eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy › Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
  • Data: 2005-09-01 20:29:41
    Temat: Re: Czy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy
    Od: Kira <c...@-...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Re to: camel [Thu, 1 Sep 2005 21:22:19 +0200]:


    > sam jestem z tych "niezaradnych inaczej": nie umiem załatwić
    > sobie tego i owego i za wszystko płacę, niekiedy słono...

    Teraz to ja tez :) Ale bywaja takie okresy, kiedy tylko wlasnie
    umiejetnosc zalatwienia sobie roznych rzeczy po nizszych cenach
    albo i za free jak sie dalo, pozwolila mi sie przeslizgnac przez
    kawalek czasu bezdochodowego.

    > choć na szczęście mnie na to stać, ale pewnie gdybym był
    > zaradny, mógłbym te nadwyżki spożytkować na coś innego.

    A co za roznica? Twoje pieniadze, zarobiles na nie, niczyj
    interes na co sobie wydajesz. Mozesz je pozytkowac nawet na
    jezdzenie taryfa po kraju, wolny wybor ;) Do mojej kieszeni
    nie zagladasz, nie kazesz sie utrzymywac.

    > Natomiast głęboko nie zgadzam się z myślą prześwitującą
    > przez ten i podobne wątki, jakoby życie było dostępne tylko
    > dla tych sprytnych, zaradnych, oblatanych i z głową na karku.
    > Zdziwicie się, kiedy powiem, że takich jest zdecydowana
    > mniejszość?

    Nie, nie zdziwimy sie jesli rozumiesz pod tym pojeciem tych
    faktycznie wybitnych. Natomiast wybacz, ale taka 50-letnia
    samotna matka, skoro udalo jej sie odwalic sztuke cyrkowa
    wrecz i wychowac dzieciaki, to nie powiesz mi ze nie jest
    zaradna. Podejrzewam, ze bardziej zaradna niz ja jest. Tylko
    kwestia pokazania w ktora strone ta zaradnosc ukierunkowac
    w tym momencie, zeby przyniosla jak najlepszy efekt.

    > Czasami wystarczy im tylko poddać pomysł, nieco wyjaśnić
    > świat, pokazać parę możliwości i już są na prostej.

    Nawet nie czasami ale bardzo czesto wrecz. Tylko wiesz co?
    Takich, co przychodza i pytaja "jak" moge na palcach... no,
    dwoch rak, nie przesadzajmy, ale jednak palcach, policzyc.
    Wiekszosc przychodzi i "ej, no ale daaaaj mi prace" albo
    "hej, no ale pozycz mi... oddam jak stane na nogi" tudziez
    inne w dokladnie tym samym stylu. I nie, nie zatrudniam
    ani nie pozyczam, nie tedy droga moim zdaniem i koniec.

    Pare tygodni temu natomiast, tak z ciekawostek, przypadkiem
    zetknelam sie z dziewczyna, ktora uciekla z domu bo zaszla
    w ciaze, urodzila dziecko, mieszkala z nim w takiej jednej
    ruderze w moim miescie. Dziewczyna inteligentna, obrotna,
    aczkolwiek w sytuacji faktycznie nie do pozazdroszczenia
    i ciekawa jestem, czy grupowi narzekacze nie strzeliliby
    sobie w tym momencie w leb ;P I wiesz co? Dziewczyna teraz
    mieszka w wynajetym po znajomosci pokoju, pracuje, fakt ze
    nie za kolosalne pieniadze ale starcza jej, a po pracy sie
    uparla ze sie uczyc bedzie. Kurs asystentki robi wieczorowo.

    Da sie do ciezkiej cholery i nie opowiadajcie mi, ze ona
    miala wieksze mozliwosci niz 40-parolatek z mieszkaniem,
    rodzina, telefonem, internetem, doswiadczeniem i duza
    iloscia wolnego czasu. Tak, potrzebowala pomocy, ale nie
    wrzeszczala "daaaajcie mi bo ja nie mam!" tylko rzetelnie
    wziela sie do roboty jak dostala szanse. I zaloze sie, ze
    wyjdzie na prosta szeroka jak autostrada.

    Nie mam nic przeciwko pomaganiu _takim_ ludziom. Sprawia mi
    to wrecz dzika przyjemnosc. Natomiast jeczydel potrafiacych
    tylko wymyslac powody dla ktorych NAPEWNO SIE NIE UDA nie
    trawie i koniec, nie sadze zeby to sie mialo zmienic.

    > Ale one mają po 50 lat, wykształcenie podstawowe i bezrobotną
    > rodzinę w domu.

    50-letnie kobiety to dzieciaki maja juz w wieku mniej wiecej
    moim, czyli calkowicie zdolne do zabrania sie do roboty. Moze
    wiec czas odstawic od cyca synka mieszkajacego u mamusi i go
    zagnac do jakiejkolwiek roboty? Bo tak zazwyczaj jest: siedzi
    potomstwo rodzicom na glowie i czeka az mamusia zarobi, potem
    obiadek ugotuje, posprzata... A mamusia zamiast powiedziec, ze
    dom wymaga utrzymania, zasuwa za grosze i sama utrzymuje. To
    tez jej wybor, pardon, nie zamierzam sie w niego wtracac.

    Juz wielokrotnie pisalam: znam mase ludzi, ktorzy ze znacznie
    bardziej beznadziejnych sytuacji niz tu opisywane jakos sie
    wykaraskali i zyja calkiem normalnie. Owszem, niektorzy nie sa
    rzeczywiscie w stanie -- i tym, to tez pisalam, trzeba pomoc.
    Ale ni cholery nie zamierzam sie uzalac nad Panami i Paniami
    Bo Mi Sie I Tak Nie Uda Bo Oni Mi Nie Chca Dac. Wedke dam, ale
    jak mi po moja rybe siegna to po lapach dostana i nic wiecej.

    > Point is: w tym kraju jest ogromna ilość rzeczy do zrobienia i
    > zapotrzebowanie na mnóstwo pracy. Także tej nieskomplikowanej,
    > podstawowej.

    Oczywiscie ze tak. Ba, nawet takie ewenementy jak jeden moj
    znajomy daja sobie rade: chlopakowi sie totalnie nic nie chce
    i nie chcialo nigdy, ale zarabia sobie calkiem porzadnie za
    pomoca robienia z roznego zlomu i innych odpadkow figurek,
    rzezb, czy artystycznych przedmiotow codziennego uzytku. Czasem
    sobie tez cos namaluje i sprzeda. Nie sa to rzeczy drogie, a ze
    calkiem fajne to i sprzedaja sie swietnie. Jezdzi z tym po kraju
    po roznych imprezach i te kursy kwiecien-pazdziernik calkowicie
    mu starczaja na reszte roku. A zlozenie do kupy paru puszek,
    obicie ich materialem i posmarowanie farba nie jest czynnoscia
    wymagajaca jakichs szczegolnych nakladow wiedzy i srodkow ;)

    Z bardziej przyziemnych, sprzedawcy w sklepikach, ogrodnicy,
    sprzataczki, szewcy, krawcy, oni wszyscy tez sa na codzien
    bardzo potrzebni. Tyle ze tutaj juz dziala to, co ponizej:

    > Tylko system społeczno-gospodarczy został stworzony z myślą
    > i na potrzeby oligarchów: daje ogromne profity i dba o
    > nielicznych, będąc wrogiem dla reszty.

    Ja juz od ladnych paru lat jestem zdania, ze ktos ten kraj
    probuje po ciuchutku rozpieprzyc od srodka. Aczkolwiek zmiany
    ktore sie tu proponuje, czyli zaostrzanie prawa, to tez nie
    jest zadne wyjscie. Tu by trzeba, przyslowiowo, zaorac i od
    poczatku zaczac -- tylko zadna ekipa rzadzaca sie na to nie
    zdecyduje nigdy w zyciu, bo wprowadzajac _konieczne_ zmiany
    narazilaby sie ludziom tak, ze po jednej kadencji musialaby
    spakowac manatki i wiac za granice. W zwiazku z tym sytuacja
    sie nie zmieni, mozemy sie zakladac, i jedynym sensownym
    z punktu widzenia zwyklego czlowieka wyjsciem jest dostosowac
    siebie do sytuacji. Sytuacji do siebie nie dostosujesz.

    > Tu jest pies pogrzebany a dywagowanie, że Kowalski sobie
    > nie radzi i sam sobie winien, bo zamiast murarzem mógł
    > zostać biogenetykiem lub prezesem banku

    :)) Akurat murarze zdaje sie nie cierpia na brak pracy, mimo
    nawet tego, ze budownictwo lezy i kwiczy. Sama akurat paru
    potrzebuje i nie ma nikogo sensownego ;>


    Kira

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1