> np. pracując jako łebmajster/grafik w pewnej firmie, 8h
> > dziennie - w moim przypadku już można mówić o "stawce godzinowej";-)
> tu masz racje, ale jak ja to mowie wtedy jest sie wyrobnikiem
> a nie webmasterem

Niestety DOKŁADNIE TAK :>


> > Szkoda tylko, że ta "xxx" pracogodzina przy wypłacaniu
> > wynagrodzenia dla mnie była niewspółmiernie malutka...;-)
> a tu mnie zagrzalas:)
> bardzo "lubie" kiedy pracownik domaga sie wysokich udzialow w firmie.
> od razu bym takiego na zbity pysk wywalil:)

Wiesz - wysokie udziały w firmie, a sensowne wynagrodzenie, to dwie rózne
sprawy:-)
Też wywaliłabym kogoś, kto by żądał za to co robi niewspółmiernie do tego
"wielkich $". Nie mozna przesadzać, ale jeśli się widzi za ilep racodawca
sprzedaje dalej twoją robotę, albo masz porównanie, bo podobne rzeczy robisz
też prywatnie - i poraża się róznica kolosalna pomiędzy tymi "projektami" od
strony finansowej, to chyba można pomarudzic:)?

Jest też coś takiego, jak motywacja ;-) pracownika. Pomijając własną
satyskafcję ze zrobionego projektu - to - w przypadku "zarobkowania" jako
łebmajster - dobrze jest też widzieć, że praca przynosi współmierne do
wkładu pracy i jakości pracy owoce. Nie ukrywajmy, że poza tym, ze zdarza
się robić i projekty "charytatywnie", czy dla znajomych za free - głównie
projekt ma zarabiać n aautora.

Materialistyczna Dzisiaj J ;-)