eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Praca państwowa czy prywatna - rozważania
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 149

  • 51. Data: 2009-03-19 18:01:06
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: sz <s...@b...no>

    mihau wrote:

    >> Najprostsza odpowiedź - bo tak trzeba.
    >
    > Najprostsza i najgłupsza, bo nie odpowiada na pytanie.
    > Dlaczego trzeba? Bo pan Jotte tak powiedział?

    Jotte często mówił że coś tak musi być "bo takie jest prawo"
    albo "bo tak jest wszędzie" ewentualnie "bo przecież nic na to nie
    poradzisz że tak jest, ha ha".
    cóż... rasowy konserwatysta ;-) sto lat wcześniej krytykowałby zasiłki,
    prawa wyborcze kobiet i obowiązkowe ubezpieczenia :-D


  • 52. Data: 2009-03-19 18:10:03
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gpu193$mas$1@news.onet.pl sz <s...@b...no> pisze:

    >>> Najprostsza odpowiedź - bo tak trzeba.
    >> Najprostsza i najgłupsza, bo nie odpowiada na pytanie.
    >> Dlaczego trzeba? Bo pan Jotte tak powiedział?
    > Jotte często mówił że coś tak musi być "bo takie jest prawo"
    > albo "bo tak jest wszędzie" ewentualnie "bo przecież nic na to nie
    > poradzisz że tak jest, ha ha".
    > cóż... rasowy konserwatysta ;-) sto lat wcześniej krytykowałby zasiłki,
    > prawa wyborcze kobiet i obowiązkowe ubezpieczenia :-D
    To ty tylko tyle zdołałeś pojąć???

    --
    Jotte


  • 53. Data: 2009-03-19 18:15:36
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: "Schogun531" <s...@o...pl>

    Jotte wrote:

    > W wiadomości
    > news:e69509ac-aede-4700-9dcb-16621c089641@t3g2000yqa
    .googlegroups.com
    > mihau <m...@g...com> pisze:
    >
    > > > I ty z pewnością żyjesz w przekonaniu, żeś zapoznany ekspert i
    > > > wiesz lepiej od rządów i społeczeństw tych nieszczęsnych państw,
    > > > jakichś tam żałosnych USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemców
    > > > itd. jak powinno być.
    > > Szkoda, że nie będziemy mogli pogadać za jakieś 100 lat. O USA i UK
    > > w tej perspektywie czasowej się nie obawiam, ale Niemcem czy
    > > Francuzem nie chciałbym wtedy być.
    > > Oczywiście to przy założeniu, że nie nastąpi
    > > radykalny zwrot w polityce tych państw.
    > Nie chcesz chyba dać do zrozumienia, że ty wiesz co będzie za sto
    > lat???
    >
    > > > To musi być frustrujące.
    > > Osobiście? Mam to w dupie. Moja sytuacja życiowa nie daje mi powodów
    > > do frustracji.
    > Nic stałego na tym najpiękniejszym ze światów.
    > To się może szybko i diametralnie zmienić. Co wówczas?
    >
    > > Żal mi tylko tych, którzy ciężko pracują, słabo zarabiają, mają
    > > kredyt do spłacenia, a na dodatek dają się okłamywać
    > > socjalistycznymi bajkami.
    > Byle tylko nie usłuchali ultraliberalnych oszołomów.
    > Bo wtedy nie będą ciężko pracować i słabo zarabiać gdyż wielu z nich
    > pomrze głodu albo z chorób, na których leczenie nie będą mieli za co
    > wykupić lekarstw. Teraz u nas liberactwo rządzi, może nie jakieś
    > skrajne, ale i tak łajdackie. I co? Oto przykład: na liście leków
    > refundowanych nie znalazła się np. insulina analogowa,
    > najnowocześniejszy lek dla chorych na cukrzycę insulinozależną.
    > Kuracja bez refundacji to ~3k zł. To jest eutanazja chorych na tę
    > chorobę. Ze spłatą kredyt też nie będą mieli problemu, bo nikt im go
    Ciach

    Nie wiem, czy Jotte cytuje słowa Andrzeja Baumana (wszak nie użył
    cudzysłowu), ale brak dopłat do kuracji, o którym decyduje "władza", to
    nie jest z pewnością śmierć cukrzyków na własne życzenie - eutanazja
    ;)

    Pozdrawiam


  • 54. Data: 2009-03-19 18:26:00
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gpu248$qeu$1@inews.gazeta.pl Schogun531
    <s...@o...pl> pisze:

    > Nie wiem, czy Jotte cytuje słowa Andrzeja Baumana (wszak nie użył
    > cudzysłowu), ale brak dopłat do kuracji, o którym decyduje "władza", to
    > nie jest z pewnością śmierć cukrzyków na własne życzenie - eutanazja
    > ;)
    Nie wiem, czy Schogun531 zna dobrze znaczenie i etymologię terminu
    "eutanazja" oraz jej odmiany.
    Eutanazja <> śmierć na własne życzenie.

    --
    Jotte


  • 55. Data: 2009-03-19 18:26:04
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: mihau <m...@g...com>

    On Mar 19, 6:13 pm, "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> wrote:

    > Oczywiście można obniżyć podatki (byle wszystkim tak samo).

    "Wszystkim tak samo" to znaczy:
    a) wszystkim o 500zł,
    b) wszystkim o 1%,
    c) jednym o 10%, drugim 5%, a innym wcale?

    > Potem przyjdzie
    > następna "lyberalna" ekipa i powie, że ta poprzednia to nie była liberalna
    > bo obniżyła za mało, a oni są i obniżą jeszcze.

    Jasne, przyjdzie bo pan Jotte tak wierzy.
    Ta dyskusja zaczyna schodzić na tematy bardziej religijne niż
    ekonomiczne.

    --
    mihau


  • 56. Data: 2009-03-19 18:35:33
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości
    news:f5d23606-35ad-4137-af5e-243cf532d8d1@q16g2000yq
    g.googlegroups.com
    mihau <m...@g...com> pisze:

    >> Oczywiście można obniżyć podatki (byle wszystkim tak samo).
    > "Wszystkim tak samo" to znaczy:
    > a) wszystkim o 500zł,
    > b) wszystkim o 1%,
    > c) jednym o 10%, drugim 5%, a innym wcale?
    No a jak proponujesz (wyjąwszy, oczywiście, punkt a)?
    I pamiętaj, że istnieje też coś takiego jak kwota wolna od podatku, która
    mogłaby być elastyczna.

    >> Potem przyjdzie
    >> następna "lyberalna" ekipa i powie, że ta poprzednia to nie była
    >> liberalna bo obniżyła za mało, a oni są i obniżą jeszcze.
    > Jasne, przyjdzie bo pan Jotte tak wierzy.
    > Ta dyskusja zaczyna schodzić na tematy bardziej religijne niż
    > ekonomiczne.
    A tu to mi się nie chce odpowiadać...

    --
    Jotte


  • 57. Data: 2009-03-19 19:23:20
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:gptsm3$40o$1@news.dialog.net.pl...

    > Chłopina nieco przegina, ale ja wiem o czym on pisze.
    > Pisze o "ludziach" tchórzliwych, interesownych, podłych, pozbawionych
    > honoru i godności, słowem - nędznych.
    > I pisze on o tym, że ich jest ogromna większość, nie sposób nie brodzić w
    > tym gó...e, bo ono jest wszędzie i wszędzie tak samo cuchnie. Co więcej
    > mało który z nich smród własny czuje.

    Wiem wiem. Moje "nie rozumiem" nie wynika z tego, że nie wiem o co chodzi
    albo czegoś takiego sam nie widziałem. Nie rozumiem, co na to pomoże
    narzekanie z pozycji osoby całkowicie biernej, na dodatek zasłaniającej się
    zasadami. Praktyka pokazuje, że to nie godność czy zasady są zwykle powodem
    tej bierności, lecz lenistwo i jakieś naiwne myślenie, że ktoś inny takie
    sprawy załatwi (a nawet, że że ma obowiązek załatwić) i to akurat w taki
    sposób, by zadowolić skarżącego. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to
    postawa tak samo nagminna jak niegodne zachowanie i dzięki niej wspomniane
    niegodne zachowanie może się rozprzestrzeniać bez problemu.

    e.


  • 58. Data: 2009-03-19 19:26:31
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: Patryk Włos <p...@i...peel>

    > To się łatwo mówi jak się jest młodym i zdrowym.
    > Typowe.

    Nie. To się mówi, jak się jest (jeszcze) zdolnym do *obiektywizmu*.

    > Ale w miarę nabywania doświadczenia życiowego człowiek (najczęściej)
    > mądrzeje.

    > I otóż ci powiadam, że jeśli (oby nigdy) przyszło ci stanąć oko w oko z
    > śmiertelną chorobą (swoją czy kogoś bliskiego) na której wyleczenie cię
    > zwyczajnie _nie_ _stać_ , to _będziesz_ oczekiwał pomocy, będziesz
    > prosił o pomoc i każdą przyjmiesz.

    Tak, zgadza się. Ja też będę prosił i każdą pomoc przyjmę - umiem to
    sobie wyobrazić.

    Tyle tylko, że ja przy okazji zdaję sobie sprawę, że będę to robił,
    ponieważ moja osobista sytuacja zaburzy mi zdolność do obiektywnego
    myślenia.


    --
    Zobacz, jak się pracuje w Google:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 59. Data: 2009-03-19 19:26:50
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: Wwieslaw <u...@o...pl>

    Jotte wrote:
    > Oczywiście można obniżyć podatki
    Nie mozna. Kto utrzyma bande darmozjadow w urzedach?

    > (byle wszystkim tak samo). Potem przyjdzie następna "lyberalna" ekipa
    > i powie, że ta poprzednia to nie była liberalna bo obniżyła za mało,
    > a oni są i obniżą jeszcze. A potem następna i w końcu jedni podatków
    > nie będą płacić wcale, a reszcie państwo dopłaci, chociaż zapewne
    > tylko jeden raz bo po takich "lyberałach" to państwa już nie będzie.
    > Wtedy przejmie nas inne państwo, które podobnych durniów do władzy
    > nie dopuściło. A lyberałowie władzom jego będą służyć bez pyskowania,
    > bo oni się z nimi cackać nie będą. Coś mi to przypomina z historii,
    > tobie nie?

    Przy sredniej krajowej pensji 18 tysiecy zlotych rocznie idzie "w
    bloto". Przy zalozeniu ze masz akurat taka pensje, nie wolalbysc dostac
    tego do kieszeni? Dlaczego wierzysz, ze 18 tysiecy ktore podrozuje
    (optymistycznie) droga: Ty->US->budzet->ministerstwo->swiadczeniodawca,
    oplacajac w kazdym etapie prad, ksero, kawe, urlop pani Krysi, 14-tke
    pana Zenka itp. daje Ci cos wiecej, niz 18 tysiecy przekazane w relacji
    Ty->swiadczeniodawca?

    Te 18 tysiecy to oczywiscie ulamek obciazen, bo gdzie VAT, clo, akcyza,
    podatek od wydania dowodu osobistego, podatek od wydania aktu urodzenia,
    podatek od nieruchomosci itd...

    Gdyby polowe tej kasy, ktora kradna, zostawili ludnosci, to
    wystarczyloby i na ubezpieczenie siebie, i noworodka (czy wrecz plodu) i
    jeszcze na auto dla zony raz na kilka lat by bylo.

    >>> Najprostsza odpowiedź - bo tak trzeba.

    Alez wlasnie z tej potrzeby, w warunkach braku przymusu, rodzi sie pomoc
    dalece lepsza od tej "panstwowej". Znam polskich emigrantow w
    "krwiozerczych" USA, ktorzy mimo braku jakiegolwiek ubezpieczenia, czy
    to panstwowego, czy tez prywatnego, zostali poddani skomplikowanym
    zabiegom chirurgicznym nie wykladajac ani centa. Chorzy byli wdzieczni,
    sponsorzy dumni, szpital zadowolony, a do tego jeszcze doszli zadowoleni
    najemni pracownicy, ktorych nikt przymusowo nie okradl.

    Tak samo jak sa ludzie potrzebujacy pomocy, tak samo znakomita czesc
    ludzi ma potrzebe niesienia tej pomocy i to swietnie dziala, taniej,
    szybciej i w blizszym kontakcie niz za posrednictwem urzedniczej
    machiny.


    >>> Pałka, zapałka, dwa kije, kto nie ma kasy nie żyje.
    >> Ameryki nie odkryłeś. To prawo starsze niż sam pieniądz.
    > Nie wszystko co stare jest dobre. Jak chcesz się przekonać, to ożeń
    > się z 80-ciolatką.

    Ale co sugerujesz? Ze mozna zalapac sie na leczenie bez pieniedzy? Nie
    mozna, pomijajac incydentalne przypadki _prostej_ pomocy przez
    lekarzy-spolecznikow. Co najwyzej zrodla finansowania moga byc rozne.
    Tak wiec to prawo, mimo ze stare, bylo jest i bedzie aktualne.

    > Nie całkiem rozumiesz, co piszę. Co byś szacował, jakbyś się urodził
    > niezdolny do pracy i zarobkowania?

    Rodzina by szacowala. Panstwo rozleniwilo obywateli udajac, ze sie o
    nich zatroszczy. Ale tylko udajac, bo w rzeczywistosci chetnie skazuje
    ich na chorowanie* (podobno) z braku kasy w budzecie NFZ. A po co NFZ ma
    byc gospodarny, jak alternatywy nie ma, a odpowiedzialnosc jest rozmyta
    miedzy setki urzedasow? Wiec gin, czlowieku, gin!



    * Mam kolege, ~30 lat, chory na stwardnienie rozsiane. Miesieczna
    kuracja, ktora go utrzymuje w dobrej kondycji, kosztuje okolo 3000
    zlotych. Najpierw NFZ odmowil placenia, placil sobie sam. NFZ po
    przegranej sprawie w sadzie zaczal placic, ale tylko przez dwa lata, bo
    na wiecej nie maja kasy. Wiec chlopak znow placi ze swoich. Chamstwem do
    kwadratu jest to, ze on musi pracowac, zeby zarobic na te leki, a z
    pensji, ktora ma byc na leczenie, _musi_ zabulic na NFZ, ktory leczenia
    nie chce finansowac, zamiast zaplacic ta kasa w aptece.

    Wieslaw


  • 60. Data: 2009-03-19 19:59:53
    Temat: Re: Praca państwowa czy prywatna - rozważania
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gpu6a5$gai$1@inews.gazeta.pl Wwieslaw <u...@o...pl>
    pisze:

    >> Oczywiście można obniżyć podatki
    > Nie mozna. Kto utrzyma bande darmozjadow w urzedach?
    Wyzdechną?
    Ale podatki obniżyć można.
    Tak samo jak nie refundować leków chorym.

    > Przy sredniej krajowej pensji 18 tysiecy zlotych rocznie idzie "w bloto".
    > Przy zalozeniu ze masz akurat taka pensje, nie wolalbysc dostac tego do
    > kieszeni? Dlaczego wierzysz, ze 18 tysiecy ktore podrozuje
    > (optymistycznie) droga: Ty->US->budzet->ministerstwo->swiadczeniodawca,
    > oplacajac w kazdym etapie prad, ksero, kawe, urlop pani Krysi, 14-tke
    > pana Zenka itp. daje Ci cos wiecej, niz 18 tysiecy przekazane w relacji
    > Ty->swiadczeniodawca?
    > Te 18 tysiecy to oczywiscie ulamek obciazen, bo gdzie VAT, clo, akcyza,
    > podatek od wydania dowodu osobistego, podatek od wydania aktu urodzenia,
    > podatek od nieruchomosci itd...
    > Gdyby polowe tej kasy, ktora kradna, zostawili ludnosci, to
    > wystarczyloby i na ubezpieczenie siebie, i noworodka (czy wrecz plodu) i
    > jeszcze na auto dla zony raz na kilka lat by bylo.
    Ja to wszystko rozumiem.
    Z pewnością przeprowadziłeś stosowne obliczenia, szacunki, symulacje itd.
    Przecież inaczej nie rzucałbyś takich twierdzeń.
    Mógłbym się z tymi danymi zapoznać?
    Czy przygotowujesz projekt globalnej reformy podatkowej?

    >>>> Najprostsza odpowiedź - bo tak trzeba.
    > Alez wlasnie z tej potrzeby, w warunkach braku przymusu, rodzi sie pomoc
    > dalece lepsza od tej "panstwowej".
    Cenna idea.
    Zlikwidujmy więc policję. Z potrzeby i braku przymusu powstaną patrole
    obywatelskie, daleko lepsze od zinstytucjonalizowanej formacji.
    Znieśmy państwowy wymiar sprawiedliwości - wszak z potrzeby i braku przymusu
    powstaną samorzutnie sądy doraźne im. sędziego Lyncha.
    Zamiast armii będzie pospolite ruszenie (już było kiedyś, nie?).
    Znieśmy w ogóle wszystko.
    Czy wrócimy przez to do czasów przedspołecznych, nawet sprzed wspólnoty
    pierwotnej?
    Nie.
    Dookoła nas są przecież normalne (w miarę) państwa i narody. One nie będą
    takich głupot wyczyniać, one sie nami zaopiekują.
    Z braku przymusu, oczywiście...

    > Znam polskich emigrantow w "krwiozerczych" USA, ktorzy mimo braku
    > jakiegolwiek ubezpieczenia, czy to panstwowego, czy tez prywatnego,
    > zostali poddani skomplikowanym zabiegom chirurgicznym nie wykladajac ani
    > centa.
    A znasz tych co nie zostali poddani i zmarli?

    > Tak samo jak sa ludzie potrzebujacy pomocy, tak samo znakomita czesc ludzi
    > ma potrzebe niesienia tej pomocy i to swietnie dziala, taniej, szybciej i
    > w blizszym kontakcie niz za posrednictwem urzedniczej
    > machiny.
    Owszem, ale nie jako jedyne rozwiązanie, lecz jako uzupełnienie istniejących
    systemowych mechanizmów.

    >> Nie wszystko co stare jest dobre. Jak chcesz się przekonać, to ożeń się z
    >> 80-ciolatką.
    > Ale co sugerujesz?
    Związek z 80-ciolatką, przecież wyraźnie napisałem. ;)

    >> Nie całkiem rozumiesz, co piszę. Co byś szacował, jakbyś się urodził
    >> niezdolny do pracy i zarobkowania?
    > Rodzina by szacowala.
    A jak nie ma rodziny? Zabić?
    I czemu chcesz przymusowo uzależniać obywatela od rodziny?

    > Panstwo rozleniwilo obywateli udajac, ze sie o
    > nich zatroszczy. Ale tylko udajac, bo w rzeczywistosci chetnie skazuje
    > ich na chorowanie* (podobno) z braku kasy w budzecie NFZ.
    > A po co NFZ ma
    > byc gospodarny, jak alternatywy nie ma, a odpowiedzialnosc jest rozmyta
    > miedzy setki urzedasow? Wiec gin, czlowieku, gin!
    To usterka działania, nie istoty mechanizmu.

    > * Mam kolege, ~30 lat, chory na stwardnienie rozsiane. Miesieczna
    > kuracja, ktora go utrzymuje w dobrej kondycji, kosztuje okolo 3000
    > zlotych. Najpierw NFZ odmowil placenia, placil sobie sam. NFZ po
    > przegranej sprawie w sadzie zaczal placic, ale tylko przez dwa lata, bo
    > na wiecej nie maja kasy. Wiec chlopak znow placi ze swoich. Chamstwem do
    > kwadratu jest to, ze on musi pracowac, zeby zarobic na te leki, a z
    > pensji, ktora ma byc na leczenie, _musi_ zabulic na NFZ, ktory leczenia
    > nie chce finansowac, zamiast zaplacic ta kasa w aptece.
    Zgadzam się w zupełności.
    Ale ktoś z dyskutantów może ci powiedzieć, że skoro zarabia na 3k kosztującą
    kurację i jeszcze oprócz tego na koszty przeżycia to znaczy, że nie jest
    taki chory. Poza tym są przecież fundacje, wolontariaty daleko lepiej
    działające niż ten państwowy NFZ...
    To na co właściwie narzekasz?

    --
    Jotte

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 15


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1