eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeBrak pracy czy... (długie) › Re: Brak pracy czy... (długie)
  • Data: 2002-05-26 20:15:21
    Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
    Od: No Name <v...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    >>Ale nie uważacie, iż za każdą pracę powinno być godziwe wynagrodzenie
    >>proporcjonalne do wyksztalcenia i kwalifikacji???(pytanie retoryczne).
    >
    > Pomimo, ze retoryczne, odpowiem. Nie uwazam tak. Wynagrodzenie powinno byc
    > adekwatne do osiaganych efektow, nie do wyksztalcenia czy kwalifikacji.
    > Mozesz bye doktorem prawa np. karnego, ale nie obronisz klienta przed sadem.
    > I co? I chcialbys pomimo tego, zeby klient zaplacil Ci za to, ze jestes
    > doktorem prawa zamiast za efekt Twojej pracy (klient idzie do paki)?

    You know, yes and no. Niemcy mają równie piękne: Jain (Ja und nein).
    Umowa o pracę jest umową starannego działania, nie skutku, za efekt
    odpowiada pracodawca, a przynajmniej kierownik. Brak efektu z powodu
    barana (przepraszm rogaciznę) szefa nie może skutkować brakiem zapłaty
    dla pracownika. Jeżeli wnioskować dalej, płacenie za efekty implikuje:
    duży efekt = duża płaca. Każdy pracodawca jednak wie, przy jakiej
    wartości efektu relacja ta ulega nasyceniu - czyli przy jakiej sumie
    zaczyna walić misia w rogi. Więc tak, czy inaczej relacja jest raczej
    nieokreślona, nie można się na nią powoływać i czynić podstawą
    wynagradzania.
    Według współczesnej wiedzy o wynagradzaniu uzależnienie wysokości płacy
    od efektów pracy, np. prowizja, ma charakter demotywujący, więc
    szkodliwy dla pracodawcy. Podobnie twierdzą psychologowie: tam, gdzie
    spodziewamy się nagrody, działamy gorzej. Czyli współczesna wiedza
    raczej przychyla się do opinii naszej miłej koleżanki, że lepiej dobrze
    zapłacić za robotę w sposób stały i godny (tak, by nie było to obiektem
    rozważań i optymalizacji) niż manipulować wynagrodzeniem, powołując się
    na "efekty".
    Zaś, co do prawnika: prawnik jest self-employed, firma, wolny zawód, a
    nie Twój pracownik, nie Ty kierujesz prawnikiem w sądzie. W Polsce
    prawnicy biorą za godziny, czy się to komu podoba, czy nie (mnie nie). W
    USA mają procent np. od wygranej kwoty. Nawet połowę i więcej. Brak
    wyniku - brak kasy. Jest wynik - no! gdyby w Polsce pracownicy mieli
    taki udział w wynikach, jak prawnicy w USA, to zaprosiłbym Ciebie do
    dowolnie wybranego salonu i poprosił o wybranie sobie godnej limuzyny i
    bynajmniej, nie byłoby mi szkoda grosza, bo to miłe zrobić komuś prezent.

    Dogbert




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1