irlandii czy Holandii porozumiano?
    > Moze bez nich nie bylo by potrzeby porozumienia bo bylo by lepiej?
    Chcesz, to sobie gdybaj w wolnej chwili.

    >>>> A wpisz sobie w googla "strajki w wielkiej brytanii", "strajki w
    >>>> irlandii". Nie przegap w otrzymanych linkach fraz o związkach
    >>>> zawodowych.
    >>> A ty sie przynajmniej przyznaj do brakow w wiedzy.
    >> Najpierw zrób co napisałem.
    > Zrobilem i wyszlo ze to nie ZZ poprawily sytuacje a pewne ustepstwa
    > przez nie poczynione.
    Taa, ustępstwa same wszystko zrobiły.
    No i widzisz jak ty mało wiesz i rozumiesz? Przecież to podstawa
    negocjacji - żądać wiele, czasem absurdalnie dużo, aby ustąpić, dać drugiej
    stronie poczucie że też coś osiągnęła, a samemu mieć to, czego się chciało.
    Przykładem choćby nasi lekarze - ile żądali, a za ile wrócili do pracy?
    Dużo, naprawdę dużo musisz się jeszcze uczyć i nabierać doświadczenia w
    rozumieniu otaczających zjawisk i procesów.

    >> Zresztą - czemu nie - mam braki w wiedzy, jak każdy, choc nie takie
    >> same i nie tej samej wielkości jak każdy. Cóż to za wstyd?
    >> Ale niektórzy mają nie braki w wiedzy, tylko brak wiedzy.
    >> I teraz ty się przyznaj, jeśli masz odwagę
    > Do czego?
    Do braku wiedzy.

    >>> W UK bylo podobnie.
    >>> Przyjal do wiadomosci?
    >> Kto?
    > Ty.
    To niech pisze jak należy.

    >>> Jako ze nie mam potrzeby ewangelizacji (jestes pierwszy ktory pyta o
    >>> konkrety)
    >> Widocznie masz nieciekawe towarzystwo.
    > Nie, po prostu reszta ze spotykanych osob z ktorymi na taki temat
    > rozmawiam rozumie podstawy.
    Kapuję - spotykasz się w gronie podobnych tobie indolentów, braci w
    niewiedzy i absurdzie.
    Razem tworzycie hermetyczną grupę upewniającą się wzajemnie, że
    "rozumiecie".
    Nie czytających i nie znających prawa, tłumaczących otaczające fakty na swój
    sposób, mających swojego guru, który ma rację.
    To się nazywa sekciarstwo.

    > Ty podstaw nie chcesz zrozumiec mimo ze brak
    > ekspertow w naszym systemie potwierdziles.
    Odnoszę wrażenie, że skoro ty "podstawy" rozumiesz, to uważasz się za...
    eksperta???
    Chłopie, ty mi nie mów co ja rozumiem, a czego nie. Przecież ty nawet nie
    rozumiesz (albo wypierasz tę wiedzę), czemu UPR jest na politycznym aucie i
    poparcie w granicach błędu statystycznego.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1