eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › A teraz...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 168

  • 141. Data: 2005-09-06 06:47:21
    Temat: Re: A teraz...
    Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl>

    Jotte <t...@W...pl> napisał(a):

    > > Są również osoby dla których zdecydowanie lepsza od
    > > samodzielnej przedsiębiorczości jest praca najemna.
    > O, zauważenie tego to już jakiś postęp jest. ;)
    >
    Ale prawdziwy postęp będzie dopiero po zauważeniu, że "rasowi najemni"
    nie są sami sobie winni, że nie mają pracy.
    Najpierw politycy w 1989-tym uruchomili mechanizmy generujące bezrobocie.
    Spowodowali więc zniknięcie z mapy x firm z n miejscami pracy,
    a to co zostało przejmują ci zaradniejsi, którzy "duszą" się na etacie.



    > > Oczywiście są też osoby które myślą wprost przeciwnie i będą
    > > zdecydowanie wolały zostać pracownikiami najemnymi. W poprzedniej
    > > wypowiedzi miałem na myśli to że nie można wszystkim narzucać jedynej
    > > słusznej metody zarabiania na życie - niech każdy sobie organizuje taki
    > > sposób pracy jaki mu najlepiej odpowiada i do którego ma predyspozycje,
    > > dla jednych będzie to etat dla innych samodzielna przedsiębiorczość.
    > No i to już ma większy sens.
    >
    Obawiam się, że nie do końca, bo ktoś komu z różnych przyczyn pozostaje
    etat jako jedyna forma pracy, nie może SAM sobie zorganizować pracy i życia
    przy bezrobociu rzędu 20%.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 142. Data: 2005-09-06 07:08:44
    Temat: Re: A teraz...
    Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl>

    Mir <m...@p...onet.pl> napisał(a):

    > Idąc dalej - pierwsza grupa skoro chce - to dalej będzie bezrobotna, druga
    > grupa, choćbyś im dała szkolenia niewiadomo jakie i tak dalej z wrodzonych
    lub
    > nabytych przyczyn dalej będą niezaradni, a trzecia grupa - jakoś poradzi
    sobie
    > sama. Jeśli już to im trzeba najbardziej pomagać.
    >
    Nie zgodzę się z tym :)
    O ile w przypadku pierwszej grupy zgadzam się, że próba wyciągania ich
    z bezrobocia zrobi im krzywdę, o tyle trzeciej grupie (zwłaszcza przy
    aktualnym stanie budżetu) pomagać nie trzeba - sami sobie poradzą, jeżeli
    im się nie będzie przeszkadzać.

    Wbrew temu so sądzą niektórzy, największa pomoc jest potrzebna drugiej
    grupie - sami sobie nie poradzą, bo dla nich 20% bezrobocia to przeszkoda
    porównywalna z barierą archtektoniczną dla inwalidy jeżdżącego na wózku.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 143. Data: 2005-09-06 07:41:16
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Asmodeusz <c...@n...asmodeusz.prv.pl>

    Użytkownik Kira napisał:
    > Re to: Jotte [Sat, 3 Sep 2005 22:37:39 +0200]:
    >
    >
    >> Nic. Z nimi, póki co, nic nie trzeba robic.
    >
    > A, czyli jednak zostawiamy ich samym sobie? No to przeciez
    > caly czas mowie, ze ze soba powinni sami robic. Wiec nie
    > rozumiem, czemu sie mnie opiernicza za to :)
    >

    Bo ty to mówisz bezrobotnym :P

    --
    Krzysztof 'Asmodeusz' Wachnik
    GG: 2418919
    JID: asmodeusz (na) jabber.org


  • 144. Data: 2005-09-06 08:36:48
    Temat: Re: A teraz...
    Od: "pkorbut" <p...@i...pl>

    > Jest to tzw. model akompaniowania.
    > Polega to na tym, ze podopiecznemu przydaje sie osobistego opiekuna, ktory
    > spedzajac z nim mase czasu (kilka godzin dziennie) omawia z nim jego szanse,
    > zastanawia sie nad wyborem strategii (czego szukac, gdzie i jak), pomaga mu
    > tworzyc aplikacje, wyszukiwac oferty i firmy, robi mu osobisty trening
    > asertywnosci i w sposob ciagly go motywuje, przekonuje do optymizmu itd,

    hehehe, a laskę też mu robi regularnie? wszak bez tego bezrobotnemu może opaść
    i osobistemu opiekunowi spadnie poczucie własnej wartości... ;)))

    pozdrawiam
    pk

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 145. Data: 2005-09-06 09:15:53
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Asmodeusz <c...@n...asmodeusz.prv.pl>

    Użytkownik Tomasz Płókarz napisał:
    [ ... ]
    >>
    >> Dobrze gada.
    >> Ja dodam jeszcze:
    >> - dla pierwszej grupy zorganizować prace interwencyjne
    >
    >
    > To nic nie da. Za czyje pieniadze?

    Za nasze. Prace interwencyjne w większości są czynnościami które w końcu
    ktoś musi zrobić. Samo się nie sprzątnie i nie wykopie. Dawanie tego
    bezrobotnym to raczej oszczędność niż rozrzutnośc. Płacisz raz a
    zyskujesz dwie rzeczy: prace są wykonane, a liczba biorących kasę za nic
    spada.

    >
    >> - drugiej grupie (i wszystkim pozostałym pewnie też) można pomóc
    >> inwestując w sprawny system edukacyjny i to już od poziomu
    >> przedszkola czy podstawówki. Oraz w kulturę fizyczną, jak ktoś nie
    >> nadaje się do pracy umysłowej to zawsze może piłkę albo przeciwnika
    >> na ringu kopać. Oczywiście, to praca na lata czy pokolenia.
    >
    >
    > Za czyje pieniądze? Psychuszka? Szkoła? Zaradnosci nie można wyuczyć.
    > To nic nie da.
    >
    Za nasze. Twierdzenie że zaradności nie można wyuczyć jest bezpodstawne
    i błędne. Można. I dłuższej perspektywie jest to opłacalne.

    >> - trzeciej grupie można pomóc inwestując w infrastrukturę
    >
    >
    > Za czyje pieniądze, panie ministrze Pol? Kolejne kilkadziesiąt groszy
    > akcyzy?
    >
    Za nasze, jak wszystko. Tylko nie "za dodatkowe pieniądze". Po prostu
    trzeba inaczej wykorzystac te które już teraz się wydaje.

    > , upraszczając
    >
    >> system podatkowy, czyli poprawiając ogólny klimat inwestycyjny.
    >
    >
    > klimat inwestycyjny to nic innego jak przewidywany zwrot z inwestycji.
    > Podatki trzeba obnizyć i tyle.
    >
    Niekoniecznie obiżyć. Trzeba raczej uprościć system, zmniejszając tym
    samym koszty jego utrzymania i koszty pracodawców wynikłe z ciągłego
    lawirowania między przepisami i spełnianiem coraz to bardziej wymyślnych
    wymogów. Obniżenie podatków tez byłoby korzystne, ale nie dla budżetu,
    który jak sam dalej piszesz jest źle wydawany.

    [ ... ]
    >
    > Istnieją cztery drogi wydawania pieniędzy:
    > 1. swoje pieniądze na siebie - wydaje się oszczędnie i celowo,
    > 2. nieswoje pieniadze na siebie - wydaje się nieoszczędnie i celowo
    > 3. swoje pieniądze na innych - wydaje się oszczędnie ale niecelowo, bo
    > cudzych potrzeb się nie zna.
    > 4. nieswoje na innych - nieoszczędnie i niecelowo. To właśnie jest
    > jakieś 85% budżetu.
    >
    > Wszystko, co proponujesz, to typowe bajdurzenie etatysty z klapkami na
    > oczach. Uważasz, że odpowiedzią na problem bezrobocia jest "walka z
    > bezrobociem".
    >
    > NIE.

    TAK.

    > Dwadziescia lat temu Twoją odpowiedzią na problem braku cukru były by
    > szkolenia dla plantatorów buraków, inwestycje w nowe cukrownie i
    > modernizacja starych. I pewnie do dziś nie mozesz pojąć, jak to się,
    > kurwa, stało - że cukier NAGLE jest. Bez żadnych działań ze strony
    > państwa. Gorzej, państwo w ogóle przestało cukier produkować! A mimo to
    > jest!

    A są tu jakieś analogie do bezrobocia? Pomijając fakt że problem braku
    cukru, był problemem całkowicie odmiennym jeśli chodzi o mechanizm jego
    powstawania.

    --
    Krzysztof 'Asmodeusz' Wachnik
    GG: 2418919
    JID: asmodeusz (na) jabber.org


  • 146. Data: 2005-09-06 09:19:20
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Marek [Tue, 6 Sep 2005 05:27:34 +0000 (UTC)]:


    > tym bardziej jest potrzebne zwiększenie ilości etatów

    No to poprosze o jakis pomysl, jak zwiekszyc ilosc etatow?


    Kira


  • 147. Data: 2005-09-06 09:22:30
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Asmodeusz <c...@n...asmodeusz.prv.pl>

    Użytkownik Jotte napisał:
    > W wiadomości news:dfej2f$mgt$2@atlantis.news.tpi.pl makro_studio
    > <m...@p...fm> pisze:
    >
    >> Dlaczego bezrobotni i związkowcy to takie święte krowy, a nikt sie nie
    >> zapyta czy mmnie czegoś nie brakuje?
    > To proste. Żeby ktoś mógł być świętą krową, to ktoś inny musi być krową
    > zwykłą. Innymi słowy święta krowa do zaistnienia potrzebuje krowy zwykłej.
    > Inaczej nie dałoby się ich odróżnić.
    >

    No coś ty. W krajach gdzie są święte krowy nie ma krów zwykłych. Krowa
    jest święta z natury swojej na skutek bycia krową.


  • 148. Data: 2005-09-06 14:22:41
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Piotr <s...@r...com>

    Marek napisał(a):

    > O.K. Tylko między innymi te zależności może nie koniecznie zwiększają
    > bezrobocie (chociaż częściowo tak), ale na pewno powodują, że nie spada.
    [..]
    > Ale ten medal ma drugą stronę.
    > Jeżeli ktoś "dusi" się na etacie, to w przypadku np. prowadzenia usług
    > komputerologocznych :) obskoczy zależnie od stopnia tego "braku powietrza
    > na etacie", obskoczy całą gminę, powiat, województwo - lub więcej.

    Ciekawa teoria ale moim zdaniem zupełnie bezzasadna.
    Nie bardzo mogę sobie wyobrazić jak jedna osoba która oprócz wykonania
    samej pracy potrzebuje jeszcze czas na przejazdy między siedzibami
    usługobiorców, wypisanie faktur, pobajerzenie z klientami, zakupy
    podzespołów w hurtowni, była w stanie, nawet przy założeniu maksymalnej
    wydajności wykonać fizycznie więcej pracy niż 1-2 osoby które całe 8
    godzin przeznaczają tylko na wykonywanie konkretnej czynności.
    Zresztą przy usługach nie robi się na akord tylko powoli i dokładnie ;)
    żeby klient nie mógł wybrzydzać "panie, tyle kasy za 10 minut roboty?!".

    > Tyle, że w ten sposób kurczy się obszar zatrudnienia dla tych,
    > którzy nie "duszą" się na etacie. W praktyce w firmach objętych działalnością
    > firmy objazdowej, odpada min. 1 etat (lub min. dwa, dla uniknięcia kataklizmu
    > z powodu urlopu lub choroby).

    Jeśli taki zewnętrzny usługodawca byłby w stanie pracując dla danej
    firmy przez np. jeden dzień w tygodniu odebrać zajęcie pełnoetatowemu
    pracownikowi to coś jest nie tak z organizacją pracy. Znaczyłoby to że
    etatowiec tak naprawdę efektywnie pracuje tylko przez 1/5 czasu pracy a
    resztę dnia się obija. I co ma zrobić pracodawca, ustalić stawkę na
    takim stanowisku na 20% normalnej pensji (bo taka jest rzeczywista
    wartość pracy)? Czy zorganizować delikwentowi jakieś dodatkowe zajęcie,
    ale wtedy zacznie protestować cieć, goniec czy sprzątaczka że ten wredny
    komputerowiec zabiera im chleb.

    > Owszem, taka firma objazdowa zarabia ilością
    > usług, a nie ceną usługi

    Tu też się mylisz, przy samodzielnej działalności bierze się znacznie
    większe stawki godzinowe niż przy pracy na etacie.

    pozdrawiam
    Piotr


  • 149. Data: 2005-09-06 15:50:24
    Temat: Re: A teraz...
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Piotr" <s...@r...com> napisał w wiadomości
    news:dfk8nh$irf$1@opal.futuro.pl...
    > Marek napisał(a):

    >> Tyle, że w ten sposób kurczy się obszar zatrudnienia dla tych, którzy nie
    >> "duszą" się na etacie. W praktyce w firmach objętych działalnością
    >> firmy objazdowej, odpada min. 1 etat (lub min. dwa, dla uniknięcia
    >> kataklizmu
    >> z powodu urlopu lub choroby).
    >
    > Jeśli taki zewnętrzny usługodawca byłby w stanie pracując dla danej firmy
    > przez np. jeden dzień w tygodniu odebrać zajęcie pełnoetatowemu
    > pracownikowi to coś jest nie tak z organizacją pracy. Znaczyłoby to że
    > etatowiec tak naprawdę efektywnie pracuje tylko przez 1/5 czasu pracy a
    > resztę dnia się obija. I co ma zrobić pracodawca, ustalić stawkę na takim
    > stanowisku na 20% normalnej pensji (bo taka jest rzeczywista

    Marek ma w pewnym stopniu racje odnosnie trendu zmniejszania sie stosunku
    etatow do stanowisk i zajec nie majacych charakteru etatu (w sensie placonej
    od miesiaca pracy w stalym wymiarze godzin i na umowie na dluzszy okres
    czasu) i jest to trend w calym lepiej rozwinietym(gospodarczo) swiecie.
    Przyczyna jest rozwoj technologii pozwalajacej coraz sprawniej zastepowac
    stanowiska niekreatywnych "wykonywaczy" w miare jednorodnej czynnosci.
    Dobrym przykladem sa branze, gdzie w roznych miejscach rozne osoby tworzyly
    i w zasadzie powielaly dokumenty oparte na tych samych danych (np.
    logistyka), a teraz mozna te dane wprowadzic do systemu raz i w dowolnym
    miejscu miec wydruk danego rodzaju, w ktorym system sam dokona koniecznych
    przestawien. Powod, dla ktorego outsourcing moze byc wydajniejszy od
    pracownika na miejscu jest czesto taki, ze firma outsourcingowa ma lepsza
    technologie wspomagajaca wykonywanie danej uslugi, a czasem tez wiekszy
    zasob wiedzy niz pojedynczy pracownik. Natomiast zaopatrzenie pracownika w
    narzedzia, ktore sie oplaca kupowac firmie outsourcingowej jest dla
    pracodawcy z reguly nieoplacalne, bo w jego firmie nie ma potrzeb
    zapewniajacych pelne ich wykorzystanie i zwrot inwestycji w sensownym
    czasie, a pracownika do ich obslugi i tak by musial utrzymywac i jeszcze
    wyszkolic. W przyszlosci zapotrzebowanie bedzie sie coraz bardziej
    ograniczac do wyspecjalizowanych, tworczych zawodow, gdzie bedzie sie
    zatrudniac raczej do konkretnych projektow, zawodow sprzedazowych i zawodow,
    gdzie kontakt z czlowiekiem jest niezbedny, a ta ostatnia grupa wcale nie
    jest tak liczna.

    I.


  • 150. Data: 2005-09-07 10:16:03
    Temat: Re: A teraz...
    Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl>

    Piotr <s...@r...com> napisał(a):

    > Nie bardzo mogę sobie wyobrazić jak jedna osoba która oprócz wykonania
    > samej pracy potrzebuje jeszcze czas na przejazdy między siedzibami
    > usługobiorców, wypisanie faktur, pobajerzenie z klientami, zakupy
    > podzespołów w hurtowni, była w stanie, nawet przy założeniu maksymalnej
    > wydajności wykonać fizycznie więcej pracy niż 1-2 osoby które całe 8
    > godzin przeznaczają tylko na wykonywanie konkretnej czynności.
    > Zresztą przy usługach nie robi się na akord tylko powoli i dokładnie ;)
    > żeby klient nie mógł wybrzydzać "panie, tyle kasy za 10 minut roboty?!".
    >
    A jednak. Spotkałem się nie raz ze zjawiskiem, że nawet w przypadku
    jednoosobowej firmy, szef (właściciel) wykonuje usługi, a obsługą klienta,
    przyjmowaniem zleceń, fakturowaniem itp., zajmuje się rodzina.
    Jaki jest inny powód niż wykonanie większej ilości zleceń
    w tym samym czasie :) ?


    > Jeśli taki zewnętrzny usługodawca byłby w stanie pracując dla danej
    > firmy przez np. jeden dzień w tygodniu odebrać zajęcie pełnoetatowemu
    > pracownikowi to coś jest nie tak z organizacją pracy. Znaczyłoby to że
    > etatowiec tak naprawdę efektywnie pracuje tylko przez 1/5 czasu pracy a
    > resztę dnia się obija. I co ma zrobić pracodawca, ustalić stawkę na
    > takim stanowisku na 20% normalnej pensji (bo taka jest rzeczywista
    > wartość pracy)? Czy zorganizować delikwentowi jakieś dodatkowe zajęcie,
    > ale wtedy zacznie protestować cieć, goniec czy sprzątaczka że ten wredny
    > komputerowiec zabiera im chleb.
    >
    To też nie do końca prawda :) Jeżeli faktyczne usługa potrzebna jest raz
    w tygodniu, to O.K. Ale jeżeli faktycznie usługa jest potrzebna przynajmniej
    raz dziennie, to znaczy, że motywem jest przejście z pracowników etatowych
    na firmy zewnętrzne - klient zapłaci, bo faktury idą w koszty.


    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 . 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1