eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości? › Re: Czy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
    -for-mail
    From: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Czy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?
    Date: Mon, 18 Apr 2005 00:58:57 +0200
    Organization: www.zapraszam.pl
    Lines: 195
    Sender: d...@p...onet.pl@aed218.internetdsl.tpnet.pl
    Message-ID: <1...@n...pisz.tu>
    References: <d3qdg7$i6b$1@inews.gazeta.pl> <426137c6$0$27739$f69f905@mamut2.aster.pl>
    <7...@n...pisz.tu> <d3u4o4$p6h$1@amigo.idg.com.pl>
    <3...@n...pisz.tu> <d3ujj4$sb7$1@amigo.idg.com.pl>
    Reply-To: prosze TYLKO na usenet <J...@n...pisz.tu>
    NNTP-Posting-Host: aed218.internetdsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.onet.pl 1113778750 25334 83.16.107.218 (17 Apr 2005 22:59:10 GMT)
    X-Complaints-To: a...@o...pl
    NNTP-Posting-Date: 17 Apr 2005 22:59:10 GMT
    X-Priority: 3 (Normal)
    In-Reply-To: <d3ujj4$sb7$1@amigo.idg.com.pl>
    X-Comment-To: MC
    X-Newsreader: MyGate/2.6.0.171 (http://barin.com.ua/soft/mygate/)
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:147277
    [ ukryj nagłówki ]

    > Jeśli np. posiadaczy samochodów spytasz o najlepszy model, znakomita
    > większość wymieni aktualnie posiadany. Jasne, że ta znakomita
    > większość się myli, a jednak bedą się upierać przy swoim.

    Dlaczego sie myli? Dla nich ten samochód jest najlepszy. Lepszy -
    gorszy - poczucie subiektywne. Jeśli jest się zadowolonym - szukać
    dziury w całym?

    >> 2. Jeżeli w sklepach leży różny towar i kupisz coś nietrafionego, na
    >> kogo zwalisz winę i przypniesz etykietkę nieetyczności - sprzedawcy?
    >> Coś mi się zdaje, że usiłujesz usprawiedliwiać ludzi, co dają się
    >> naciągać również przez każdego ulicznego sprzedawcę kaset albo
    >> zawodowych żebraków.
    >>
    > Skoro podobno starasz się utrzymać klientów przy sobie, czy przy
    > takim podejściu nie tracisz tych łatwowiernych?

    Co to ma wspólnego? Nie pisałem, że JA szukam klientów łatwowiernych,
    tylko, że usiłujesz zwalić winę na sprzedawcę w każdych
    okolicznościach.

    > Może się obśmiejesz z tego argumentu, ale warto dążyć do tego, aby
    > kupujący nabywał to, co rzeczywiście potrzebuje, ani mniej, ani
    > więcej.

    Powyższa moja odpowiedź już wystarczy. Ale mogę dodać, że rolą
    sprzedawców (i tego ich szkoli każda dobra firma) jest
    przeanalizowanie potrzeb klienta i dostosowanie oferty do jego
    relanych możliwości/potrzeb oraz jego subiektywnych oczekiwań.
    Klient przy szerokiej ofercie nie za bardzo daje sobie radę z wyborem
    najlepszego rozwiązania.
    Natomiast czy nie więcej... Jeśli go stać i sprawi mu to przyjemność?
    Czemu nie? Klient kupujący np. telefon komórkowy *pragnie* otrzymać
    najlepiej wyposażony model, chociażby nie potrafił zastosować nawet
    części możliwości w praktyce. Uważasz, że rolą sprzedawcy jest
    wybadanie, że jemu telefon ma służyć do dzwonienia i smsów oraz
    przekonanie o tym klienta? To stracisz go i więcej do ciebie nie
    przyjdzie.

    >> Coś tu nie zrozumiałem. Szefem działu handlowego ma być specjalista

    > Nie rozumiesz, bo nie czytasz ze zrozumieniem, albo masz z góry
    > założoną tezę. Nigdzie nie pisałem o szefowaniu działem handlowym, a
    > o całej firmie. Co przypuszczam jasno z kontekstu wynika.

    Nie, nie wynikało bynajmniej. Była to odpowiedź na porównanie dochodów
    PH i informatyków i odnosiła się do wcześniejszej wypowiedzi o
    nieetycznych zachowaniach PH. Przypuszczałem, że chodzi Ci o szefa
    całej firmy, ale celowo odpowiedziałem tak, jak odpowiedziałem, żeby
    iść za logiką dyskusji. Masz nauczkę, żeby wyrażać się w sposób
    bardziej procyzyjny ;).

    >> spraw technicznych? Bo sądziłem, że takie sprawy (znajomości
    >> produktu) reguluje wiedza sprzedawcy, czy to zawodowa, czy uzyskana
    >> w drodze odpowiednich szkoleń. W końcu dział sprzedaży to nie dział
    >> serwisu...
    >>
    > Niestety nie reguluje. Szkolenia w tym zakresie nawet w bardzo
    > poważnych firmach są bliższe indoktrynacji. Sprzedawcy przechodzą na
    > bełkot przy pierwszym poważnym pytaniu.

    Nie rozmawiamy o wadach szkoleń i kiepskich firmach, tylko o zasadach,
    jakie są logiczne. Temat umiejętności szkoleniowo - organizacyjnych
    firm, to "inna bajka".

    > Co śmieszniejsze, nie znają wyrobów konkurencji i nie są nawet w
    > stanie wyliczyć które cechy ich produktu są lepsze.

    No właśnie - nie jesteś sprzedawcą. Dobry handlowiec nie stosuje nigdy
    metody porównawczej. Wskazuje cechy i zalety własnych produktów.
    Inna sprawa, że oczywiście - musi je znać. Ale to logiczne i jeśli tak
    nie jest, wina leży również (lub głównie) po stronie braku fachowego
    szkolnictwa i możliwości przygotowania do zawodu.

    >> A kto tu wspomina o sterowaniu i limitach? Przecież jak byk stało
    >> (w mojej wypowiedzi), że uczelnie powinny odpowiadać wyłącznie na
    >> zainteresowanie studentów. Powyżej również pisze, że państwo
    >> powinno wziąść na siebie rolę edukacyjną, a nie
    >> nakazowo-zakazowo-sterującą.

    > Skoro rozróżniasz uczelnie od państwa

    tak, bo państwowe uczelnie nie stanowią jakiejś przygniatającej
    większości. Supienie się tylko na takich nie rozwiąże żadnego
    problemu.

    > i przydzielasz im różne role i pierwszym z nich każesz iść za głosem
    > popytu, to państwu zostaje tylko funkcja regulatora.

    Fałsz. To znaczy "błędne rozumowanie". Nie umiem wyjaśnić "dlaczego",
    bo nie mam pojęcia, skąd taki wniosek ci się nasunął...

    > Jesli państwo ma edukować i uczelnie też, to jaka będzie róznica
    > między nimi?

    Pojęcie "edukacyjną" możesz odnieść do wcześniejszych wypowiedzi w tym
    wątku i rozumieć jako "wlewanie do głowy uczniom klas maturalnych"
    informacji i prognoz na temat rynku pracy w momencie, kiedy ukończa
    oni uczelnie.

    >> Pisałem również, że powinny być prowadzone badania (przez odpowiednio
    >> wyspecjalizowane instytucje) w zakresie prognozowania rozwoju
    >> stanowisk pracy. Dlaczego nie czytasz ze zrozumieniem?
    >>
    > Zrozumienie, a poparcie to dwie różne rzeczy. Z mniej lub bardziej
    > udanych prognoz różnych "odpowiednio wyspecjalizowanych instytucji",
    > które przecież badały i badają "rozwój stanowisk pracy" nic
    > konkretnie nie wynika.

    Jeśli faktycznie tak jest, to należy przeznaczyć więcej środków na
    bardziej profesjonalne badania. Nie znam tematu, ale przypuszczam, że
    jednak nawet jeśli są odpowiednie badania prowadzone, to po prostu ich
    wyniki nie są właściwie przekazywane i nagłaśniane tam, gdzie być
    powinny. A to właśnie rola państwa. Same uczelnie tego nie rozwiążą.

    > Jednym słowem - badania są prowadzone ale ich wynikom przypisujesz
    > nadmierne znaczenie.

    Podaj lepszy sposób na skierowanie zainteresowań myślących młodych
    ludzi (należy ich też uczyć myśleć :)) w odpowiednią stronę, niż
    podanie im możliwości znalezienia pracy lub bezrobocia oraz zarabianie
    lub nie. Regulowanie ilości miejsc na uczelniach przez ministerstwo?
    A na jakiej podstawie? Czy może badań? ;)
    Nie wpominając już o czynniku korupcjogennym takiego rozwiazania...

    > To ciekawe, że rozumujesz podobnie do zafascynowanych cybernetyką
    > epigonów socjalizmu, którzy zamiast dopuścić rynek chcieli udawać
    > jego oddziaływanie na gospodarkę za pomocą mniej lub bardziej
    > sprytnie konstruowanych wskaźników.

    Wiesz, teraz opadły mi ręce na taki tekst. Ja piszę o tym, że "rynku"
    uczelnianego nie wolno regulować sztucznie, tylko najwyżej przez
    informowanie na temat możliwości zatrudnienia po danym kierunku. Jaki
    cudowny środek TY natomiast proponujesz, aby uczelnie nie wypuszczały
    stad ludzi nie mających szansy na pracę w zawodzie? "Dopuszczenie
    rynku" przez całkowite ignorowanie faktu, że jest dla 10% studentów
    wystarczy miejsc pracy i na tym koniec? Bo jakoś ciągle wracasz do
    tematu regulacji... Czy to nowa odmiana rynku?

    >> kandydatów mających za sobą już jakiś staż pracy oraz 10% studentów
    >> lub absolwentów bez stażu. Każdy potwierdzał przybycie.
    >>
    > Ta przerzutka jest dla mnie dla trudna. Nie potrafię zrozumieć
    > co chciałeś w tym akapicie powiedzieć.

    To, że zaprosiłem 20 osób na rozmowy kwalifikacyjne. 10 z nich
    legitymowało się pewnym stażem pracy, natomiast 10 było albo
    studentami zaocznymi na ostatnich latach, albo właśnie ukończyło
    uczelnię i jeszcze nie pracowało. Z tych pierwszych (pracujących
    wcześniej lub nawet aktualnie) 9 przyszło na rozmowy. Z tych drugich
    przyszedł jeden. Każdy z zaproszonych wcześniej w rozmowie
    telefonicznej potwierdził chęć przyjścia i został umówiony na
    konkretną godzinę.
    Z tego przykładu wynika, jak szanują pracę własną i innych ludzie,
    którzy nauczyli się tego szacunku podczas swojej pracy, a jak studenci
    wcześniej nie pracujący. A "przygotowany do pracy" (z poprzedniego
    postu) znaczy również - mający właściwy stosunek do pracy. Czyli -
    poważny.

    >> Nie? A przed momentem pisałeś, że powinna dawać ogólne przygotowanie
    >> do pracy w danym kierunku. Więc w jakim celu? Bo wnioskując dalej z
    >> tego, co piszesz, absolwent powinien umieć myśleć i wyciągać wnioski.

    > Te umiejętności można wykształcić jedynie korzystając z podstawy
    > wyuczonej w szkołach i wyniesionej z domu a także zdolności
    > uwarunkowanych genetycznie.

    Bingo! Czyli jaki sens w uczeniu studentów ogólnej wiedzy, jeśli nigdy
    nie będą potrafili z niej czerpać?
    Więc coś jest chyba nie tak z rekrutacją na uczelnie lub "zaliczaniem
    wiedzy" na egzaminach. A więc jednak polskie uczelnie są oderwane od
    rzeczywistości...

    > Po co Ci pracownik po studiach, poszukaj po maturze.

    A po to, że jeśli robię sieć sprzedaży dla firmy, która sobie to
    zastrzega, to mały mam wpływ na jej politykę kadrową. Ja tylko
    wybieram i szkolę ludzi spełniających założenia firmy, ewentualnie
    mogę wprowadzić własne rozwiazania sprzedażowo-marketingowe.
    Ale nie powiem prezesowi takiej firmy, że sprzedawanie jego
    pieluchomajtek do aptek wcale nie wymaga wyższego wykształcenia i
    dobrej znajomości języka obcego... Bo się obrazi. ;)
    A poważnie (?)
    - czy to nie Ty miałeś czasem zastrzeżenia do słabej
    znajomości produktu od strony technicznej u PH?
    - nie moja wina, że jeśli pisze w ogłoszeniu "wykształcenie średnie",
    to 80% kandydatów ma wyższe. Mam im z tego powodu odmawiać? Jeszcze
    mnie zaskarżą w sądzie za taką "segregację" :-)).

    J.K.
    --
    ====== kilka ofert zatrudnienia: www.zapraszam.pl/praca/ ======
    1 września o 12.00 Warszawa, Meissnera 5 - otwarcie jubileuszowej
    wystawy artysty Bronisława Tomeckiego: www.zapraszam.pl/exlibris/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1