Jeżeli Przedmówca zdecyduje się, jako (do niedawna stały) bywalec proponuję
podzielić pomieszczenie (najlepiej scianką dźwiękoszczelną) na część dla
graczy (ci jak przyjdą na sesje Counter Strike to bluzgi sypią się częściej
niż w "Psach", nawet dziesięciolatki: "Nie scelaj do mnie skulwysynu
mowiłem ze glamy kulwa na noze!") oraz na część dla normalnych, bez gier,
sam internet + jakiś pakiet biurowy. Te z grami omijam szerokim łukiem,
chodze tylko do kilku ulubionych gdzie jest dość spokojnie. A można
powalczyć o obie grupy.

Z innych pomysłów jakie spotkałem (kawiarenka bardzo sympatyczna): filiżanka
(dobrej) kawy + 20 minut internetu - 3zl.

--
kmb