eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Doktorat - rzecz niechlubna?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 60

  • 11. Data: 2002-12-20 14:10:56
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl>

    Czesc...
    > Problem jest taki, że polska gospodarka jest w większości bardzo
    prymitywna i
    > nie ma wielkiego zapotrzebowania na wykwalifikowane kadry. Szuka się jak
    > najtańszych ludzi do prostej roboty.

    Zgadzam sie.

    > Tylko, że z tego tworzy się błędne koło: szuka się byle jakich ludzi, do
    byle
    > jakiej roboty za małe pieniądze. Ci byle jacy ludzie robią byle jakie
    wyroby,
    > które nie mają szans na zagranicznych rynkach. Sprzedaje się je więc za
    byle
    > jaki pieniądze na rynku krajowych. Producenci mają byle jakie pieniądze i
    > znowu szukają tanich ludzi, bo ci poprzedni już nawiali - też do byle
    jakiej
    > roboty, tylko że za sto złotych więcej.
    > Widac do było podczas ostatnich wyborów samorządowych - banalna od strony
    > technicznej sprawa, ogromne pieniądze (20 milionów) i wspaniałe polskie
    firmy
    > informatyczne (w tym największa krajowa) nie potrafiły tego zrobić i teraz
    > jedna zwala winę na drugą.
    >
    > Nic dziwnego, jak się zatrudnia ludzi, których jedyna zaletą są małe
    > wymagania finansowe.

    Taka mysl: Polska nie posiada wlasnej mysli technicznej. Nawet praca w
    sektorze informatycznym/telekomunikacyjnym to czerpanie z dorobku zachodnich
    producentow - my technologie tylko kupujemy a nie tworzymy. To sa generalia.
    A jak to robic skoro wyksztalceni ludzie nie pracuja zgodnie z tym, czego
    sie nauczyli tylko wykonuja "byle co", jak napisales. Jezeli to, co pisali
    koledzy w innych postach watku, bedzie trwalo (lacznie ze swiatopogladem
    pracodawcow - wybiore prostego czleka, bo bedzie szczesliwy z pracy) to
    faktycznie zostaniemy republika bananowa (przepraszam obywateli i milosnikow
    bananow).

    Pozdrawiam,
    Tomek



  • 12. Data: 2002-12-20 14:20:15
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl>

    Przepraszam, jeszcze jedna rzecz mi sie nasunela - przyklad z zycia:
    informatyk (zawod wykonywany ale nie wyuczony) - jest autorem dokumentacji
    (projekt) i w oficjalnym dokumencie dla klienta pisze: "resolvovanie",
    "binarka", "route'że" (mam nadzieje, ze odczytacie polskie znaki),
    "graficzny interface" - ciekawe jak to by odmienil przez przypadki...
    Bylejakosc wkradla sie tylnymi drzwiami przy okazji "premiowania tych,
    ktorzy malo wymagaja"... Czyli to o czym pisal Michal - zatrudnie slabszego
    ale szczesliwego.

    Moi Drodzy - poszerzajcie horyzonty! Ten kraj musi sie kiedys zmienic... Nie
    ma innego wyjscia (chyba, ze mamy byc nadal krajem rolniczym i jedyna rzecz,
    z ktorej bedziemy znani to oscypek, kiszone ogorki i kapusta - taki obraz
    Polski lansuje panstwowa telewizja :-))))))). Jezeli chcemy podbijac Europe
    pietruszka to myslmy tak dalej.....

    Tomek



  • 13. Data: 2002-12-20 14:59:44
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "Jacek" <j...@p...onet.pl>

    Jesli mialbys ukrywac fakt, ze masz doktorat albo podjal prace, niezgodna z
    Twoim wyksztalceniem, to lepiej w ogole doktoratu nie robic. Bo po co?
    Uwazam, ze warto miec doktorat bo warto inwestowac w siebie, ale trzeba zdac
    sobie sprawe z tego, ze trudno bedzie Ci znalezc prace w najblizszym
    otoczeniu. Szczegolnie w takiej sytuacji jaka jest teraz w Polsce. Jest to
    powodem, dla ktorego wiele osob poszukuje pracy na zachodzie w firmach,
    ktore naprawde cos produkuja i rozwijaja.
    Znalezienie ciekawej i rozwojowej pracy majac doktorat moze byc wtedy
    trudniejsze niz jego zrobienie.

    Pozdrawiam
    Jacen



  • 14. Data: 2002-12-20 15:15:48
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "Katarzyna" <k...@w...pl>


    Witaj,
    Mam doktorat i muszę przyznać że ten "papierek" nie ułatwił mi poszukiwania
    pracy:(
    Szczerze mówiąc to nawet trochę utrudnił. To co pisali moi przedmówcy to
    niestety prawda. Przyszły pracodawca jak widzi moje wykształcenie to od razu
    słysze "z takimi kwalifikacjami chce Pani u nas pracowac???" albo "Z pani
    wykształceniem niestety nie możemy zaproponować odpowiednich warunków" Na
    nic idą negocjacje, rozmowy etc....
    No i jest jeszcze jeden mały problem, z którym spotkała się moja koleżanka
    (a który niestety istnieje) Mając wyższe wykształcenie od swojego szefa
    możesz być narażony na bardzo nieprzyjemne opinie z cyklu: "No tak
    wykształcona a nie potrafi..... " albo " Jak ty się uczyłaś i robiłaś te
    wszytskie papierki to ja tu harowałem, płaciłem podatki na ta twoja
    edukacje..." etc.

    Ja osobiście skasowałam z cv tytuł doktora i teraz nie ukrywam że lepiej idą
    mi rozmowy kwalifikacyjne.
    pozdrawiam



  • 15. Data: 2002-12-20 15:38:31
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: Dariusz Jaworski <d...@s...edu.pl>

    KrzysiekPP <j...@n...ceti.pl> wrote:
    > Jeden moj kolega robil raz doktorat. Za kilka lat jak go spotkalem to
    > się zapytalem czy obronil. A on mi na to:
    > - Jak zobaczylem jacy ludzie robia doktoraty, to ucieklem stamtad w cholere.

    Dokładnie. Zrobienie doktoratu to żadna filozofia. Sporo osób ucieka
    teraz w studia doktoranckie przed bezrobociem. Vide dzisiejszy artykuł
    w Gazecie Wyborczej nt. bezrobocia wsród absolwentów szkół wyższych.
    Zastanawia mnie skąd u pracodawców takie podejście, że ktoś z tytułem
    doktora to osoba "z takim wykształceniem" a z drugiej strony pytanie
    brzmi czy sami absolwenci studiów dokotoranckich czasem nie stawiają
    za wysokich warunków i mają się za niewiadomo kogo? Bywa, że doktor
    ma tytuł a żadnej praktyki zawodowej (poza naukową) i przegrywa z kimś
    kto ma "jedynie" magistra, ale za to na rynku pracy funkcjonuje
    wystarczająco długo.

    > Z drugiej strony pracodawca bedzie sobie myslal: ma doktorat to pewnie
    > ma tez wielkie wymagania, a jak nie bedzie zadowolony to sobie szybko
    > pojdzie. I dostaniesz list odmowny w stylu: pana kwalifikacje sa dla nas
    > za wysokie.

    Pracodawca z kompleksem braku papierka? ;-) Pewnie gdyby miał
    habilitację to doktor były dla niego do przyjęcia i nie miał
    za wysokich kwalifikacji.

    PS. Krzysztof P. aka Jimi wstydzi się obecnie swojego nazwiska? ;)

    --
    Dariusz Jaworski | "Ja jestem osłem i ty jesteś osłem" - Anthony de Mello |
    d...@s...edu.pl | Jeśli koniecznie musisz odpisać prywatnie s/edu/waw :) |


  • 16. Data: 2002-12-20 16:42:11
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 20 gru 2002, Dariusz Jaworski <d...@s...edu.pl> zapodal(a):

    > KrzysiekPP <j...@n...ceti.pl> wrote:
    >> Jeden moj kolega robil raz doktorat. Za kilka lat jak go spotkalem
    >> to się zapytalem czy obronil. A on mi na to: - Jak zobaczylem jacy
    >> ludzie robia doktoraty, to ucieklem stamtad w cholere.
    >
    > Dokładnie. Zrobienie doktoratu to żadna filozofia. Sporo osób ucieka
    > teraz w studia doktoranckie przed bezrobociem.

    Potwierdzam. A uczelnia w sumie renomowana (choc mam na to troche inny
    poglad) PW.

    > Zastanawia mnie skąd u pracodawców takie podejście, że ktoś
    > z tytułem doktora to osoba "z takim wykształceniem" a z drugiej
    > strony pytanie brzmi czy sami absolwenci studiów dokotoranckich
    > czasem nie stawiają za wysokich warunków i mają się za niewiadomo
    > kogo?

    Roznie bywa. Czesc ludzi ma o sobie bardzo wysokie mniemanie bez zadnych
    papierkow inni zdaja sobie sprawe ze swoich wad. Ale ogolnie cos w tym
    jest - zatrudnisz doktora do roboty ktora nadaje sie dla technik, czy
    magistra - wczesniej czy pozniej bedzie stawial wyzsze wymagania, a
    napewno bedzie sie rozgladal za czyms innym.

    > Bywa, że doktor ma tytuł a żadnej praktyki zawodowej (poza
    > naukową) i przegrywa z kimś kto ma "jedynie" magistra, ale za to na
    > rynku pracy funkcjonuje wystarczająco długo.

    No wlasnie teraz tak bedzie. Np. u mnie na uczelni doktorant ma byc 3 dni
    w tygodniu. Jak myslisz kto zatrudni czlowieka bez zadnej dyspozycyjnosci,
    skoro moze miec innego.

    >> Z drugiej strony pracodawca bedzie sobie myslal: ma doktorat to
    >> pewnie ma tez wielkie wymagania, a jak nie bedzie zadowolony to
    >> sobie szybko pojdzie. I dostaniesz list odmowny w stylu: pana
    >> kwalifikacje sa dla nas za wysokie.
    >
    > Pracodawca z kompleksem braku papierka? ;-) Pewnie gdyby miał
    > habilitację to doktor były dla niego do przyjęcia i nie miał
    > za wysokich kwalifikacji.

    Wcale nie takie wydumane jak ci sie wydaje. Za rekrutacje w duzych firmach
    czesto odpowiada kierownik dzialu. Zwykle ma wlasnie magistra. I jak
    myslisz? Czy w jego interesie jest zatrudnianie pracownikow lepiej
    wyksztalconych (przynajmniej w teorii) niz on sam, w warunkach, gdy czesto
    tnie sie koszty, czyli prowadzi redukcje?

    Pozdr. Shrek.


  • 17. Data: 2002-12-20 17:55:58
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: " leszek" <s...@N...gazeta.pl>

    Katarzyna <k...@w...pl> napisał(a):

    >
    > Witaj,
    > Mam doktorat i muszę przyznać że ten "papierek" nie ułatwił mi poszukiwania
    > pracy:(
    > Szczerze mówiąc to nawet trochę utrudnił. To co pisali moi przedmówcy to
    > niestety prawda. Przyszły pracodawca jak widzi moje wykształcenie to od razu
    > słysze "z takimi kwalifikacjami chce Pani u nas pracowac???" albo "Z pani
    > wykształceniem niestety nie możemy zaproponować odpowiednich warunków" Na
    > nic idą negocjacje, rozmowy etc....
    > No i jest jeszcze jeden mały problem, z którym spotkała się moja koleżanka
    > (a który niestety istnieje) Mając wyższe wykształcenie od swojego szefa
    > możesz być narażony na bardzo nieprzyjemne opinie z cyklu: "No tak
    > wykształcona a nie potrafi..... " albo " Jak ty się uczyłaś i robiłaś te
    > wszytskie papierki to ja tu harowałem, płaciłem podatki na ta twoja
    > edukacje..." etc.
    >
    > Ja osobiście skasowałam z cv tytuł doktora i teraz nie ukrywam że lepiej idą
    > mi rozmowy kwalifikacyjne.

    To co piszesz jest dla mnie przerażające. Doktorat jest najwyższym poziomem
    kwalifikacji, jakie uniwersytet może dać i tacy ludzie powinni byc
    poszukiwani. Sytuacja jest jednak taka, że prymitywna polska gospodarka (jak
    napisałem w innym poście) nie potrzebuje takich ludzi. Ale jak gospodarka ma
    się wspiąć na wyższy poziom cywilizacyjny bez wykwalifikowanych kadr ? Kółko
    się zamyka.

    Inna sprawa, że mój rodzony brat ma dwa fakultety, doktorat, pracuje na UW,
    zaś ile zarabia, to nawet wstyd napisać. To jest z kolei inny problem, być
    może powiązany z pierwszym.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 18. Data: 2002-12-20 18:02:36
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: " leszek" <s...@N...gazeta.pl>

    Tomek Banachowicz <t...@p...onet.pl> napisał(a):

    > Przepraszam, jeszcze jedna rzecz mi sie nasunela - przyklad z zycia:
    > informatyk (zawod wykonywany ale nie wyuczony) - jest autorem dokumentacji
    > (projekt) i w oficjalnym dokumencie dla klienta pisze: "resolvovanie",
    > "binarka", "route'że" (mam nadzieje, ze odczytacie polskie znaki),
    > "graficzny interface" - ciekawe jak to by odmienil przez przypadki...
    > Bylejakosc wkradla sie tylnymi drzwiami przy okazji "premiowania tych,
    > ktorzy malo wymagaja"... Czyli to o czym pisal Michal - zatrudnie slabszego
    > ale szczesliwego.

    Jesteś w błędzie, gdyż informatyk nie powinien pisać dokumentacji użytkowej
    do programu (nawet jeśli jest jego autorem). To raczej świadczy o
    nieudolności firmy, która jest producentem. Inne są kompetencje potrzebne do
    napisania programa, zaś inne do napisania dokumentacji użytkownika. Jeśli to
    się łączy, to masz efekt jak wyżej. Ale to nie ma związku z kwalifikacjami
    tego informatyka, a ma związek z kwalifikacjami jego szefów, którzy nie mają
    pojęcia o tworzeniu oprogramowania.



    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 19. Data: 2002-12-20 18:27:17
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 20 gru 2002, " leszek" <s...@N...gazeta.pl> zapodal(a):


    > Inna sprawa, że mój rodzony brat ma dwa fakultety, doktorat, pracuje
    > na UW, zaś ile zarabia, to nawet wstyd napisać. To jest z kolei inny
    > problem, być może powiązany z pierwszym.
    >

    Z punktu widzenia gospodarki (oczywiscie nie twojego brata) nie jest to
    nawet tak palacy problem. Kadry naukowe to mamy ogolnie dobre
    (przynajmniej ja sie takie odnioslem wrazenie na swojej uczelni).
    Problemem jest to, ze nie ma juz odpowiednich kandydatow na doktorantow:(
    Ida tylko ci, ktorzy chca zostac na uczelni, lub nie maja pomyslu co
    dalej. Ci, ktorych tak naprawde gospodarka by potrzebowala - zdolni,
    ktorzy chca potem pracowac raczej sie nie decyduja - powody jak sam
    podales. A to wlasnie oni mogliby ruszyc gospodarke. Uczelnie same w sobie
    na nic sie nie przydadza jesli ci ludzie potem nie pojda pracowac.
    Oczywiscie nie odbieraj tego jako braku szacunku dla ludzi pracujacych na
    uczelniach. Sa potrzebni, by wyksztalcic nastepnych. I wykonuja kawal
    dobrej roboty, za w sumie smieszne pieniadze. U mnie jakos sobie radza -
    uczelnia techniczna to zawsze cos na boku zrobia. Ale ogolnie dno - mamy
    naprawde niezle uczelnie (oczywiscie nie wszystkie), a potem sie okazuje,
    ze nie ma zapotrzebowania na specjalistow.

    Pozdr. Shrek.


  • 20. Data: 2002-12-20 18:46:59
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl> writes:

    > [...]
    > > To nie jest wcale glupie. Przychodzi 100 kandydatow i masz do wyboru
    > > zatrudnic magistra, ktory pracujac na takim stanowisku bedzie
    > sfrustrowany,
    > > albo kogos bez wyzszego wyksztalcenia, ktory bedzie szczesliwy. Co bys
    > > wybral bedac pracodawca? Poza tym istnieje duze prawdopodobienstwo, ze ten
    > > pierwszy od razu zacznie szukac nowej, lepszej pracy i ze go stracisz.
    > [...]
    > > Oczywiscie, zwlasza jak sie nawet nie probuje pomyslec jak to wyglada z
    > > drugiej strony...
    > [...]
    >
    > Czy mam wyciagac DALEKO idacy wniosek, ze nie warto sie ksztalcic? Poza tym
    > nie moge sie zgodzic z Twoim zdaniem: kogo zatrudnic - niewyksztalconego,
    > ktory bedzie skakal pod sufit z radosci, czy wyksztalconego, ktory bedzie
    > wybrzydzal. Chyba zatrudnia sie tego, ktory spelnia wymagania stanowiska, na
    > ktorym ma pracowac.... Czy sie myle...?

    troszeczke. spelnianie wymagan "stanowiska" to tylko jeden z
    elementow, jakie rozsadny pracodawca bierze pod uwage przy
    zatrudnianiu. rownie wazne dla niego jest, zeby taki pracownik byl
    zadowolony z tego co robi - ludzie sfrustrowani maja kiepska motywacje
    do pracy albo nie maja jej wcale - a to sie przeklada na jakosc twojej
    pracy.

    rownie wazne jest, czemu wlasciwie tam chcesz pracowac. jesli tylko
    dlatego, ze nic lepsego nie mogles znalezc - to tak jak napisal
    przedpisca: przy pierwszej lepszej okazji "dasz noge" stamtad, a to
    nie jest to, na czym zalezy pracodawcy.

    dla niego szukanie nowej osoby po paru miesiacach jest uciazliwe i
    klopotliwe, dlatego z gory odrzuca tych, o ktorych mu sie wydaje, ze
    nie beda dobrymi pracownikami z jakichs powodow.

    przeciez na tym wlasnie polega caly urok interview: sprawdzic, czy
    pracownik bedzie pasowal. jego kwalifikacje sprawdza sie na etapie
    wczesniejszym (zwykle): cv.
    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1