Artur Żmudzki napisał:

> Ha, też dla jaj sobie to przeczytałem.
> Podają tam prostą (prostacką?) receptę:
>
> Szukanie pracy zajmuje "tyle" czasu
> jeś więc będziesz poświęcał na szukanie
> pracy "X" czasu to będziesz szukał "Y" czasu,
> a jak poświecisz 2 razy "X" czasu to będziesz
> szukał pracy 1/2 "Y"czasu
>
> Jakież to genialne nieprawdaż :-)

Przesada jest niezdrowa, ale bierność może być jeszcze bardziej. Nie
twierdzę, że należy latać jak oszalały, byle wyrobić normę. Ale np. w
Warszawie naprawdę da się ten czas poświęcić na szukanie pracy - jest po
prostu dużo ofert. Wystarczy - poniedziałkowa GW z przeczytaniem
ogłoszeń [mordęga, jak dla mnie ;)], środowe ŻW, raz na tydzień 4
portale o pracy, raz na dwa tygodnie Biuletyn SC + inne okazyjne i
niesztampowe metody. A prawdę powiedziawszy, ja już z szukania pracy
naprawdę zrobiłem sobie pracę na pół etatu - przynajmniej nie myślę za
dużo, czy to ma sens. ;)

Flyer