eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeDo pracodawcow › Re: Do pracodawcow
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!newsfeed.tpinternet.pl!
    atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
    From: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Do pracodawcow
    Date: Wed, 21 Jul 2004 21:31:41 +0200
    Organization: Optel sp. z o.o. R&D: Ultrasonic Technology/Fingerprint Recognition
    Lines: 147
    Message-ID: <cdmgb3$858$2@atlantis.news.tpi.pl>
    References: <cdeik7$fc6$1@nemesis.news.tpi.pl>
    <6vAKc.121130$Q74.60051@news.chello.at> <cdekfk$22g$1@news.dialog.net.pl>
    <cdeljf$n60$1@atlantis.news.tpi.pl> <cdenfp$4nc$1@news.dialog.net.pl>
    <cdft4i$rlk$1@nemesis.news.tpi.pl>
    <j...@4...com>
    <cdgaui$210$1@nemesis.news.tpi.pl> <opsbduz6lz76hsdl@antares>
    <cdgff2$fmh$1@news.onet.pl> <opsbd0mjem76hsdl@antares>
    <1...@4...com>
    <cdhegg$q0t$1@atlantis.news.tpi.pl>
    <l...@4...com>
    <X...@1...0.0.1> <cdlkvv$9sk$3@atlantis.news.tpi.pl>
    <cdlu29$q3l$1@news.dialog.net.pl> <cdm3us$584$2@atlantis.news.tpi.pl>
    <cdmbft$3m6$1@news.dialog.net.pl>
    NNTP-Posting-Host: 212.160.134.37
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1090438307 8360 212.160.134.37 (21 Jul 2004 19:31:47
    GMT)
    X-Complaints-To: u...@t...pl
    NNTP-Posting-Date: Wed, 21 Jul 2004 19:31:47 +0000 (UTC)
    User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Win 9x 4.90; de-DE; rv:1.4) Gecko/20030619
    Netscape/7.1 (ax)
    X-Accept-Language: en,pl,de,ru
    In-Reply-To: <cdmbft$3m6$1@news.dialog.net.pl>
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:121611
    [ ukryj nagłówki ]

    Twoja odpowiedź skłoniła mnie do dość konkretnej riposty. Mogę
    zrozumieć rozgoryczenie każdego, ale dyskusja ma pewne prawa, i jeśli ma
    mieć prawdziwy sens, po prostu należy w niej używać argumentów.

    >>Mówienie o walce o byt w tym przypadku jest nietrafne. To dzisiaj jest
    >>raczej walka o lepszy byt - jeśli w ogóle.
    >>
    >Nietrafne? Powiedz to standardowej rodzinie 2+2 (czyli nie żadne tam
    >dziecioroby) mającej dochody ~1200 netto (2*najniższe wynagrodzenie/etat) z
    >czego podstawowe opłaty to jakieś 400÷500 zł. A przecież pracują, nie
    >żebrzą - nie?
    >
    To niczego nie zmienia. Praca jest relacją międzyludzką, opartą o pewną
    umowę (nawet jeśli tylko ustną). I choć może być często prawdą, że
    pracodawca mógłby płacić więcej swoim pracownikom, to (szczególnie w
    Polsce) jest to na ogół tylko naiwne wyobrażenie wielu ludzi. Gdyby to
    było prawdą nie byłoby bezrobocia, bo pracodawcom opłaciłoby się
    zatrudnić więcej ludzi. Prawda jest raczej odwrotna - i na ten temat z
    chęcią możemy jeszcze porozmawiać - gdyby pracodawcy mogli płacić swoim
    pracownikom mniej, to zatrudnienie by od razu wzrosło. Tak się po prostu
    składa, że Polska jest krajem, gdzie tylko niewiele firm może sobie
    pozwolić na konkurowanie czymś innym, jak tylko kosztami pracy. A i tak
    większość firm nie ma zbyt dobrej kondycji. Ten stan rzeczy nie dotyczy
    tylko ich pracowników.

    Jeśli ktoś uważa, że ma za mały dochód, to ma naprawdę tylko jedno
    wyjście: Szukać lepszej pracy, emigrować, więcej pracować, starać się o
    awans, usamodzielnić się. Wszelkie inne sposoby "walki o byt" w swoim
    miejscu pracy z reguły kończą się nieszczęśliwie. A malkontenctwo
    prowadzi w prostej linii do nałogów, depresji, itd. To jest droga do
    nikąd - w życiową pustkę.

    >>I niekoniecznie jest prawdą, że jakość pracy zależy od zapłaty. Na mój
    >>gust w żadnym kierunku.
    >>
    >Jakość pracy nie zależy od zapłaty?! No, no, a w jakiej formacji
    >społecznej?...
    >
    W każdej. Jest to bardzo banalna prawda życiowa, ale wymaga niestety
    pewnego doświadczenia - którym chyba nie grzeszysz. Płaca może być
    jednym z czynników motywujących, ale nie zawsze najistotniejszym. I z
    samego faktu, że ktoś dostaje mniej lub więcej pieniędzy niekoniecznie
    zbyt dużo wynika. Proponuję rozejrzeć się wokół siebie, trochę pomyśleć,
    popytać doświadczonych ludzi, itd. Jest to dość naiwne, dziecinne
    złudzenie. I może poczytać jeszcze trochę, i dowiedzieć się, jakie
    motywy kierowały ludźmi, którzy byli w tym, co robili naprawdę dobrzy, i
    naprawdę coś osiągnęli. Wtedy okaże się, że motywy finansowe były dla
    nich na ogół mało istotne. Temat ten wałkują różne podręczniki z jednym
    skutkiem: Motywacja finansowa jest jedną z wielu możliwych, i nie
    przekłada się w prosty sposób na efekty w pracy. Co nie znaczy
    oczywiście, że nie ma sensu.

    >>Ten argument ma coś w sobie.
    >>
    >Owszem ma - potężny ładunek głupoty, myslowego prostactwa i oglądu wąskiego
    >jak pole widzenia konia dorożkarskiego.
    >
    >
    >>Każdy jest jednak kowalem swego losu, a
    >>praca jest umową między stronami. Nikt nie jest przymuszony do
    >>zawierania tej umowy.
    >>
    >Nikt nie jest przymuszony do prowadzenia działalności gospodarczej.
    >Jeśli to robi, to wie w jakich warunkach i na co sie decyduje.
    >Jeśli nie - patrz 2 wiersze wyżej.
    >
    Niestety, ale dalej będę uporczywie twierdził, że postawienie się w
    sytuacji strony przeciwnej jest koniecznością dla zdrowych stosunków
    międzyludzkich. Pracownik decyduje się na pewną umowę, i akceptuje też
    szefa, oraz stosunki w miejscu pracy. Jest to dobrowolne. I jeśli się
    komuś wydaje, że los przedsiębiorcy jest piękny, to chyba logiczne, że
    zasługuje na radę: spróbuj sam.


    >>Zwykła uczciwość, lojalność wobec siebie i innych wymaga, żeby się umowy
    >>trzymać.
    >>
    >Tak, to prawda. Ale uwaga - ktoś może do tej konkretnej umowy (o pracę)
    >przystępować bardziej dobrowolnie, a ktoś inny nieco mniej. Dowody i
    >przykłady chyba nie są potrzebne, co?
    >
    Jest to naiwne. Raczej chyba może chodzi o naiwność, myślenie
    życzeniowe, konieczność życiową. Umowa jest umową, i pomijając
    ekstremalne przypadki obie strony się tutaj na coś godzą. I jeśli nie
    mają innego wyjścia, to muszą uznać także konieczność trzymania się
    umowy. Jest to niestety także w ich interesie. Inaczej się z reguły źle
    kończy.

    >>jeśli ktoś sam zasmakuje losu przedsiębiorcy, to
    >>często mu to naprawdę nie zaszkodzi.
    >>
    >Zasmakowanie losu pracownika lub bezrobotnego też nie zaszkodzi?
    >Zresztą to czysta teoria i to obarczona poważnym błędem logicznym.
    >Wyobraź sobie, że nagle zdecydowana większość chce zasmakować losu
    >przedsiębiorcy. Np. 90%.
    >To kto byłby pracownikiem wtedy? I - za ile? Widziałeś gdzieś kiedyś coś
    >takiego w rzeczywistości?
    >
    Większość przedsiębiorców (i to nie tylko w Polsce) było pewnie
    pracownikami, nie jeden był czasem bezrobotny. A powiem nawet więcej.
    Wiele wskazuje na to, że system oparty o ludzi zatrudnionych na zasadzie
    samodzielności może mieć duże szanse w przyszłości. Nie zmieni to jednak
    faktu, że będą między nimi stosunki międzyludzkie oparte na wzajemnej
    podległości i że będzie istniał rynek, na którym nie wszyscy mogą
    oczekiwać dużych zarobków i wyróżnień.

    >>I narzekanie jest
    >>niestety zwykłą infantylnością.
    >>
    >Infantylne jest narzekanie zatrudniającego czy pracownika? Czy może obu?
    >
    Obu. Dyskusja była jednak raczej na temat narzekania pracowników. Każdy
    może zmienić swój los tylko przez własne starania. Szansa na wygraną za
    darmo - bez wysiłku jest znikoma - to ułuda.

    >>Prawa to wbrew pozorom tylko jeden aspekt sprawy, drugi to tradycje.
    >>
    >No, raczej - nawyki, przyzwyczajenia. Tradycja rodzi się znacznie dłużej niz
    >nawyk i jest o wiele trwalsza.
    >
    Tradycje. To one kształtują świadomość społeczną. Nawyki to rzecz
    indywidualna. Tradycje to zjawisko społeczne.

    >>Dopiero od kilku lat pojawił się kryzys, który
    >>zaczyna im doskwierać i myślę, że wielu ludzi przy
    >>tym się czegoś nauczy i złe tradycje ulegną zmianie.
    >>
    >Tylko czy nauczą się czegoś dobrego? Kryzys nie jest normalną sytuacją.
    >Można domniemywać, że w "nienormalnej" sytuacji nie nauczą się "normalnych"
    >zachowań, lub przeciwnie - nienormalna sytuacja przyspieszy dojrzewanie.
    >Ty nie wiesz, ja nie wiem - zobaczymy.
    >


    Ponieważ nabrałem już trochę doświadczeń, to powiem tak. Tak jakoś dziwnie się
    składa, że większość ludzi potrzebuje wstrząsu, żeby zmądrzeć. Ludzie w większości
    nie lubią myśleć o sobie, szukać nowych dróg, jeśli ich sytuacja wydaje im się
    akceptowalna. Mają w większości dużą "ociężałość mentalną". Wolą "siedzieć z piwem
    przed telewizorem" i nie myśleć o Świecie, który sami kształtują także swoją
    bezczynnością, niż słuchać proroków, którzy im głoszą, że to się niedługo może
    bardzo źle skończyć.


    A w Polsce tradycja jest taka, że lepiej jest biadolić, niż zabrać się
    do roboty, myśleć, harować, ryzykować, lata całe do czegoś dążyć,
    nadstawiać karku, itd. Chyba, że zacznie się ludziom wydawać, że jest
    im naprawdę źle. Wtedy potrafią się nawet zjednoczyć i dokonać "cudów".
    Potem im jednak szybko przechodzi.

    W. Bicz



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1