eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy › Re: Czy to wolna amerykanka... - długie!
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "gromax" <g...@N...interia.pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Czy to wolna amerykanka... - długie!
    Date: Sun, 4 Sep 2005 04:06:11 +0200
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 370
    Message-ID: <dfg9a8$fcq$1@inews.gazeta.pl>
    References: <1...@n...onet.pl> <df6900$951$1@inews.gazeta.pl>
    <df6ank$mbi$1@news.onet.pl> <df6bfg$vat$1@news01.versatel.de>
    <df6ncc$lg3$1@nemesis.news.tpi.pl> <df6nqo$e2h$1@kujawiak.man.lodz.pl>
    <df70mt$pr4$1@nemesis.news.tpi.pl> <dfafah$inp$1@inews.gazeta.pl>
    <dfart9$iig$1@inews.gazeta.pl> <dfd9s7$8si$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: 115-mo3-2.acn.waw.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1125886089 15770 62.121.105.115 (5 Sep 2005 02:08:09 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 5 Sep 2005 02:08:09 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
    X-Priority: 3
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
    X-User: gromax
    X-MSMail-Priority: Normal
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:159939
    [ ukryj nagłówki ]

    > A Ty czytasz w ogóle posty w wątku? Czy odpowiadasz tylko
    > na te ostatnie? Przecież właśnie o tym pisałam
    jakby tak się dokładnie przyjrzeć, to nie koniecznie. ale jest to tylko moje
    skromne zdanie.

    > - Kirze nie było
    > żal ludzi, którzy pracują w supermarketach i są wykorzystywani,
    > bo - według niej - sami sobie są winni, skoro zgadzają się na taką
    > pracę.
    ależ mi też tych ludzi nie żal. powiem więcej - może nie w hipermarkecie ale
    w bardzo zbliżonej nisko płatnej pracy (a właściwie zleceniu) osobiście
    brałem udzieł. wiedziałem na co się decyduję i czego się mogę po tym
    spodziewać. I w tym czasie nauczyłem się kolejnej rzeczy - bezpośredniego
    kontaktu z klientem detalicznym, indywidualnym. Poza małą kasą, tzw.
    tymczasownikiem pracowym i w tym właśnie "wykorzystywaniu" itp. znalazłem
    dodatkową cechę którą mogłem w sobie wykształcić. powiem krótko - przez
    telefon, w rozmowie bezpośredniej poznałem mnóstwo sztuczek "czarujących
    klienta". I do tego mam świadomość, że trzeba było przekonać ludzi do tego
    że mimo skończonych studiów nie potrafią liczyć. bo im sie tylko wydaje, że
    to rozwiązanie które im proponuję jest droższe. mieli rację, ale ja
    potrafiłem udowodnić ze tak nie jest.

    > W moim mieście jest kilka firm, o których powszechnie
    > wiadomo, że ciągle zatrudniają nowych pracowników, a poprzednim
    > nie płacą (między innymi supermarkety), albo (...) albo (..).
    i czemu to świadczy? że warto tracić czas na taką pracę? trzeba widzieć
    korzyść w tym co się robi.

    > Ludzie łapią się czegokolwiek, aby tylko
    > jakoś wyjść z tego dołka.
    w tym takich prac jak "sprzątaczka, ochroniarz". to tak na marginesie

    > Często decydują się na to spływanie zapłaty
    > w ratach przez kilka miesięcy, bo i tak zawsze to jakieś pieniądze.
    czyli mają świadomość tego na co się godzą. Świadczenie pracy to nic innego
    jak wykonywanie czynności przynoszących przychód pracodawcy, a ten się
    dzieli z pracownikiem. i w tym jest np. KP zeby regulować co, gdzie i jak
    (praca, płaca i wszystko wokół). Jak mam wykonywać jakąś robotę to wiem co
    się z tym wiąże - ile i kiedy na tym zarobię, czego się nauczę, ile będę
    musiał dać z siebie itd itp.

    > Dlaczego wszyscy Ci, którzy mają pracę,
    nie mam pracy. wykonuję zlecenia. I bardzo się zastanawiam jak rozkręcić
    własny interes, bo kasy nie mam

    > jak słyszą bezrobotnych
    > narzekających, że jej znaleźć nie mogą - uważają, że taki bezrobotny
    > nic nie robi???
    może i robią. ja widzę ze narzekają że "nie ma, nie dali, nie da się,
    cykliści i motyrynkarze"

    > Wyobraź sobie, że najczęściej narzekają ci, którzy
    > właśnie robią sporo, aby się odbić od dna, ale czasem już nie wystarcza
    > sił i uporu. Nieprawdą jest, że bezrobotni chcą, żeby im tylko dawać
    > zasiłki, zapomogi, że mówią: 'dajcie mi pracę'.
    widzisz, w ostatnim tygodniu "dorobiłem sobie" na czysto 450 zł. na czarno,
    tzn fiskus nic o tym nie wie i nie ma prawa wiedzieć. nie mając złotówki w
    kieszeni sprzedałem kilka sprzętów osobom zainteresowanym. powiem krótko -
    sprzętem komputerowym. na niektórych rzeczach 10, na innych 50 zł. znalazłem
    taniego sprzedającego, ludzi którzy taki sprzęt potrzebowali. nie majac w
    kieszeni złamanej złotówki za pieniądze klientów kupiłem tani sprzęt,
    sprzedałem drożej. robiłem to wieczorami, jednym klientem była firma i 6
    klientów indywidualnych. w sobotę miałem dopiero czas żeby to odespać, ale
    było co włożyć do garnka. a w niedzielę zrobiliśmy sobie ucztę zamawiając
    pizzę do domu.
    za pasem poniedziałek, o 7 trzeba kupić gazetę, od 9 do 17 czas zajęty na
    wykonywanie zlecenia, około 18 będe spowrotem w domu i może się uda namówić
    kilka nastepnych osób na sprzęt. i będzie co robić do końca tygodnia. a może
    coś innego wpadnie do głowy żeby zarobić.

    > Wyobraź też sobie, że nie wszyscy są przebojowi, nie wszyscy są tak
    > śmiali i nie wszyscy mają tyle szczęścia, nie wszyscy też wierzą w siebie.
    > A rady jest dawać bardzo łatwo, zwłaszcza jeśli patrzysz na kogoś
    > z pozycji wysokiego stołka.
    mój stołek jest bardzo wysoki - ma jakiś metr wysokości. oparcie połamane,
    ale stoi. i mogę na nim siedzieć. a tak poważniej - jak pisałem, nie mam
    tzw. stałej pracy. zleceń szukam codziennie i staram się mieć ciagłość
    zarobku.
    >
    > Czy wiesz, ile osób w tej chwili pobiera zasiłek dla bezrobotnych???
    > To jest naprawdę niewielki procent. Większość jest bez prawa
    > do zasiłku.
    hmm... prawo do zasiłku to 6 miesięcy. bardzo dużo czasu zeby mieć jakieś
    zajęcie, czegoś się nauczyć, coś ze sobą zrobić żeby nie było płaczu. 6
    miesięcy podczas których dostaje się kasę za przyjście do urzędu dosłownie
    kilka razy i raz w miesiącu odstać swoje w kolejce. czyli kasa praktycznie
    za darmo.

    > Gdybyś miał na wychowaniu dzieci, to jedno zlecenie
    > nie załatwiło by sprawy dla wszystkich.
    mam na utrzymaniu swoją wspaniałą córę. i wiem że żeby za kilka lat mogła
    się cieszyć ze miała fajne dzieciństwo muszę na to zarobić. i tak jak
    pisałem - głównie zleceniami. niestety nieregularnymi i to jest główny powód
    dlaczego nie DG.

    > Trzeba je jeszcze zdobyć!
    tak jak pracę, tak jak kasę. a poza tym zdobycie zlecenia czy pracy jest
    opłacalne w czasie, bo po wykonaniu ma sie pieniążki albo populistycznie
    "zupę w garnku"

    > No i tak właśnie ludzie, w podobnej sytuacji robią - tylko, że najczęściej
    > pracują na czarno - bez ubezpieczenia, emerytalnego itd., bo inaczej
    > nie mieliby nawet tego. Tylko, że za kilkanaście lat będzie problem,
    > co zrobić z osobami, które nie wypracowały sobie emerytury?
    jak to powtarzała z uporem maniaka moja sp. babcia, wszystko jest dla ludzi
    tylko trzeba to robić z głową. tak samo jest z zarabianiem na życie.

    < ciach wywód o szkolnictwie w tym podręcznikach>
    mnie też nie stać na kupno wszystkiego POTRZEBNEGO. Staram się jak mogę żeby
    mieć, a mój prykład pisania ręcznego (a nie koniecznie korzystania z ksera)
    miał na celu pokazanie że czasem trzeba dołożyć troszkę więcej starań żeby
    mieć wiedzę. W końcu po to uczyliśmy się od zerówki (przynajmniej ustawowo)
    czytać i pisać. ręcznie.

    > Wyobraź sobie, że niektórzy KOCHAJĄ. Nie wiem, czy słowo to jest
    > Ci znane (i nie chodzi tu o fizyczny aspekt).
    duch i ciało musi istnieć w pełnej harmonii. nie da się oddzielić jednego od
    drugiego. Nie wyzyjesz samym uczuciem jak i nie da się mieć boga z
    pieniądza. "miłości, dodaj mi skrzydeł"
    ale to już zupełnie NTG żeby myśl rozwinąć. przynajmniej ja nie widzę takiej
    potrzeby

    > Jak tak piszesz, to rozumiem, że nie jesteś jeszcze żonaty
    > ani dzieciaty. Bo tylko taka osoba może coś takiego napisać.
    > Zresztą, dla mężczyzn ważniejsza jest kariera zawodowa, a dla
    > kobiet - rodzina.
    tia... serdecznie współczuje jednej z koleżanek której kariera tak
    przewróciła w głowie że (dosłownie) 3 miesięcznym dzieckiem zajmuje się jego
    babcia, a mama w tygodniu pracuje i może się dzieckiem zajmować tylko w
    weekendy. to tak jako przykład tego "kariera zawodowa głównie u mężczyzn".
    mam już trójkę z coraz większym krzyżykiem na karku, żonę i dziecko w wieku
    zerówkowym. I bardzo dobrze wiem co piszę. I wiem, że siedzenie na miejscu i
    nic nie robienie oraz poddawanie się tylko "kochaniu" (niekoniecznie w
    sensie fizycznym) nie pozwoli mi nalać do rzeczonego garnka. i życie w
    zupełności mnie nie rozpieszcza, ale wziąłem się w pewnym momencie w garść z
    mantrą "myśl, myśl i rób żeby było na prawdę dobrze". bo nie można patrzeć
    krótkowzrocznie tylko perspektywicznie. teraz mam do wykonania robotę która
    się kończy w tym tygodniu. półtora tygodnia przerwy i miesiąc roboty. tyle
    wiem w krótkiej perspektywie czasowej. i maksimum swoich sił muszę
    przeznaczyć na szukanie nowego zarobku. może uda się rozkręcić handel
    sprzętem, jeszcze nie wiem.
    >
    > Bajeczki - też je lubię czytać ;>
    "prawda, wszystko to być może. ja jednak między bajki włożę" cytat z
    pamięci, dlatego może być niedokładny.
    Ale jakby nie patrzeć, bajki są mądrością ludów.
    Albo taki Lem. ładnych kilka lat temu napisał chociażby "bajki robotów".
    kiedy o zaawansowanej technice mało kto z nas (jezeli był na świecie)
    słyszał. i odnieś do współczesności. oraz do tego co napisałem w poprzednim
    poście

    < ciach wywód o gwałtach>
    czyżbyś oczekiwała gotowej recepty na każdą sytuację? ja tytlko podałem
    przykład reakcji młodej dziewczyny na
    _rzeczywistą_sytuację_która_zaistniała_ a nie "coby gdyby". Współczuję
    kobietom które przeżyły piekło. I wierz mi, wiem jakie piekło się w nich
    rozgrywa "po fakcie".
    I nie muszę mówić kobietom "po przejściach" tłumaczyć że to wina ich
    rodziców. problem jest dużo bardziej złożony. tylko że jako rodzic mam
    świadomość, że moja córka także może znaleźć się w takiej sytuacji. I jest
    więcej niż pewne, że w takim właśnie momencie w pobliżu nie ma osób innych
    jak napastnicy. kolejny wątek NTG, dlatego go nie ciagnę

    > Super jest odbywać taką rozmowę po 28 godzinach nieprzespanych
    > lub przespanych w lesie.
    to był dojazd do Monachium, czyli ponad 1000 km
    nie był to dojazd do pracy. przykład miał na celu pokazanie że dojazd 300 -
    400 km to raczej będzie czas niewspółmienie mniejszy niż wspomniane przez
    ciebie 3 dni. raczej kilka - kilkanaście godzin. mozemy się kłócić dalej, ja
    ci tylko pokazuję że jest możliwe, a ty że jest milion różnych powodów
    laczego tego nie robić. a i tak każde z nas pójdzie swoją drogą.

    > Zdaje mi się, że Ty jesteś mężczyzną, a powiedz
    > mi czy jeździłeś wtedy sam???
    Jestem facetem. tak przynajmniej na biologii w klasie 7 wychodzio poza
    wpisaniem w papiery.Od strony naukowej wiem od klasy 7 szkoły podstawowej, a
    organoleptycznie... na pewno dużo wcześniej ale dokładnego czasu ci nie
    podam. po prostu nie pamiętam

    > Co byś powiedział o kobiecie/dziewczynie,
    > która sama pojechałaby stopem i nocowała - no nie wiem, gdzie, chyba
    > w lesie albo na dworcu?
    Że jest zaradna? że wie co chce osiągnąc? że dla osiagnięcia celu potrafi -
    w sumie niewiele - zaryzykować?

    > > I nie ma dla mnie znaczenia odległość 300 km (zlecenia mam
    > > najczęściej w Warszawie, mieszkam na śląsku)
    > Ale kasę na przejazd masz? Czy może też jeździsz stopem?
    na pierwszy przejazd musiałem pożyczyć. póxniej już w kieszeni było
    >

    > Stosuję już wiele chwytów - sporo osób zna mnie już
    > z widzenia albo z głosu w słuchawce telefonicznej.
    > Skoro jest faktycznie tak mało wolnych etatów, to żebym
    > na głowie stawała, to i tak nic nie zdziałam.
    to pokaż że jestes jeszcze bardziej skuteczna. była tu kiedyś na grupie
    opowieść o człowieku który przez pół kilka miesięcy przychodził do firmy o 8
    rano i wychodził o 17. siadał na recepcji i wyjmował gazetę. z czasem się
    zaprzyjaźnił z pracownikami. pomagał jak było coś do zrobienia.. któregoś
    dnia zadzwonił, że się tego dnia spóźni bo ma coś tam czym z jednej strony
    rozbawił pracowników, a z drugiej przekonał pracodawcę i został zatrudniony.
    życie pisze naprawdę rózne scenariusze, a każdy scenariusz jest indywidualny

    >
    > No to dam Ci przykład: 2 dni temu próbowałam przekonać

    < ciach przykład z rozmową z pracodawcą bo "pół-produkt">
    ciągle nie mam wyższego wykształcenia. mam wiedzę i umiejętności. dlatego
    robię to co potrafię i uczę się nowych rzeczy. i się nie poddaję. bo jak bym
    się poddał to bym przegrał. i wiem ze żeby przekonać to musze to zrobić ja a
    nie nikt za mnie. i staram się słuchac ludzi mądrych, którzy wiedzą co i
    jak.i się uczyć od nich

    >
    > > wykształcenie zawsze można uzupełnić.
    > [...]
    > > > Wszystkie instytucje państwowe są teraz zobligowane
    > > > do zatrudniania osób z wyższym.
    > > teoria. zawsze masz szanse przekonać pracodawcę że będziesz pięć razy
    > > lepszym i wydajniejszym pracownikiem niż osoba z wykształceniem wyższym
    > No to wyżej masz na to odpowiedź.
    przykład który podałaś świadczy o tym, że w tym przypadku się nie udało.
    moze trzeba użyć innego argumentu? może jakoś inaczej? może warto się
    zastanowić co powinno być kulminacyjnym elementem który "zabije" pracodawcę
    i przekona go że akurat ty a nie ktokolwiek inny?

    > ja się ciągle gimnastykuję
    > z tym wykształceniem.
    ja też. ale to nie znaczy że mam się poddać, nie prcować, nie zyć, nie
    istnieć. to oznacza tylko i aż tyle, że nie mam formalnego wykształcenia.

    > Zwróć uwagę, że w większości ofert
    > na pierwszym miejscu stawia się w Polsce właśnie wykształcenie.
    właśnie - ofert. ale to nie znaczy że mam na nie nie odpowiadać. W końcu coś
    wyjdzie.

    > Starałam się o pracę w urzędzie skarbowym na referenta -
    > moje papiery zostały odrzucone ze względów formalnych -
    > brak wykształcenia wyższego, chociaż spokojnie dałabym
    > sobie radę z obowiązkami na tym stanowisku.
    urzędy państwowe. tak, miałem wątpliwą przyjemność współpracować. całe 3
    miesiące i powiedziałem papa

    >
    > > > Czy potępisz ich za to, że nie próbują się kształcić, nie mają
    > > > wyższych ambicji, a tylko chcą spokojnie żyć???
    > > jak ich stać na życie bez rozwijania się...
    >
    > Ha! Dzięki temu w masarniczym znajdziesz osobę po studiach!
    skoro sposobem rozwoju dla danej osoby jest właśnie praca w masarniczym...

    > Do tego nie trzeba się rozwijać. Jako śmieciarz nie musisz kończyć
    > kursów obsługi komputera i kasy fiskalnej.
    do tego nie. ale może być przydatne żeby zarobić mniej, mieć czas na naukę i
    startować gdzieś wyżej

    > A jednak tacy ludzie są
    > potrzebni. Jak o tym zapomnimy, to za kilka lat przyjadą do nas
    > Turcy, Chińczycy, którzy będą pracować w tych zawodach za jeszcze
    > niższe pensje.
    za niższe to nie sądzę. ale jakby okazało ze w polsce na nisko płatnych
    stanowiskach pracują "inastancy" to znaczyłoby że "swoi" pracują na
    stanowiskach wyżej płatnych. a z tego wniosek ze w naszym kraju już sie
    dzieje dużo lepiej

    >
    > Pewnie dużo osób chciałoby, aby było ich stać na przedszkole,
    > a co dopiero na naukę języka obcego dla dziecka za 30 zł miesięcznie.
    a ty uważasz że to jest wysoki koszt? to ja przepraszam. 30 zł to jest
    jednorazowe umycie okien w jednym mieszkaniu. może dwóch. a, trzeba
    pochodzić , popytać, porozwieszać ogłoszenia ....

    > A wiesz, że Ty właśnie popełniłeś przestępstwo? Skopiowanie takiej
    > płytki to naruszenie praw autorskich - zwykłe piractwo!
    wiem. ale w razie kontroli którą - jak sądzę - chcesz właśnie do mnie wysłać
    jestem w pełni kryty.

    > Widzisz, Ciebie stać na przedszkole dla dziecka
    > i wydanie 30 zł miesięcznie na naukę języka, a chciałeś zaoszczędzić
    > na jakimś prostym programie nauki języka dla dzieci???
    > A wiesz, że w ten sposób odebrałeś komuś zarobek?
    wiem bo pracuję w szeroko pojętym IT i bardzo dobrze się orientuję w prawach
    autorskich. i wierz mi - gdyby było mnie stać to miałbym komputer za 1000 zł
    i kupowałbym legalne oprogramowanie, legalne płyty itd. i może (z naciskiem
    na raczej nie) płaciłbym abonament rtv. mam komputer za 200 zł. A na życie
    muszę mieć miesięcznie minimum 1100 zł. i musze je zarobić chociażby nie
    wiem co. a zwykle udaje się sporo więcej. dlaczego? bo chcę,wierzę że
    potrafię i muszę.
    >
    > > Poza tym dziecko tez może dorobić np. sprzątając mieszkanie
    > > u znajomych którzy akurat mogą mu za to skapnąć parę złotych
    >
    > Wiesz, dzieci dorabiają w różny sposób i nie Ty na to pierwszy
    > wpadłeś.
    nie wpadłem na to tylko odpowiadałem na to co pisałaś

    > Po to, aby było co JEŚĆ, a nie na książki - dzieciaki
    > chodzą zbierać owoce, pomagają w wykopkach za ziemniaki
    > dla całej rodziny, zbierają butelki.
    pochwalam, jeżeli nie idzie to na takie podstawy jak jedzenie. od tego są
    rodzice żeby zapewnić przynajmniej podstawowy byt dziecka.

    > Co niektóre kradną węgiel,
    > żeby było z czego napalić w piecu, albo zwijają jakieś żelaztwo
    > i sprzedają jako złom.
    tylko że jako rodzic na takie rozwiązanie nigdy bym się nie zgodził. nie
    tędy droga.

    >
    > > Zapewniam cię, że większosć ludzi wie o co chodzi. tylko jedni załamują
    > > ręce i krzyczą "olaboga" albo płaczą, a inni stwierdzaja że z krzyczenia
    > > i płakania nie ma za wiele pożytku i trzeba wykonać jakieś ruchy żeby
    > > mieć na życie.
    >
    > Tłumacz to głodnemu dziecku.
    że "dla wspólnych koprzyści i dla dobra wspólnego wszyscy muszą pracować mój
    maleńki kolego"? (z elementarza falskiego)

    >
    > System jest tak zbudowany, że jeśli w przyszłości nie będzie
    > odpowiedniej liczby osób, które będą pracowały,
    mam w związku z tym być propagatorem idei "co rok to prorok" ?

    >to Ty możesz mieć
    > problemy ze swoją emeryturą, zwłaszcza z odpowiednią jej wysokością.
    dlatego na nią muszę zarobić ja a nie ktokolwiek inny. na razie w drugim
    filarze mam na przynajmniej 20 miesięcy po wysokości netto "zasiłku". plus
    to, co się udaje odłożyć na "czarną godzinę"

    > Twierdzenie, że jest to chory system jest nie do końca prawdziwe,
    > bo przyjrzyj się na jakiej zasadzie funkcjonują ubezpieczenia,
    > choćby życiowe. Zawsze musi być jakaś ciągłość i ktoś nowy będzie
    > wykupował takie ubezpieczenie, a dzięki temu będzie można wypłacić
    > je Tobie w odpowiednim momencie.
    system bankowy też działa na podobnej zasadzie. i ma to oznaczać że "ostatni
    w kolejce" nie będzie mógł wypłacić swojej kasy (tak, wiem że to baaaardzo
    duży skrót myślowy ale się powtórzę - NTG)

    > Zwłaszcza ciekawe jest z tym samochodem i czasem, gdy ci bezrobotni
    musieli
    > przejść na pieszo kilka kilometrów do ośrodka szkoleniowego, bo urząd
    pracy
    > nie zwracał im za bilety komunikacji miejskiej, a tak w ogóle to szkolenie
    > odbywało się w innym mieście i chciano przerzucić opłaty za ten przejazd
    > na bezrobotnych (ze zwrotem po 1,5 miesiąca).
    > A pani nie mogła przejść dwóch przystanków.
    skąd wiesz że dwóch przystanków? ja tej wiedzy nie mam. ale nawet żeby to
    było tylko 50 m. jej wybór, jej wydatki, ją na to stać.

    > Ok. Dla niej to był środek do zarobienia pieniędzy. Ale użycie tego
    > w kontekście, gdy bezrobotni mówili o tym, że nie mają z czego żyć,
    > stwierdzenie, że się ich rozumie, to już głupota.
    to prawda, że psycholog z niej marniutki. ale to z kolei dowodzi jak
    niekompetentne osoby pracują w urzędach państwowych. A to z kolei jest
    pochodną pieniędzy jakie w urzędach się zarabia.

    Kiedyś jechałem pociągiem. jechał w przedziale człowiek, który pracował w
    jednym z departamentów MSZ na jakimś główniejszym stanowisku. i bolał nad
    tym, że zdarzyło mu się ze nie może jak zwykle lecieć samolotem do swojego
    słuzbowego mieszkanka które po skończonej kadencji będzie mógł wykupić za
    jakieś 25-30 tysięcy złotych. I co, mam się obraać na niego? taki po prostu
    mamy chory system i już. droga żeby to zmienić prowadzi przez wiejską i jak
    ktoś chce to zmienić niech tam się kieruje.
    >
    > --
    > Koziorozec
    >

    gro

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1