"Dokąd jedzie ten tramwaj?" to tytuł opowiadania s-f, autorstwa Janusza
Zajdla z 1973 roku. Dzisiaj właśnie czytałem je przy śniadaniu... i miałem
dziwny uśmiech na twarzy...
W opowiadaniu jest mowa o polskim, przyszłościowym społeczeństwie wraz
komentarzem motorniczego tramwaju i kontrolera biletów:

"Święte słowa inżynierze. Mało, że awansować trudno. Utrzymać się na swoim
stanowisku coraz ciężej. Wszyscy podwyższają kwalifikacje, wymagania wciąż
rosną, z dołu też na człowieka napierają młodsi. Ciągle ta walka o pozycję,
o awans..." (...)

Rosną oczywiście wymagania pracodawców:

"Więc dyrektor powiedział, że od tygodnia na stanowisko zwrotniczego
obowiązuje wykształcenie średnie: dyplom technika komunikacji (...)
W ogóle trudno sobie wyobrazić stanowisko pracy dla człowieka z niepełnym
średnim wykształceniem. Zamiataczki uliczne obsługują inżynierowie
sanitarni, polewaczki - technicy hydrologii (...) Zaraz, gdzie ja mam ten
'Ekspres'? Tu leżał. Pewnie któryś z pasażerów mi zabrał. Trudno teraz kupić
to pismo, wszyscy tak garną się do czytelnictwa. Ale mam znajomą panią
magister w kiosku, która mi codziennie odkłada jeden egzemplarz..."

Jest ogromny pęd do nauki....... :
"Słyszał pan, że przyszłorocznych absolwentów szkół średnich będzie
obowiązywać wykształcenie wyższe? (...) Za parę lat wajchowym będzie
inżynier, a pan i ja będziemy musieli mieć doktoraty. Pan już, zdaje się,
otworzył przewód?" (...)

No cóż..... autor nie wiele się mylił co do oceny aktualnej sytuacji na
rynku pracy. A pamiętajmy, że napisał to w 1973 roku...

pozdrawiam
Krzysiek