eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeKolejni myśleli że za półdarmo można w Polsze ludzi zatrudniać... › Re: Kolejni myśleli że za półdarmo można w Polsze ludzi zatrudniać...
  • Data: 2006-09-19 11:47:35
    Temat: Re: Kolejni myśleli że za półdarmo można w Polsze ludzi zatrudniać...
    Od: "Any User" <a...@m...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >> Pierwszą sprawą powinno być zorganizowanie w jakiś sposób
    >> (chociaż nie wiem jaki) _skutecznego_ sprawdzania _rzeczywistego_
    >> powodu niepodjęcia pracy przez bezrobotnego.
    >
    > Ależ to akurat jest bardzo proste i oczywiste: bezrobotny nie
    > podejmuje zazwyczaj pracy dlatego, że proponowane zarobki za
    > cholerę nie przystają ani do nakładu pracy, ani do jego potrzeb.
    > Więc po kiego miałby tą pracę podejmować, skoro z fuch i innych
    > pojedynczych zleceń ma więcej? Idiotyzm.

    Po pierwsze, generalizujesz. Po drugie, mi w tym chodziło nie tyle o
    dowiedzenie się, co o _udowodnienie_.

    >> a skoro nie ma roboty, to logiczne jest, że będzie kradł
    >
    > Chujowa ta logika... Etatu to ja nigdy nie miałam, a żyłam sobie
    > zazwyczaj całkiem nieźle i nie zdarzało mi się kraść.

    Ale dla większości ludzi, którzy się rejestrują w UP, ta logika jest dobra.
    Poza tym, nie zakłada ona sadzania od razu do pierdla, a jedynie obserwację
    i weryfikację, czy mamy do czynienia z taką osobą i wówczas kontynuację
    obserwacji w celach szybkiego reagowania po pierwszym uczynku.

    >> Gdyby się takie coś wprowadziło, bezrobocie zaraz by spadło
    >> do rozmiaru marginalnego.
    >
    > Niewątpliwie. Znaczy w papierach - ludzie przestaliby się w UP
    > rejestrować po prostu i tyle. A jak się nie rejestrują, to nie
    > ma siły żeby sprawdzić kto bezrobotny. I problem z głowy.

    No tu masz częściowo rację. Ale to jest inna sprawa, że nie mamy nawet
    spójnych danych na temat wszystkich obywateli (co kto robi itd.). Zakładając
    jednak (dość fantastycznie na ten moment), mam rację.

    > Kiedyś się nauczysz odróżniać życie od wegetacji. Naprawdę
    > sądzisz, że nie woleliby nie musieć się zastanawiać skąd na
    > rachunki wytrzepać, wybierać między podstawowymi zakupami
    > bo na wszystkie nie starczy w jednym miesiącu, a może trochę
    > też skorzystać z życia i pojechać na wycieczkę, urządzić od
    > czasu do czasu zjazd znajomych czy coś w ten deseń?

    Raczej nie są nauczeni takiego stylu życia. Chociaż co do samych rachunków,
    to może i masz rację.

    > Jak najbardziej się zgadzam. Można. Jak się chce.
    > Tylko że ja nie chcę. I chcieć nie mam najmniejszego zamiaru.
    > Zdecydowanie wolę móc sobie na weekend wyskoczyć jak mam na to
    > ochotę, zafundować sobie co miesiąc nowy ciuch, zjeść parę razy
    > na miesiąc obiad w porządnej restauracji, wymienić bebechy PCta
    > bez zaciągania kredytu, nakupić psicy zabawek i gryzaków, móc
    > zwiedzić kawałek świata.

    Takiej rozrzutności, to nawet ja nie jestem nauczony. Jem w domu lub pracy,
    a tzw. uroczysty obiad - no cóż, zapewne sama nazwa podpowie Ci jego
    częstotliwość. A kompów mam kilka - z lat 1999 i 2002, dokupuję jedynie to,
    co mi jest potrzebne do pracy. Psa nie posiadam, a świata na szczęście
    zwiedzać nie lubię.

    > Ten tysiąc to jest pi razy oko tydzień normalnego życia, przy
    > czym należy zignorować rachunki i inne zobowiązania finansowe.
    > Sprawdzałam ostatnio - zwykłe, bez szaleństw, ale też i bez
    > szczególnych wyrzeczeń, zakupy to 100-150zł. Na jedzenie. Tak
    > pi razy oko co drugi dzień.

    A u mnie się to nazywa "sraniem kasą".

    >> Dla niektórych to nienormalne, że za 1000 brutto na umowę o dzieło,
    >> zatrudniałem programistów. Może to i nienormalne, ale więcej kasy dać nie
    >> mogłem (no, później było 1200 brutto), bo po prostu poziom płac był
    >> wyznaczony poziomem przychodów. A przychody da się zwiększyć, zwiększając
    >> ceny. Tyle tylko, że zwiększając ceny, straciłbym klientów. Proste.
    >
    > No, bo to jest nienormalne... Znaczy sposób rozumowania. Jeśli
    > coś jest nieopłacalne to się tego nie robi. Albo całkiem zmieniasz
    > profil, albo szukasz możliwości takiego rozwinięcia obecnego,
    > żeby zacząć jednak na tym zarabiać. Cięcie kosztów jako takie nigdy
    > nie prowadziło i nie prowadzi do zwiększenia zysków.

    Ale dlaczego piszesz, że coś jest nieopłacalne, skoro było opłacalne.
    Oczywiście tylko przy cięciu kosztów, ale jednak było.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1